Mister D. w Krakowie - relacja

Mister D. w Krakowie - relacja

18 stycznia 2015, 21:51

[img:1]

Mało kogo tak dobrze określają słowa - można ją kochać, albo nienawidzić nic pomiędzy -jak Dorotę Masłowską. 18 stycznia w Małopolskim Ogrodzie Sztuki odbył się koncert Mister D. jej muzycznego wcielenia.

Kiedy niekoniecznie dobrze zapoznany z twórczością występującego artysty człowiek, wychodzi z koncertu jako fan, z uśmiechem na twarzy, a w głowie leci mu ciągle do znudzenia tekst - "Patrzy, ja idę on  się patrzy"  to chyba znak, że koncert był udany. Mister D z kolegami wieczorowo-niedzielną porą wtłoczyła mi do głowy masę dźwięków. A wszystkiemu winna zwykła ciekawość, która zaprowadziła mnie tam tego wieczoru.

Wydany w ubiegłym roku album "Społeczeństwo jest niemiłe" Mister D, znanej także jako Dorota Masłowska, poczytna pisarka, budząca jednak spore kontrowersje za sprawą sposobu w jaki pisze. Nie inaczej było w przypadku jej debiutanckiego albumu i zgodnie z tym co twierdzi, słowo pozostaje dla niej gatunkiem macierzystym, na albumie nie zabrakło zabaw tym materiałem. 

Kilkanaście minut po 19 i na krakowskiej scenie pojawia się najpierw trójka muzyków, którzy tworzą preludium pod wejście wokalistki. I w końcu, jest! Niby to nieśmiała mina i piękne blond włosy, na uszach kolczyki z flamingami a na szyi różowy krzyż (z pluszu?) - oto Mister D. Koncert rozpoczyna się od "Kingi", następnie "Chrzciny" i tak zdaje się cały album zostaje odśpiewany i zagrany tej nocy. Utwory z debiutu nabrały nowej jakości a i zostały poszerzone nie tylko muzycznie ale i słownie, jak w przypadku "Prezydenta" zamienionego w drugiej wersji na biskupa.

Pomiędzy autorskimi kompozycjami pojawiły się cztery covery w postaci "Kolorów" Post Regiment, "Bez matki" 19 Wiosen i "Ciągle w ruchu" Kosmetyków Mrs. Pinki. A na zakończenie totalne "Scyzoryk" wykonane na cztery głosy - jeśli są tutaj jakieś dzieci proszę im zatkać uszy bo ta piosenka jest wulgarna i deprawuje - zapowiada Masłowska. To niejedyne słowa, które padły tego dnia ze sceny. "Słyszałam, że Kraków to duże miasto, pełne studentów i turystów i... pieniędzy." -  powiedziała z kolei zapowiadając "Hajs".  "Mama mówi, że powinnam dodać ruch sceniczny,  ciekawe czy to miała na myśli" - dodaje nieco później gdy kręci się w kółko po scenie, wszystko wykonując z gracją i urokiem.

Niektórzy mogą przyczepić się do wokalu Masłowskiej, ale ten na żywo brzmi naprawdę dobrze. Wizerunek, który jak się zdaje, artystka wypromowała przez lata (a może to po prostu ona sama i nic ponad to), jest spójny, odnosząc się do zachowania, można postawić ją gdzieś obok Nosowskiej. Choć z poważną miną przez cały koncert, na ustach błąka się nieśmiały uśmiech, a artystka wykazuje chęć kontaktu z widownią, dziękując za każdy wykrzyczany komplement i prosząc o powtórzenie kiedy niedosłyszy. 

I można Masłowskiej nie lubić, można mieć do niej stosunek ambiwalentny a pomimo tego, zakochać się i cieszyć, że społeczeństwo było na tyle niemiłe, by skłonić ją do nagrania tego albumu. 

Monika Matura

Zdjęcia dzięki uprzejmości galerii Raster

Copyright © INFOMUSIC 2024