25 marca 2008
01:38
Info
Sonic Sp. z o.o. ul. Mścisławska 6
01-647 Warszawa
DeVotchKa patrzy w przyszłość muzyki indie
Po oskarowym sukcesie filmu "Mała Miss" nominowany do nagrody Grammy soundtrack całkowicie zmienił pozycję ekscetrycznej grupy DeVotchKa, która go przygotowała. Jak najbardziej zasłużenie, czego dowodzi nowy jej album - „A Mad And Faithful Telling".
DeVotchKa to jeden z tych wykonawców, którzy odpowiedzialni są za bodaj najbardziej interesujący nurt we współczesnym niezależnym rocku, a do których można zaliczyć również Sufjana Stevensa, Beirut, Gogol Bordello czy, po części, Fiery Furnaces z okresu „Rehearsing My Choir". Z tak wielką nonszalancją ci wykonawcy demolują gitarowy etos tej muzyki i zapuszczają się na muzyczne terytoria dotąd wręcz zakazane dla rocka, że nie wiadomo, co w nich najpierw należy podziwiać.
Po wysłuchaniu „A Mad And Faithful Telling", stare obawy znikają bez śladu. DeVotchKa to mistrzowie w swojej specjalizacji, dokładnie świadomi efektu, jaki chcą osiągnąć. Nawiązują więc do swych pierwotnych fascynacji (cygańskich w „Basso Profondo", westernowo-meksykańskich w „Head Honcho", lecz nigdy nie w sposób jednoznaczny), ale równie pewnie wprowadzają też nowe elementy, jak choćby walczyk „Strizzalo", jakby zawierający aluzję do dawnych soundtracków Nina Roty ozdabiających filmy Federico Felliniego, czy mający w sobie coś z pieśni neapolitańskich „Undone".
Pięć lat temu DeVotchKa była intrygującą ciekawostką. Dziś to jeden z tych zespołów, którzy każą ufnie patrzeć w przyszłość indie-muzyki.
DeVotchKa to jeden z tych wykonawców, którzy odpowiedzialni są za bodaj najbardziej interesujący nurt we współczesnym niezależnym rocku, a do których można zaliczyć również Sufjana Stevensa, Beirut, Gogol Bordello czy, po części, Fiery Furnaces z okresu „Rehearsing My Choir". Z tak wielką nonszalancją ci wykonawcy demolują gitarowy etos tej muzyki i zapuszczają się na muzyczne terytoria dotąd wręcz zakazane dla rocka, że nie wiadomo, co w nich najpierw należy podziwiać.
Po wysłuchaniu „A Mad And Faithful Telling", stare obawy znikają bez śladu. DeVotchKa to mistrzowie w swojej specjalizacji, dokładnie świadomi efektu, jaki chcą osiągnąć. Nawiązują więc do swych pierwotnych fascynacji (cygańskich w „Basso Profondo", westernowo-meksykańskich w „Head Honcho", lecz nigdy nie w sposób jednoznaczny), ale równie pewnie wprowadzają też nowe elementy, jak choćby walczyk „Strizzalo", jakby zawierający aluzję do dawnych soundtracków Nina Roty ozdabiających filmy Federico Felliniego, czy mający w sobie coś z pieśni neapolitańskich „Undone".
Pięć lat temu DeVotchKa była intrygującą ciekawostką. Dziś to jeden z tych zespołów, którzy każą ufnie patrzeć w przyszłość indie-muzyki.
więcej: www.devotchka.net
reklama