14 sierpnia 2017 12:56

RELACJA: OFF Festival. 12. edycja pod znakiem punku, ciężkich gitar i hipnotyzujących artystów

[img:1]

W Katowicach przez trzy dni trwał największy w Polsce festiwal muzyki alternatywnej. Na OFF-ie na czterech scenach zagrało 70 artystów z całego świata. Oglądaliśmy krew, gitarowe szaleństwo i wielkie muzyczne spektakle. W malowniczej Dolinie Trzech Stawów bawiło się kilkanaście tysięcy ludzi. Skąd magia tego festiwalu, dlaczego muzyka tu nigdy nie jest tłem i na czym polega trudność zrobienia dobrego festiwalu opowiadał nam Artur Rojek, dyrektor artystyczny OFF-a, a także jego gwiazdy oraz festiwalowa publiczność.

O tym, że była to jedna z najbardziej dynamicznych i rockowych edycja OFF festiwalu napisał w podsumowaniu imprezy sam Artur Rojek, dyrektor artystyczny imprezy.
- Tegoroczna edycja była najbardziej punkowa, noisowa i z większym ciężarem mroku, co nie znaczy, że to kierunek na przyszłość. OFF jest od tego, żeby zaskakiwać - czytamy.

I faktycznie już od pierwszego dnia nie było dla publiczności taryfy ulgowej. Wydarzeniem dnia - jak nie całego festiwalu - był z pewnością występ post-punkowej kapeli IDLES z Bristolu. Jeśli kogoś zachęciła zapowiedź organizatorów mówiąca o tym, że panowie „prawdziwe oblicze odsłaniają na koncertach: dzikich, bezwstydnych i gwałtownych”, to w namiocie Sceny Leśnej przeżył prawdziwe porażenie.

IDLES w pięcioosobowym składzie z dwoma szalonymi gitarami zagrali ostro i szybko, zatracając się przy tym bez reszty. Koniec końców gitarzysta został w samych slipkach, a wokalista rzucił się w publiczność, która z uwielbieniem go podrzucała.

 

[img:3]



Na uwagę zasługiwał koncert amerykańskiej gwiazdy Shellaca, który zaprezentował brudne, ciężkie i ostre jak brzytwy granie, aczkolwiek miarowe. To trio zgrabnie połączyło szaleństwo na scenie z oddaniem swojej grze i dobrym kontaktem z publicznością. Szczególnie z perkusisty pot lał się strumieniami. Ciekawostką jest fakt, że Steve Albini, lider grupy był producentem płyty Nirvany.

Po wycisku od Schellaca masa ludzi wybrała się na koncert Beak> na Scenie Leśnej. W składzie tej grupy są muzycy niebanalni, bo to Geoff Barrow z Portishead, Billy Fuller współpracujący z samym Robertem Plantem i Will Young. Ich show było nieco mniej drapieżne, ale za to klimatyczne i taneczne.

Tu klawisze, perkusja i gitara zagrały idealnie. Zmysłowe chwilami dźwięki zestawiały się w interesujące połączenie muzyki elektronicznej i rocka. Całość potęgowała gra świateł. Po tym koncercie wiele osób, z pewnością zdecydowało po prostu zdobyć ich płytę.

Bezsprzecznie wydarzeniem innym niż wszystkie był spektakl Batushki, polskiej grupy grającej kombinację metalu z tradycją muzyczną prawosławia. Dość powiedzieć, że na OFF-ie zagrali jedyny koncert tego roku w Polsce. Grupa od początku działalności uchodzi za tajemniczą. Muzycy mają zakryte twarze, a na scenie przebrani są w długie ciężkie togi. Wszystkiemu towarzyszy masa dymu, kadzideł, dzwonków i świec, a całość skąpana jest w czerwonym świetle. Na scenie występował również chór, którego śpiew w połączeniu z muzyką skutkował przytłaczającą falą dźwięku.

 

[img:4]

 

Publiczność różnie reagowała na ich hipnotyczny występ - od ekscytacji, po skrajne zdezorientowanie pod tytułem „o co im chodzi”. Faktem jest to, że Batushka wydała debiutancką płytę „Litourgiya” oraz że to grupa kontrowersyjna, o czym przekonać się mogła publiczność OFF-a.

W piątek nieźle zaprezentował się również angielski zespół Shame, amerykański The Men oraz Black Madonna, didżejka, która publiczność wprawiła w bardzo taneczne nastroje.

Wiele osób czekało również na koncert pierwszej headlinerki festiwalu, czyli Feist. Pochodząca z Kanady artystka w Polsce wystąpiła po raz pierwszy i nie zawiodła swoich fanów serwując wypadkową subtelności, przyjemnych rytmów, folku i indie rocka. Feist dawniej śpiewała w zespole Placebo.

Natomiast zapowiedzią wielkiego koncertu Swans, który miał zamknąć festiwal był w niedzielę, był w piątek występ Michaela Giry, lidera tego zespołu. To było bliskie spotkanie z twórcą i jego natchnionymi piosenkami. W namiocie Sceny Eksperymentalnej, której kuratorem był właśnie Gira, rozlegały się leniwe, ale przeszywające smutkiem, zadumą i melancholią utwory. Zasłuchana publiczność, jakby wryta w ziemię, swojego idola nie chciała wypuścić ze sceny. Na szczęście muzyk wystąpił jeszcze na bis, wywoływany gromkimi brawami i okrzykami uwielbienia.


[img:5]

 

Tu młodzi i zdolni na scenie mają głos

W sobotę świetnie zaprezentowały się debiutujące formacje. A wśród nich na przykład New People, Bluszcz czy trio Wilcze Jagody, które połączyło zamiłowanie do m.in. synth popu, alternatywnego rocka spod znaku shoegaze.

- Zaproszenie na OFF-a bardzo nas ucieszyło, bo jesteśmy stałymi bywalczyniami tej imprezy. Niesamowicie jest stanąć po drugiej stronie, pokazać się ludziom. Atmosfera nie jest przytłaczająca jak to czasem bywa na innych festiwalach - mówią Nela, Wania i Ziosia z zespołu Wilcze Jagody, które grają od 2015 roku.

Artystki mówią o sobie, że grają „feminizm w rytmie vintage”. Co to oznacza poza znakomitą współpracą na scenie, zabawą muzyką i dźwiękami?

- Feministyczne może być nawet to, że sama sobie wymyśliłyśmy naukę gry na keyboardzie, że będziemy miały zespół, same napiszemy piosenki i śpiewamy o tym, o czym chcemy - dodają.

Ciekawie i bardzo rockowo zaprezentował się zespół Bluszcz z Wrocławia. Oni z kolei cenią sobie synth pop.

- Wydaje nam się, że OFF jest coraz bardziej otwarty na nowe zespoły. Przychodzi się na festiwal i nigdy nie wiadomo co się wydarzy dalej. Tu można dostać coś, z czym można wrócić do domu. Do dziś pamiętam koncert Charlesa Bradley’a, to był wręcz performance - mówi Jarek Zagrodny, gitarzysta i wokalista.

- Nasze ulubione brzmienia to pop i synth pop. Trudno to wytłumaczyć. Podobają nam się czasy w muzyce, gdy używało się dużo syntezatorów, gdzie było dużo pogłosów. To dla nas naturalne, że gramy i wychodzą pewne rzeczy, które tworzą całą jakość. Jest też jakaś siła w tym co nas pociąga i to gdzie to nas zaprowadzi - mówią muzycy Bluszczu.

 

[img:6]

 

W tym samym czasie wiele się działo także w namiocie Sceny Eksperymentalnej. To tam do tańca i zabawy porwały Frele ze Śląska. Fenomen zespołu narodził się właściwie na początku tego roku, gdy trzy koleżanki wrzuciły do sieci cover piosenki Adele „Hello”. Najlepsze w tym wszystkim jest jednak to, że wielki hit został wyśpiewany po… śląsku i wszystkich z miejsca to zachwyciło. Już miesiąc później Frele dostały zaproszenie na OFF Festival. Dziewczyny mają wykształcenie muzyczne, występują też pod szyldem So What.

- Nie sądziłyśmy, że sprawa się tak potoczy. Została na otwarta furtka, chcemy to wykorzystać, ponieważ widzimy wiele możliwości. Jedna z nich to z pewnością promocja języka śląskiego i tradycja regionu - mówią.

Frele poszły za ciosem i nagrały też hity Elle Goulding, Miley Cyrus czy Lennego Kravitza. Artystki zapowiadają wydanie płyty z coverami, a także własnymi piosenkami.

 

Spektakl do ostatniej krwi

Sprawcą potężnego zamieszania podczas drugiego dnia OFF-a był koncert duetu SIKSA. Koncert, to właściwie za wiele powiedziane, co słusznie zauważyła publiczność.

- SIKSA to w pewnym sensie zjawisko społeczne, nie jest to stricte koncert muzyczny, a raczej performance - uważa Cecylia Jacewska-Caban, jedna z festiwalowiczek, na co dzień aktorka teatralna z Opola.

- To nie muzyka jest tu istotą, tylko treść, to co artystka wypowiada. Można powiedzieć, że to spory manifest, bardzo indywidualny, zahaczający o ortodoksję i skrajność. Mimo wszystko moim zdaniem to bardzo ważna wypowiedź i dobrze, że tu zaistniała. To był bardzo punkowy i odważny występ, między innymi dlatego mi się podobał. Ale były też mieszane odczucia.

- To było naprawdę osobliwe. Początkowo byłem mocno zniesmaczony i chciałem wyjść. Nie przekonywała mnie SIKSA, bo to wszystko było krzykliwe i zbyt narzucające się. Z czasem, z piosenki na piosenkę, zostałem aby zobaczyć do końca. W sumie trudno nazwać było te wykonania nazwać piosenkami - relacjonowali Tomek i Łukasz po występie SIKSY.

To widowisko było o tyle porywające, że wokalistka w szaleńczym rozpędzie upadła i zdarła skórę z kolan i polała się krew. Ale to nie przeszkodziło w kontynuacji tego szokującego performansu, bliskości z publicznością, która po koncercie SIKSY była i wzburzona, ale i ożywiona.

 

[img:9]

 

Sobotę wiele osób zobaczyło koncert Ralpha Kaminskiego na scenie głównej. W zasłuchanie i oczarowanie fanów wprawiły m.in. skrzypce i wiolonczela. Następnie scenę we władanie wzięła formacja Sheer Mag z Filadelfii, która mimo żaru lejącego się z nieba i gęstego powietrza wprowadziła ludzi w euforię, skakanie i tańce. Muzycy na czele z charyzmatyczną i bardzo przekonującą wokalistką, która nie żałowała energii jak i gardła, stworzyli godną podziwu wybuchową mieszankę punka z hard rockiem.

Zainteresowanie zgodnie z przewidywaniami wzbudziły koncerty Anny Meredith czy Żywizny z ponad 70-letnią (!!!) Genowefą Lenarcik, która zaśpiewała pieśni kurpiowskie, a na gitarze towarzyszył jej Raphael Rogiński, dziś znany też z projektu Shy Albatross z Natalią Przybysz.

 

[img:7]

 

Emocjonalny był też zespół Mitch&Mitch, który przypomniał o swoim mistrzu Zbigniewie Wodeckim, z którym to właśnie na scenie OFF Festivalu przecież występował pięć lat temu robiąc niemałe zamieszanie.

Gwiazdą dnia, jak i najprawdopodobniej całej 12.edycji festiwalu była jednak PJ Harvey, która zaprezentowała występ doskonały i dopracowany w stu procentach. Artystka gościła co prawda rok temu na Open’erze, ale organizatorzy popełnili spory błąd przyznając jej mniejszą scenę. Na OFF-ie Polly Jean pokazała pełnię swoich magicznych umiejętności właśnie na scenie głównej, gdzie nic w sobotę nie działo się przypadkowo.

 

[img:8]

 

To tu godnie zaprezentował się jej nie mniej idealny zespół w dziewięcioosobowym składzie. Od pierwszych sekund na scenie zapanowała powaga przejawiająca się i w zachowaniu i w ubiorze artystów: panowie ubrania byli na czarno i w eleganckich, ciasno pozapinanych garniturach mimo przejmującego upału. Wokalistka wyglądała nieco mniej „sztywnie”, w dobrze znanym fanom teatralnym kostiumie z tej trasy – „kamizelce” z czarnymi piórami, które PJ miała także upięte we włosy nadając sobie koniec końców nieco demonicznego charakteru.

Ale to nie przebrania czy światła (brak wizualizacji i bardzo oszczędne światło), tylko muzyka były tu tematem przewodnim. To był koncert bez zbędnych słów (poza skromnym „dziękuję” wypowiedzianym raz i przedstawieniu muzyków, gdzieś po ponad połowie występu), bo nie o dyskutowanie z publicznością - i tak do granic możliwości rozkochanej w tej legendarnej damie rocka - w tym wszystkim chodziło. PJ Harvery opowiadała w Dolinie Trzech Stawów swoje mroczne opowieści, czasem przejmujące i smutne, ale nie brakowało zadziornych i brudnych kawałków z wcześniejszych etapów imponującej kariery. Inaczej być nie mogło ponieważ PJ wydała polityczną i ciężką płytę „The Hope Six Demolition Project”, w której zawarła wiele obserwacji na temat współczesnych problemów społecznych i politycznych.

 

[img:11]

 

Muzyczna msza Swans niektórych przerosła

W niedzielę pogoda nieco się rozluźniła, ale rozluźniający nie był koncert Swans, transowej legendy, która na OFF-ie już grała i to bardzo długo, na tyle, że organizatorzy byli zmuszenie wyłączyć im prąd. Muzycy wcale się nie obrazili i z radością przyjęli powtórne zaproszenie na polski festiwal, by go zakończyć, jak zapowiadał organizator - „w iście epicki sposób”. I w zapowiedzi nie było cienia przesady - Swans kończą działalność w obecnym składzie. To co muzycy zaprezentowali na zakończenie OFF-a trudno opisać słowami. Otwierający utwór, niewtajemniczeni mogli uznać jako niekończącą się próbę dźwięku z przerażającymi decybelami. Niektórzy zatykali po prostu uszy. Ten koncert to było maksimum muzyki w muzyce.

 

[img:2]

 

Nikt tak nie potrafi czarować, zaklinać, chwilami dosłownie mruczeć, a chwilami wyć, jak Michael Gira, lider formacji. Jego muzyczna msza wielu doprowadziła do skraju wytrzymania nerwowego i wycofywali się nie wytrzymując napierającej potężnej fali dźwięku. Natomiast ci, którzy wiedzieli „na co się piszą”, zmierzyli się z transową legendą trans, dając się wieźć tym rozpędzającym się bardzo powoli - ale skutecznie - pociągiem.

W niedzielę spore ożywienie wprowadził jeszcze koncert Thee Oh Sees, którzy niemal roznieśli Scenę Leśną. Dwóch perkusistów i dwóch gitarzystów, którzy jakby tylko mogli, to strzelali by ze swoich gitar prosto w publiczność, która straciła niemal zmysły z muzycznego zadowolenia.

Ten koncert obejrzała cała masa ludzi i nikt nie wyglądał na znudzonego czy niezadowolonego, że śpiewu wiele tu nie było. Emocjonująca gra i popisy muzyków dostarczyły wszystkiego. To było mistrzowskie zaprezentowanie istoty garażowej psychodelii.

 

[img:12]

 

Po co jechać na OFF Festival?

Katowicki festiwal już od pierwszej edycji w Mysłowicach w 2006 roku zmusza do poszukiwań, refleksji i zawsze przynosi liczne odkrycia. Line-up imprezy układany jest tak, żeby pokazać całą gamę artystów, którzy zasługuję na uwagę i dopiero zaczynają swoją przygodę ze sceną oraz takich, którzy wyrobili już swoją markę i pierwsze sukcesy są za nimi.

- Cenimy OFF za brak znanych twarzy na scenie. To nas interesuje. Podoba mi się także Śląsk, ta impreza ma klimat - mówi Katarzyna Małek, jedna z festiwalowiczek.

- Czekamy głównie na PJ Harvey, to miły akcent, że taka gwiazda tu przyjeżdża. Wcześniej robimy też research i przesłuchujemy artystów z line-upu żeby być przygotowanym. Do tej pory utkwił mi w pamięci koncert Thurstona Moora, Swans czy The Stooges – wylicza Tomek Kosoń.

Spotkaliśmy także stałych bywalców OFF-a.

- Jesteśmy z Katowic i przychodzimy tu co roku. Podoba mi się, że sceny są blisko i można być wszędzie na bieżąco - mówi Agnieszka Klimek.

- Jak na razie jest super, właściwie jak zawsze tutaj. Sam nie czytam nigdy szczególnie line-upów i czekam na zaskoczenie. Jak dla mnie każdy festiwal jest fajny, jeździmy na wszystko co się da - dodaje Adam Klimek.

 

Artur Rojek: „Na OFF Festivalu muzyka nigdy nie jest tłem”

- Ten festiwal zawsze był miejscem do odkrywania muzyki. To, że panuje taka opinia, że na OFF przyjeżdża się odkrywać panuje dlatego, że to właśnie tu odkryto bardzo dużo fajnej muzyki - mówi Artur Rojek.

- Nie jednak tak, że to tylko na OFF-ie zaproszeni artyści są na ogół nieznani, a na innych imprezach grają znani. Wystarczy przeczytać line-up innych festiwali. Różnica polega na tym, że być może gdzie indziej tej muzyki nie odkrywa się tak jak w Dolinie Trzech Stawów, nie ma ta, ta muzyka tak ważnej roli.
Dyrektor imprezy podkreśla, że festiwale na całym świecie budują sobie atmosferę różnymi środkami.

- OFF jest takim festiwalem, gdzie muzyka nigdy nie jest tłem, m.in. tylko do spotkań towarzyskich czy chodzenia po strefie handlowej. Tu muzyka pełni główną rolę i dlatego każdego roku tak mocno się na niej skupiamy - mówi Artur Rojek.

- Ważne są dla nas rzeczy, które ludzie odkrywają, przypominają sobie o nich, które stanowią kamienie milowe w rozwoju muzyki alternatywnej, które są czymś świeżym, ale i wracającym po jakimś czasie. Staram się patrzeć na ten festiwal jak najszerzej potrafię - tłumaczy.

Jak dobierani są artyści, którzy w pierwszy sierpniowy weekend przyjeżdżają do Katowic?

- Z każdym było inaczej. Jestem dumny z całego line-upu. To, że w tym roku program wygląda, tak jak wygląda, nie oznacza, że w następnym roku będzie wyglądał tak samo. Podobnie jak trzy lata temu czy wcześniej. Nie ma takiej reguły, ilu ma być artystów hip-hopowych czy klubowych…

Jakiego koncertu nie można było przegapić podczas tegorocznej edycji OFF-a?

- Dla przykładu ciekawą artystką jest Anna Meredith, która już wydała swoją debiutancką płytę. Ta brytyjska artystka łączy swoje umiejętności i doświadczenie z obecności w muzyce współczesnej z zainteresowaniami muzyką elektroniczną. Ona jest bardzo ciekawa koncertowo, muzycznie i wizualnie - opowiada.

- Za nami też koncert IDLES, który ludzie na pewno zapamiętają z tego OFF-a - dodaje.
Rynek festiwalowy to ciężki kawałek chleba
Wiele zespołów na katowicką imprezę powraca. Czy artyści sami się zgłaszają na kolejną edycję?

- Wszyscy się zgłaszają od razu po festiwalu, że chcą zagrać następnym razem, bo na tym polega życie artysty żeby grać koncerty – mówi Artur Rojek.

- Staramy się nie powtarzać za często, chociaż staje się to coraz trudniejsze. Polski rynek nie jest już tym czym był kilka lat wcześniej, gdy artyści pojawiali się tu po raz pierwszy. Organizowanie festiwali nigdy nie było prostą rzeczą, każdego roku pojawiają się nowe wyzwania. Festiwali jest dużo, więc sztuką jest pokazanie swojej unikatowości - opowiada.

 

Obecność gwiazdy to konieczność

OFF kusi też oczywiście występami ikon, które znają lub chociaż kojarzą niemal wszyscy. Takimi w tym roku były Feist i PJ Harvey, a także formacja Swans. Koncerty tych artystów były jednocześnie najmocniejszymi punktami każdego dnia.

 

[img:10]

 

Czy brak gwiazd światowego formatu wpłynąłby na frekwencję festiwalowej publiczności, która w OFF-ie od lat już widzi sprawdzoną markę?

- Na festiwalu musi być gwiazda, która przyciągnie ludzi. Ludzie cieszą się oczywiście atmosferą OFF-a, ale wielu z nich przyjeżdża właśnie na koncert headlinerów. Z jednej strony możesz bawić się w odkrywanie muzyki i prezentowanie rzeczy nieznanych, ale z drugiej musisz mieć kogoś, kto pociągnie cały ten pociąg - tłumaczy.

W sobotę Artur Rojek z roli organizatora sam przeniósł się na festiwalową scenę Trójki z zespołem Kwadrofonik. Artyści zaprezentowali wyjątkowy projekt grając „Symfonię przemysłową 1”, którą w nawiązaniu do filmów Davida Lyncha skomponował Angelo Badalamenti. Kwadrofonik z Rojkiem stworzyli świetne widowisko, którego magię podkreślały dźwięku perkusji, fortepianu, marimby i syntezatorów. Czy będą kolejne wspólne projekty?

- Planujemy grać z tym projektem jeszcze kilka koncertów. Mam również solowe plany, ale moich nowych piosenek studyjnych można się spodziewać najwcześniej pod koniec następnego roku - zdradza Artur Rojek.

Podczas 12. Edycji OFF Festiwalu w Katowicach bawiło się kilkanaście tysięcy ludzi.

Tekst i zdjęcia: Anna Konopka

Alternatywa Polskie
reklama
Copyright © INFOMUSIC 2017
Szanowny Czytelniku
 
 
Aby dalej móc dostarczać Ci coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać Ci coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na lepsze dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Poufność danych jest dla INFOMUSIC.PL niezwykle ważna i chcemy, aby każdy użytkownik portalu wiedział, w jaki sposób je przetwarzamy. Dlatego sporządziliśmy Politykę prywatności, która opisuje sposób ochrony i przetwarzania Twoich danych osobowych. 
 
 
25 maja 2018 roku zaczęło obowiązywać Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (określane jako "RODO", "ORODO", "GDPR" lub "Ogólne Rozporządzenie o Ochronie Danych"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować Cię o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich będzie się to odbywało po dniu 25 maja 2018 roku. Poniżej znajdziesz podstawowe informacje na ten temat.
 
Kto jest administratorem Twoich danych osobowych?
 
Administratorem, czyli podmiotem decydującym o tym, jak będą wykorzystywane Twoje dane osobowe, jest INFOMUSIC. Rejestr firm: INFOMUSIC z siedzibą w Gdańsku przy ul. Zielona 20/14  80-746 Gdańsk, Nr ewidencyjny: 112588, Numer VAT: NIP PL 584 2259505, REGON 192 886 210.  Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w naszej Polityce prywatności 
 
 
Jakie dane są przetwarzane ?
 
Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, w tym stron internetowych, serwisów i innych funkcjonalności udostępnianych przez INFOMUSIC,w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez nas oraz naszych Zaufanych Partnerów.
 
Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych osobowych?
Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych osobowych w celu świadczenia usług, w tym dopasowywania ich do Twoich zainteresowań, analizowania ich i doskonalania oraz zapewniania ich bezpieczeństwa jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie. Taką podstawą prawną dla pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. 
 
Komu udostepniamy Twoje dane osobowe?
 
Twoje dane mogą być udostępniane w ramach grupy portali INFOMUSIC.PL. Zgodnie z obowiązującym prawem Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie, np. agencjom marketingowym, podwykonawcom naszych usług oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa np. sądom lub organom ścigania – oczywiście tylko gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną. 
 
Pełna treść w polityce prywatności
 
Gdzie przechowujemy Twoje dane?
Zebrane dane osobowe przechowujemy na terenie Europejskiego Obszaru Gospodarczego („EOG”), ale mogą one być także przesyłane do kraju spoza tego obszaru i tam przetwarzane. 

 
Jakie masz prawa?
 
Prawo dostępu do danych:  
W każdej chwili masz prawo zażądać informacji o tym, które Twoje dane osobowe przechowujemy. Aby to zrobić, skontaktuj się z INFOMUSIC.PL– otrzymasz te informacje pocztą e-mail. 
 
Prawo do poprawiania danych: 
Masz prawo zażądać poprawienia swoich danych osobowych, jeśli są one niepoprawne, a także do uzupełnienia niekompletnych danych.  Jeśli masz konto w INFOMUSIC.PL lub konto portalach grupy INFOMUSIC.PL, możesz edytować swoje dane osobowe na stronie swojego konta. 
 
Szczegółowe informacje dotyczące Twoich praw znajdują się w Polityce prywatności 
 
Dlatego też proszę naciśnij przycisk „ZGADZAM SIĘ, PRZEJDŹ DO SERWISU" lub klikając na symbol "X" w górnym rogu tego oka, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych zbieranych w ramach korzystania przez ze mnie z Usług  INFOMUSIC, w tym ze stron internetowych, serwisów i innych funkcjonalności, udostępnianych zarówno w wersji "desktop", jak i "mobile", w tym także zbieranych w tzw. plikach cookies przez nas i naszych Zaufanych Partnerów, w celach marketingowych (w tym na ich analizowanie i profilowanie w celach marketingowych). Wyrażenie zgody jest dobrowolne i możesz ją w dowolnym momencie wycofać.
 
Pełny regulamin i Polityka prywatności znajduje sie pod poniższym linkiem. Prosimy o zapoznanie się z dokumentem. https://www.infomusic.pl/page/rodo 
 
Zgadzam się, przejdź do serwisu Nie teraz