21 maja 2008
10:55
Dynamiczne granie Johna McLaughlina - relacja
McLauglin wielokrotnie zachwycał już polską publiczność. W pamięci zapadł wszystkim szczególnie koncert podczas którego wystąpił w składzie: Paco de Lucia oraz Al di Meola. Tym razem zaprezentował projekt, którzy z niemałym sentymentem przyjęli jego najstarsi fani.
McLaughlin wystąpił z repertuarem pochodzącym jeszcze z czasów, gdy należał do Mahavishnu Orchestra. Podczas warszawskiego koncertu zagrał wraz ze swoim nowym zespołem The 4th Dimension. Zastanawiać się można co bardziej wzbudziło entuzjazm publiczności. Czy były to niezwykle dynamiczne solówki gitarzysty, który bodajże najsprawniej i najszybciej używa swego instrumentu czy może nawiązania do stylistyki lat 70.
Brzmienie elektrycznej gitary w rękach McLaughlina nie tylko przypomniało starym wyjadaczom najlepsze czasy electric jazzu, gdy muzyk ten współpracował także z Milesem Davisem, ale zachwyciło młodych fanów tego gatunku. To właśnie dla nich McLaughlin wydawać by się mógł mistrzem gitary elektrycznej niekoniecznie tej jazzowej.
Tego muzyka bowiem trudno zakwalifikować tylko do nurtu jazzowego. Jego muzyka, co po raz kolejny udowodnił właśnie wczoraj, to twórczość wykraczająca poza ramy jazzu. Obok niezwykle energetycznych momentów, wczorajszego wieczoru warszawska publiczność miała także okazje wysłuchać wielu bardzo nastrojowych utworów. Wśród nich znalazła się zamykająca koncert piękna ballada i motywy z albumu Milesa Davisa.
Tego wieczoru gwiazdą był bez wątpienia John McLaughlin, a mimo to towarzyszący mu muzycy także nie pozostali bez echa. Znakomite motywy perkusyjne za sprawą Mondesira oraz klawiszowe popisy Jana Hammera nagrodzone zostały przez zgromadzonych fanów sowitymi brawami.
KAMILA CZERNIAWSKA
Brzmienie elektrycznej gitary w rękach McLaughlina nie tylko przypomniało starym wyjadaczom najlepsze czasy electric jazzu, gdy muzyk ten współpracował także z Milesem Davisem, ale zachwyciło młodych fanów tego gatunku. To właśnie dla nich McLaughlin wydawać by się mógł mistrzem gitary elektrycznej niekoniecznie tej jazzowej.
Tego muzyka bowiem trudno zakwalifikować tylko do nurtu jazzowego. Jego muzyka, co po raz kolejny udowodnił właśnie wczoraj, to twórczość wykraczająca poza ramy jazzu. Obok niezwykle energetycznych momentów, wczorajszego wieczoru warszawska publiczność miała także okazje wysłuchać wielu bardzo nastrojowych utworów. Wśród nich znalazła się zamykająca koncert piękna ballada i motywy z albumu Milesa Davisa.
Tego wieczoru gwiazdą był bez wątpienia John McLaughlin, a mimo to towarzyszący mu muzycy także nie pozostali bez echa. Znakomite motywy perkusyjne za sprawą Mondesira oraz klawiszowe popisy Jana Hammera nagrodzone zostały przez zgromadzonych fanów sowitymi brawami.
KAMILA CZERNIAWSKA
więcej: www.johnmclaughlin.com
reklama
Może Cię zaciekawić: