Artrosis - "Odi Et Amo" (recenzja)
20 lat temu w Zielonej Górze powstała formacja, która na stałe została wpisana w obraz rodzimego gotyku. Na początku czerwca do sprzedaży trafiła ósma płyta zespołu o wymownym tytule "Odi et Amo". Będziemy ją kochać, czy raczej nienawidzić?
Przez wspomniane 20 lat twórczości Artrosis zdołali wypracować charakterystyczne brzmienie, które nieznacznie tylko ulegało przemianie. Nowy album zapowiadany był jako powrót do korzeni i rzeczywiście, nie ma w tym stwierdzeniu przesady. Choć ostatecznie, najwięcej ma on w sobie chyba z "Imago". Temat przewodni warstwy tekstowej płyty stanowi tytułowa miłość w różnych odcieniach. Niekiedy jest to nienawiść zrodzona z końca związku. Innym razem tęsknota za prawdziwym uczuciem. Gdzieś w tle pojawia się motyw miłości, która niszczy.
Pozwolę sobie postawić tezę, że na "Odi et Amo" zetkniemy się przede wszystkim z trzema instrumentami: klawiszami, gitarą i wokalem Medeah. Ten ostatni jest raz drapieżny, raz delikatny w zależności od zapotrzebowania. Muszę przyznać, że w obu odmianach działa na mnie równie czarująco. Zwolennicy drapieżnej formy wokalu Magdaleny Stupkiewicz znajdą ukojenie w trzech pierwszych kompozycjach oraz w "Za późno by śnić". Do snu natomiast spokojnie może nas utulić "Nie zostało nic" czy "Błądzić ludzka rzecz". Jeśli pragniecie zakosztować instrumentalnych wstawek to polecam "Sabat" oraz w "W imię nocy".
Artrosis nie potrzebowali zbyt wielu przesłuchań aby na nowo mnie w sobie rozkochać. Jest w tym albumie tyle nastroju zbudowanego na obfitych partiach instrumentalnych, że nawet nie trzeba do tego słów, wystarczy przesłuchać "Sabat" oraz w "W imię nocy". Teksty idealnie wpasowane w muzykę ponownie niosą ze sobą wrażenie oniryzmu. I jak się nie zakochać w takiej dawce piękna? Kiedy Medeah wyśpiewuje "Jeśli jeszcze raz staniesz na mojej drodze. Wiedz, ja nie zapominam", a zaraz później śpiewa delikatnym głosem: "Wołasz choć nie chcę słuchać już. Twojego żalu zimny i przewrotny los .Co dzień na wiatr rzucanych próśb. Najskrytszych marzeń i ukrytych trosk".
Zdaje się, iż w tym albumie jest inny rodzaj smutku niż ten znany z pierwszych dokonań, może to smutek dorosły, bardziej świadomy i gorzki. Ale pośród cieni także mogą rosnąć kwiaty. A piękno podlane łzami nie musi być gorsze. Znalazły się na tym albumie wszystkie odcienie miłości - pożądanie, smutek, nienawiść. "Odi Et Amo" kupiło mnie w całości. Każde przesłuchanie niesie nowe odkrycia i to chyba idealne świadectwo na jakość tego albumu.
Panowie i Panie gotyk nie umarł. A Medeah wygodnie rozsiada się na tronie należnym królowej polskiego gotyku. Witaj z powrotem.
Tracklista:
01. Sabat
02. Nasze Requiem
03. Odium
04. Nie zostało nic
05. Za późno by śnić
06. Odi Et Amo
07. W imię nocy
08. Błądzić ludzka rzecz
09. Laudanum
Warto posłuchać: "Sabat", "W imię nocy", "Odi Et Amo"
Ocena: 6/6
Recenzowała: Monika Matura