RIAA - możliwe odwołanie wyroków
Chyba każdy słyszał o masowych ugodach w Stanach Zjednoczonych zawieranych pomiędzy organizacją zrzeszającą artystów RIAA a użytkownikami Internetu, którym udowodniono nielegalne pobieranie muzyki z sieci peer-to-peer. Kto nie chciał płacić, mógł spodziewać się pozwu i jeszcze większej grzywny. Maszynka działała bardzo dobrze i w ciągu kilku lat RIAA zebrała ponad 100 milionów dolarów. Teraz jednak nad stowarzyszenie nadciągają ciemne chmury...
Przy okazji obrony Jammie Thomas-Rasset, kolejnej oskarżonej przez RIAA użytkowniczki sieci P2P, prawnicy zamierzają użyć dwóch nowych argumentów, które mogą rzucić zupełnie nowe światło nie tylko na tę sprawę, ale na całą kwestię odszkodowań pobieranych przez RIAA. Wszystko dzięki amerykańskiemu prawu, które wyznacza szczegółowe wymagania względem dowodów, jakimi posługują się przed sądem strony - w szczególności zabrania ono wykorzystywania dowodów pozyskanych niezgodnie z prawem.
Za ustalanie dla RIAA danych użytkowników naruszających prawo, także w przypadku Thomas-Rasset, odpowiadała firma MediaSentry. To ona wyciągała z logów adresy IP, z których pobierano pliki muzyczne. Tymczasem okazuje się, że firma ta nie posiadała licencji na prowadzenie działalności detektywistycznej w stanie Minnesota. Obrońcy będą więc domagać się odrzucenia wszystkich zebranych przez nią dowodów, co może podważyć zasadność wyroku.
Drugi argument jest jeszcze ciekawszy. Wiadomo, że RIAA do udowodnienia swoich racji potrzebuje dokumentów potwierdzających posiadanie praw autorskich, których naruszenie zgłasza. Wydaje się naturalne, że RIAA te prawa posiada - i tak jest. Problem tylko w tym, że przed sądem wymagane są oficjalne dokumenty. RIAA przedstawiała prawdziwe i poprawne dokumenty, ale bez odpowiednich certyfikatów. Sprawa jest poważna, bo nawet sami przedstawiciele stowarzyszenia przyznają, że uzyskanie poświadczonych kopii z Urzędu Praw Autorskich jest bardzo skomplikowane i bardzo drogie. Jeśli sąd przyzna, że dokumenty RIAA były niewystarczające, będzie to kolejny cios w stowarzyszenie.
Po procesie Jammie Thomas-Rasset i zmierzeniu się powyższych argumentów z sądem prawnicy planują nowy, niezależny pozew zbiorowy. Chcą wykorzystać te argumenty, by umożliwić ludziom odzyskanie pieniędzy wpłaconych do RIAA w ramach ugody. Łącznie jest to ponad 100 milionów dolarów, więc można bez przesady powiedzieć, że stowarzyszenie jest w poważnych tarapatach - o ile oczywiście sąd podzieli zdanie obrońców Thomas-Rasset i zechce odrzucić uzyskane nielegalnie, jak twierdzą prawnicy, dowody.
(dobreprogramy.pl)