27 listopada 2014 21:22

"The Endless River" - Pink Floyd (recenzja)

[img:1]

10 listopada 2014 roku ok. godziny 23 włączyłem sobie w najzwyklejszym odtwarzaczu CD płytę, która tego dnia miała swoją światową premierę. Leżałem w łóżku, muzyka nie była głośna - to wszystko podświadomie chyba zrobiłem celowo, by muzyki posłuchać w nastroju wycieszenia, ale też z dosłownym i metaforycznym dystansem. Czułem, że tak powinienem. Zwłaszcza, że była to płyta tak niespodziewana, choć tak jednocześnie przeze mnie i wielu innych oczekiwana.

Płytą, o której piszę, była oczywiście „The Endless River” - ostatni album Pink Floyd. Ostatni nie tylko dlatego, że jako ostatni wydany, ale po prostu ostatni. Przynajmniej studyjny. Absolutnej pewności, że tak będzie, mieć nie możemy, ale choć mam nadzieję, że David Gilmour i Nick Mason zmienią zdanie, to jednak muzyka zawarta na płycie sprawia, że ta wiara graniczy z cudem. Nie tylko dlatego, że dwaj żyjący muzycy Pink Floyd (Rogera Watersa celowo pomijam, formalnie przecież nie jest już członkiem grupy) jego zawartość zadedykowali temu trzeciemu - nieżyjącemu Richardowi Wrightowi (zmarł w 2008 r.), którego klawiszowe piękne dźwięki (nie tylko fortepianowe, ale też m.in. z syntezatora i organów) stanowią niezwykle silne punkty tej płyty. Także dlatego, że muzyka płynąca z „The Endless River” jest świetnym świadectwem niesamowitej artystycznej symbiozy trójki wspomnianych artystów, ale przede wszystkim stanowi swego rodzaju podsumowanie całej kariery zespołu, bowiem nawiązuje do niemal całej twórczości Pink Floyd, zwłaszcza okresu od momentu odejścia z grupy Syda Barretta - symbolu psychodelicznej odsłony zespołu - czyli ogromnej większości jej kariery.

 

 

Materiał, który znalazł się na płycie, został w większości zarejestrowany podczas sesji w 1993 r., gdy muzycy pracowali nad utworami na album „The Division Bell” (1994 r.), a wzbogacono go partiami perkusji, gitary, wokaliz a zwłaszcza wokalem w ostatniej piosence płyty - wszystko to zostało nagrane między listopadem 2013 a styczniem 2014 roku. Aż do 10 listopada „The Division Bell” było ostatnim studyjnym dziełem tej niezwykle dla muzyki zasłużonej formacji. Tytuł nowej płyty jest też przedostatnim wyśpiewanym przez Gilmoura wyrażeniem, które pada w „High Hopes”, ostatnim utworze tamtej. Można było zatem sądzić, że „The Endless River” będzie klimatem i muzyką zbliżona do tego, co znalazło się na „The Division Bell”. I jest, ale moim przynajmniej zdaniem w stopniu mniejszym niż się spodziewano. Największe podobieństwo słychać w ostatnim utworze, będącym przy tym zarazem jedynym wokalno-instrumentalnym na płycie. Pozostałe są już tylko instrumentalne (nie licząc grupowych wokaliz). „Louder Than Words”, bo nim mowa, zaczyna się tym samym biciem dzwonów, którym kończył się wspomniany „High Hopes”. Zresztą cały utwór, śpiewany niezwykle emocjonalnie przez Gilmoura jego chropowatym, urzekającym głosem, brzmi jak łącznik lub brakujące ogniwo pomiędzy dwoma największymi hitami, ale co się rzadko zdarza, także dwoma absolutnie najlepszymi utworami z ostatnich płyt, czyli „Learning to Fly” z „The Momentary Lapse of Reason” (1987 r.) oraz „High Hopes” z „The Division Bell”. To samo można napisać o przepięknym teledysku promującym „Louder Than Words”. Wielkość tego dzieła podkreśla jeszcze cudowne gitarowe solo lidera Pink Floyd, którego żona, Polly Samson, jest autorką tekstu do tej kompozycji. Ten muzyczny majstersztyk jest ostatnim na albumie, ale zarazem zamykające go dźwięki są pierwszymi, które słyszymy w utworze rozpoczynającym płytę, czyli „Thing Left Unsaid” (zresztą zbieżność tytułów tych dwóch utworów jest chyba nieprzypadkowa).

 

[img:2]

 

Takie rozwiązanie sprawia, że całość „The Endless River” można traktować jak jedną suitę, chociaż formalnie podzielona jest na 4 części i w sumie aż 18 utworów. Format ten jest pochodną faktu, iż album wydano także na podwójnym albumie winylowym i stąd podział na cztery kilkunastominutowe części, które choć składają się na ogół z krótkich utworów (połowa trwa krócej niż dwie minuty), traktowane są jako odrębne fragmenty, nazwane po prostu „Side” - od 1 do 4. Pierwszy, wspomniany już utwór z „Side 1” także utrzymany jest w stylu i klimacie „The Division Bell”, natomiast już kolejny, „It’s What We Do”, brzmi jak epilog „Shine on You Crazy Diamond” (z płyty „Wish You Were Here”, 1975 r.), który poświęcony był Barrettowi, a ten kawałek, podobnie jak cała płyta, jest przecież hołdem dla Wrighta. Całość pierwszej części zamyka delikatne „Ebb and Flow”.

 

[img:4]

 

„Side 2” jest niemal w całości wypełnione muzyką drapieżną, ocierającą się momentami o płytę „The Wall” (1979 r.), zwłaszcza otwierające je „Sum”. W tej części słyszymy nawiązania także do innych płyt Floydów. Perkusyjna energia Masona w „Skins” przynosi nieodparte porównanie z „One of These Days” (z płyty „Meddle”, 1971 r ). W tym utworze słyszymy także dźwięki morskich ptaków przywołujące na myśl „Echoes” („Meddle”). W wymienionych utworach oraz kolejnym, „Unsung” niektórzy mogą także dostrzec podobieństwa do „zaplanowanego chaosu”, jakim charakteryzował się album „Atom Heart Mother” (1970 r.). Zdecydowanie najlepszym utworem tej części i jakże innym od pozostałych jest kończąca ją „Anisina”, która z czasem powinna dołączyć do ścisłego topu instrumentalnych utworów grupy w całej jej karierze. Taka muzyka nie ma lepszej definicji niż po prostu „pinkfloydowa”, pomimo tego, że partie klarnetu i saksofonu tenorowego gra tutaj Brytyjczyk izraelskiego pochodzenia Gilad Atzmon, a nie dawny współpracownik Pink Floyd Dick Parry (w nagraniu płyty wzięli udział za to inni muzycy wspomagający kiedyś Pink Floyd: Guy Pratt, Jon Carin i Bob Ezrin). Perkusja brzmi tutaj chyba nieprzypadkowo bardzo podobnie do tej znanej nam z „Us and Them” (z płyty „The Dark Side of the Moon”, 1973 r.), utwór zaś kończy się odgłosami burzy, czyli dla Pink Floyd klasyka gatunku.

 

[img:3]

 

Najmocniejszym fragmentem „Side 3” jest „Autumn ‘68”, w której to miniaturze słyszymy cudowne solo zagrane przez Richarda Wrighta na organach piszczałkowych w sposób ocierający się o muzykę poważną. Tytuł utworu nie jest przypadkowy, bowiem klawiszowiec Pink Floyd zagrał tę partię przed występem grupy w londyńskiej Royal Albert Hall, właśnie w 1968 r. Fragment ten stanowi przerywnik między dwiema częściami utworu zatytułowanego „Allons-y”, najbardziej energicznymi fragmentami „Side 3”, w których mamy czytelne nawiązania do „Run Like Hell” z „The Wall”. Trzecia część zawiera najwięcej, bo aż siedem utworów. Oprócz wymienionych znajdziemy na niej trzy otwierające kompozycje: subtelną pianistyczną etiudę „The Lost Art of Conversation”, zahaczającą momentami o jazz balladę „On Noodle Street” oraz delikatną „Night Light”, a całość kończy „Talkin’ Hawkin’”, zawierająca przetworzony specjalnym komputerowym syntezatorem mowy głos słynnego fizyka Stephena Hawkinga. Podobną sytuację mieliśmy już przy okazji utworu „Keep Talking” na płycie „The Division Bell”.

 

 

Ostatnią, czwartą część otwiera piękny „Calling”, mający niespodziewanie coś ze stylu muzyki Jeana Michaela Jarre’a. To „coś” to nadanie muzyce przestrzenności i mechaniczno-monumentalnej oprawy, czyli także elementy Pink Floyd dobrze znane. Utwór przechodzi subtelnie w hipnotycznie i niepokojąco brzmiące „Eyes To Pearls”, po którym następuje ożywcze „Surfacing”, a dzieło wieńczy analizowany już „Louder Than Words”. Słyszymy w nim grupowe wokalizy, w których Gilmoura wspomagają Durga Mcbroom (śpiewa także w „Surfacing” i „Talkin’ Hawkin’”), Louise Marshall i Sarah Brown, oraz żeński kwartet smyczkowy Escala. Ostatni utwór jest jednym, w którym Gilmour jest wokalistą, w pozostałych zachwyca przede wszystkim charakterystyczną grą na gitarze (czasem także na instrumentach klawiszowych) wspierany natchnioną grą Wrighta i jak zawsze solidną perkusją Masona.

Z tą płytą było u mnie podobnie jak z Pink Floyd w ogóle - nie zachwyciła mnie od razu, po pierwszym przesłuchaniu. Wiedziałem jednak, że przy bliższym poznawaniu będzie tylko zyskiwała, i teraz uważam ją za przepiękną, dojrzałą i stanowiącą kropkę nad „i” dla twórczości jednego z najmądrzejszych, ale i najlepszych zespołów w dziejach muzyki. Uważam wręcz, że ta płyta zostanie doceniona po czasie i będzie wymieniana tuż obok najlepszych dokonań formacji. Dlatego, że także na niej jest muzyka, przy której wypada myśleć, wczuwać się w nią. Nie polecam jej tylko bezrefleksyjnie słuchać.

Recenzował: Michał Bigoraj

reklama
Copyright © INFOMUSIC 2017
Szanowny Czytelniku
 
 
Aby dalej móc dostarczać Ci coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać Ci coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na lepsze dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Poufność danych jest dla INFOMUSIC.PL niezwykle ważna i chcemy, aby każdy użytkownik portalu wiedział, w jaki sposób je przetwarzamy. Dlatego sporządziliśmy Politykę prywatności, która opisuje sposób ochrony i przetwarzania Twoich danych osobowych. 
 
 
25 maja 2018 roku zaczęło obowiązywać Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (określane jako "RODO", "ORODO", "GDPR" lub "Ogólne Rozporządzenie o Ochronie Danych"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować Cię o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich będzie się to odbywało po dniu 25 maja 2018 roku. Poniżej znajdziesz podstawowe informacje na ten temat.
 
Kto jest administratorem Twoich danych osobowych?
 
Administratorem, czyli podmiotem decydującym o tym, jak będą wykorzystywane Twoje dane osobowe, jest INFOMUSIC. Rejestr firm: INFOMUSIC z siedzibą w Gdańsku przy ul. Zielona 20/14  80-746 Gdańsk, Nr ewidencyjny: 112588, Numer VAT: NIP PL 584 2259505, REGON 192 886 210.  Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w naszej Polityce prywatności 
 
 
Jakie dane są przetwarzane ?
 
Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, w tym stron internetowych, serwisów i innych funkcjonalności udostępnianych przez INFOMUSIC,w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez nas oraz naszych Zaufanych Partnerów.
 
Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych osobowych?
Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych osobowych w celu świadczenia usług, w tym dopasowywania ich do Twoich zainteresowań, analizowania ich i doskonalania oraz zapewniania ich bezpieczeństwa jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie. Taką podstawą prawną dla pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. 
 
Komu udostepniamy Twoje dane osobowe?
 
Twoje dane mogą być udostępniane w ramach grupy portali INFOMUSIC.PL. Zgodnie z obowiązującym prawem Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie, np. agencjom marketingowym, podwykonawcom naszych usług oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa np. sądom lub organom ścigania – oczywiście tylko gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną. 
 
Pełna treść w polityce prywatności
 
Gdzie przechowujemy Twoje dane?
Zebrane dane osobowe przechowujemy na terenie Europejskiego Obszaru Gospodarczego („EOG”), ale mogą one być także przesyłane do kraju spoza tego obszaru i tam przetwarzane. 

 
Jakie masz prawa?
 
Prawo dostępu do danych:  
W każdej chwili masz prawo zażądać informacji o tym, które Twoje dane osobowe przechowujemy. Aby to zrobić, skontaktuj się z INFOMUSIC.PL– otrzymasz te informacje pocztą e-mail. 
 
Prawo do poprawiania danych: 
Masz prawo zażądać poprawienia swoich danych osobowych, jeśli są one niepoprawne, a także do uzupełnienia niekompletnych danych.  Jeśli masz konto w INFOMUSIC.PL lub konto portalach grupy INFOMUSIC.PL, możesz edytować swoje dane osobowe na stronie swojego konta. 
 
Szczegółowe informacje dotyczące Twoich praw znajdują się w Polityce prywatności 
 
Dlatego też proszę naciśnij przycisk „ZGADZAM SIĘ, PRZEJDŹ DO SERWISU" lub klikając na symbol "X" w górnym rogu tego oka, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych zbieranych w ramach korzystania przez ze mnie z Usług  INFOMUSIC, w tym ze stron internetowych, serwisów i innych funkcjonalności, udostępnianych zarówno w wersji "desktop", jak i "mobile", w tym także zbieranych w tzw. plikach cookies przez nas i naszych Zaufanych Partnerów, w celach marketingowych (w tym na ich analizowanie i profilowanie w celach marketingowych). Wyrażenie zgody jest dobrowolne i możesz ją w dowolnym momencie wycofać.
 
Pełny regulamin i Polityka prywatności znajduje sie pod poniższym linkiem. Prosimy o zapoznanie się z dokumentem. https://www.infomusic.pl/page/rodo 
 
Zgadzam się, przejdź do serwisu Nie teraz