Solidarity of Arts - Stańko+ - fotorelacja
Już po raz trzeci byliśmy świadkami magicznego przedsięwzięcia, jakim jest bezsprzecznie festiwal Solidarity of Arts. Złączeni jedną ideą muzycy, na kilku scenach, w atmosferze swobodnej kreacji, spotykają się by uczcić w Gdańsku pamięć o Solidarności.
W tym roku największe widowisko jazzowe zostało odchudzone o jedną scenę i tak - kilkuset muzyków musiało w ciągu ponad 3 godzin pomieścić się na dwóch scenach umiejscowionych na wyspie Ołowianka, w okolicy Filharmonii Bałtyckiej. WTym razem gospodarzem muzycznym był Tomasz Stańko. Jakim cudem, nie wiadomo, ale udało mu się zaprosić, po raz pierwszy do Polski takie legendy jak Quincy Jones czy Chakę Khan. Niestety nie jestem przekonana do końca czy sama muzyka Stańki była dobrym pomysłem. Jego muzyka jest bardzo trudna w odbiorze, wręcz awangardowa. A poprzednie edycje przyzwyczaiły już publiczność raczej do okraszenia tylko jazzem przebojów muzyki popularnej, lub jak to było w zeszłym roku - bujających funkujących rytmów Marcusa Millera. W tym roku niestety, mimo początkowej dużej frekwencji, w wielu momentach obserwowałam zwyczajne ziewanie wśród publiki i opuszczanie terenu koncertu dużo przed zakończeniem.
Młodych rozruszał Ruta, trochę starszych Kayah czy Urszula Dudziak. Ale nie oszukujmy się - ich i Brodkę czy Mikę możemy oglądać kilka razy do roku na żywo w Trójmieście, nie wspominając o widowiskach telewizyjnych. Zabrakło również pomysłu na wprowadzenie w format i gładkiego przejścia do osoby Quincego podczas koncertu. Jego przemowa była co prawda i wzruszająca i zabawna, ale jak na taki kaliber osoby, należało mu się dużo więcej od organizatorów. Choćby zapowiedź samego głównodowodzącego – Krzysztofa Materny. Nie obyło się też bez spięć. Aż dwukrotnie lewa scena była pozbawiona przez dłuższą chwilę nagłośnienia. Trzeba koniecznie wyciagnąć z tego wnioski w przyszłym roku! Nie jest to dopuszczalne przy tak wyrafinowanej i dużej imprezie.
Najmocniejszym punktem wieczoru był występ Chaki Khan. Cztery utwory - cztery hiciory. Jedyny moment wieczoru, gdy nikt nie stał, a ludzie zwyczajnie tańczyli i świetnie się bawili. Póki co każda kolejna odsłona Sofy kręciła się wokół muzyka, który wystąpił gościnnie w roku poprzednim. Czy i za rok to się sprawdzi i kto to mógłby być? Stawiam na Urszulę Dudziak lub Kayah'ę.
Tekst: Sabina Lawrów
Foto: Olga Piecychna
Na dole możliwość dodania komentarza, napiszcie jaki
był Wasz odbiór tego wydarzenia
Galeria zdjęć - Solidarity of Arts - 18.08.2012