11 listopada 2011
11:44
Nostalgiczna Nneka - fotorelacja z koncertu w Palladium
"Ale to już było" powtarzał mi w głowie jakiś głos, gdy szłam na koncert Nneki. Fakt, było, już od jakiegoś czasu tak mam , że bywam na koncertach artystów których już gdzieś kiedyś widziałam. Dlatego nie spodziewałam się jakiegoś nadzwyczajnego zaskoczenia.
Muzyka Nneki to muzyka zaangażowana społecznie, opowiadająca o problemach Afryki, pełna buntu i bólu ("Walking", "V.I.P"). I to się nie zmieniło. Nowością na koncercie artystki był support, zaskakująco dobry support, nie jestem pewna czy nawet nie lepszy od niej samej - Publish The Quest. Zespół z Seattle, grający połączenie bluesa, ska, rocka i popu dał tak energetyczny popis, że nawet wolniejsze utwory “bujały”. Cóż tu pisać - pełen żywioł, w którym prym wiódł pan w pomarańczowych okularach obsługujący saksofon - Izaak Mills.
Odczucia na temat samej Nneki mam mieszane. Z jednej strony piękne światełka, z drugiej strony usypiający soul. Nneka pojawiła się na scenie zamyślona, smutna, jakby miała jakiś nierozwiązywalny problem. Taki też był cały koncert, złożony głównie z utworów spokojnych, które artystka wykonała sama na sam z gitarą w ręku. Na szczęście były też momenty, jak “V.I.P” podczas którego Nneka w przypływie ożywienia zdjęła część odzieży, cover “Sweet Dreams” czy “Heartbeat" z piorunującym wstępem na klawiszach. Po jego wykonaniu otrzymaliśmy jeszcze bis w postaci "Focus" i to by było na tyle jeśli chodzi o Nnekę. Godzina przytłaczających smętów minęła. W miarę jak powstawała ta relacja coraz bardziej uświadamiałam sobie, że tym razem Nneka nie spełniła moich oczekiwań.
Tekst i foto: Ewa Kuba.
Muzyka Nneki to muzyka zaangażowana społecznie, opowiadająca o problemach Afryki, pełna buntu i bólu ("Walking", "V.I.P"). I to się nie zmieniło. Nowością na koncercie artystki był support, zaskakująco dobry support, nie jestem pewna czy nawet nie lepszy od niej samej - Publish The Quest. Zespół z Seattle, grający połączenie bluesa, ska, rocka i popu dał tak energetyczny popis, że nawet wolniejsze utwory “bujały”. Cóż tu pisać - pełen żywioł, w którym prym wiódł pan w pomarańczowych okularach obsługujący saksofon - Izaak Mills.
Odczucia na temat samej Nneki mam mieszane. Z jednej strony piękne światełka, z drugiej strony usypiający soul. Nneka pojawiła się na scenie zamyślona, smutna, jakby miała jakiś nierozwiązywalny problem. Taki też był cały koncert, złożony głównie z utworów spokojnych, które artystka wykonała sama na sam z gitarą w ręku. Na szczęście były też momenty, jak “V.I.P” podczas którego Nneka w przypływie ożywienia zdjęła część odzieży, cover “Sweet Dreams” czy “Heartbeat" z piorunującym wstępem na klawiszach. Po jego wykonaniu otrzymaliśmy jeszcze bis w postaci "Focus" i to by było na tyle jeśli chodzi o Nnekę. Godzina przytłaczających smętów minęła. W miarę jak powstawała ta relacja coraz bardziej uświadamiałam sobie, że tym razem Nneka nie spełniła moich oczekiwań.
Tekst i foto: Ewa Kuba.
więcej: fotokoncert.blox.pl
reklama