18 września 2009
12:07
Moc i magia koncertu "W hołdzie Polsce" w Warszawie - relacja
Niezwykłe illuminacje, podniosła atmosfera, wspaniała muzyka, znamienici goście - tak w wielkim skrócie zobrazować można wczorajszy koncert upamiętniający 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej.
Na wyjątkowej uczcie muzycznej pod tytułem "W hołdzie Polsce” premierowe, skomponowane specjalnie na potrzeby tego wieczoru zaprezentowali Aga Zaryan, Tomasz Stańko oraz gwiazdy wieczoru: współtwórca sukcesu niemieckiego zespołu Tangerine Dream, Klaus Schulze oraz legendarny głos australijskiego duetu Dead Can Dance, Lisa Gerrard.
Lisa Gerrard i Klaus Schulze wykonali podczas uroczystości utwór „Hommage a Polska”, który poświęcony jest wydarzeniom z września 1939 roku. Utwór ten wydany został jako okolicznościowy singiel i każdy uczestnik mógł otrzymać nieodpłatnie po zakończeniu koncertu. Występ deutu Gerrard i Schulze był pełen magii i mocy, głównie za sprawą głosu pani Gerrard. Artystka zachwyciła mnie i urzekła od pierwszego wejrzenia gdy tylko pojawiła się na scenie odziana w przepiękną błękitną suknię. Wyglądała dostojnie a jednocześnie skromnie, wysoko upięte blond włosy dodawały jej gracji. A jej śpiew mnie na przemian to hipnotyzował to onieśmielał. Nie sądziłam, że kiedykolwek doczekam chwili, w której będę się zachwycać tak krótkim, bo właściwie składającym się z jednej piosenki, koncertem.
Ale szacunek i uznanie należą się także Adze Zaryan i Tomaszowi Stańko. Pani Zaryan to artystka, która z okazji obchodów 63. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego wydała dwa lata temu płytę "Umiera piękno”. Tematyka wojenna nie jest i nie była jej więc obca. Mimo tego wydaje mi się, że nie do końca wpisała się w ramy wczorajszego koncertu. Nie porwała mnie muzycznie, chociaż grą urzekła mnie harfistka Zaryan, Anna Sikorzak–Olek. Pięknie wypadło, przyznać to muszę, acz zupełnie przypadkowo współbrzmienie ostatnich taktów pieśni Agi Zaryan z dzwonem królewskiego zegara. Przez chwilę zapachniało magią...
Dużo większe zainteresowanie wzbudził we mnie występ Stańki. Ten międzynarodowej sławy artysta jazzowy, trębacz i kompozytor występujący ze Sławkiem Kurkiewiczem - kontrabas, Michałem Miśkiewiczem - perkusja i Dominikiem Wanią - fortepian wprowadził mnie w stan, który towarzyszył mi już do końca koncertu, a więc lekkiej hibernacji. Sprawił, że na moment przestałam odczuwać przenikliwy wieczorny chłód i jak mysz w ser, jak zaczarowana wpatrywałam się w scenę i telebim, na którym transmitowany był koncert.
Oczywiście jak podczas dużych imprez masowych nie obyło się bez tak zwanych wtop. Niemniej tym razem, nie przećmiły mi pozytywnych wrażeń z odbioru koncertu. Jedyne do czego naprawdę mogłabym się przyczepić to długość - występy artystów były zdecydowanie za krótkie. A przecież nie od dziś wiadomo, że to co dobre powinno trwać dłużej.
Tekst: Ewa Kuba. Foto: materiał prasowe organizatora.
więcej: www.nck.pl
reklama