Robert Gawliński bez prądu - fotorelacja

Powiem tak. Robert Gawliński skończył się dla mnie wraz z płytą "Gra", która już wtedy niebezpiecznie ocierała się o komercję. Przesterowany wokal, klubowe beaty - po tym co oferowała Opera i grupa Madame - to było dla mnie nie do przejścia. Pojawiające się na przestrzeni lat kolejne hiciory Wilków z "Baśką" włącznie sprawiły, że nabawiłam się wilkowstrętu.

Z tym większą radością przywitałam obecne na wczorajszym koncercie w Teatrze Bajka dwa utwory z dorobku Madame "Sybill" ("Może właśnie Sybilla") i "Szerszenie" ("Gdyby Nie Szerszenie"). Ciężkość, mrok i niepokój to jest coś co lubię nie tylko w wydaniu Roberta Gawlińskiego ale... nie zawsze. Kto widział film traktujący o Festiwalu Muzyków Rockowych w Jarocinie pt. "Fala" z pewnością doskonale pamięta tę scenę gdy Robert Gawliński śpiewa "uciekaj stąd!" - robi to z takim przekonaniem i zaangażowaniem, że ciary przechodzą po plecach. Druga scenka, którą ja osobiście zapamiętałam z "Fali" to Kukiz śpiewający "Bo moja ulica jest w sercu miasta!". Znowu ciary.

Wczorajszy wieczór dostarczył raczej refleksji niż dreszczy. Czy to źle? Towarzyszący Robertowi znakomici muzycy - Maciek Gładysz, Andrzej Rajski i Leszek Biolik oraz Iwona Siwek-Front - pani malarki z Krakowa, która "na żywo" na oczach widzów malowała inspirowane muzyką obrazy sprawili, że nie zasłuchałam się lecz zapatrzyłam. "Baśka" nie pojawiła się i chwała jej za to:-) natomiast dużo było utworów z nowej piątej solowej płyty artysty "Kalejdoskop", w tym "Grzesznicy" i "Anioł Miriam".

Nie. Czasem dobrze się tak zapatrzeć, miast skakać pod sceną odpocząć na koncercie, wypić lampkę wina prosto z winnicy Ferdinanda Pierotha, pokontemplować. "Nie ma złych dróg" - to słowa z otwierającego płytę "Kalejdoskop" utworu "Grey". Podobnie nie ma też złej czy dobrej muzyki, wszystko zależy od jej oprawy a ta wczorajsza była Bajkowa. Dziękuję.

Tekst i foto: Ewa Kuba.