22 stycznia 2018 11:33
Michał Bigoraj INFOMUSIC.PL

RELACJA: Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy w Warszawie

Muzyka stanowi nieodłączny element wszystkich finałów Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Nie inaczej było w tym roku, podczas 26. Finału tej najpiękniejszej akcji charytatywnej na świecie. Koncerty odbywały się w całej Polsce (a także poza nią, jak wiemy bowiem nasza narodowa orkiestra gra na całym świecie - w tym roku np. do akcji dołączyła Australia).

Centrum wydarzeń, nie tylko organizacyjnych, ale także muzycznych, była tradycyjnie Warszawa. W stolicy na scenie (znanej nam z Przystanku Woodstock, gdzie pełni rolę tzw. „Małej Sceny”) umiejscowionej pod Pałacem Kultury i Nauki wystąpili artyści utożsamiający się z Fundacją i znani z organizowanych przez nią Przystanków Woodstock.

 

[img:11]

 

Pierwszych kilka godzin niedzielnego Finału spędziłem w rodzinnym Lubartowie, w którym od ponad 20 lat udzielam się zarówno jako wolontariusz, jak i organizator przy okazji lokalnych finałów. W tym roku po raz pierwszy postanowiłem jednak spędzić ten magiczny czas w epicentrum wydarzeń, tym bardziej że po 11 „zaliczonych” Przystankach Woodstock byłem pewien sprawnej organizacji i artystycznych wrażeń. Siłą rzeczy nie pojawiłem się jednak na pierwszych niedzielnych koncertach.

Dla mnie impreza rozpoczęła się od występu Jelonka. Można śmiało napisać, że to „stary woodstockowy wyjadacz”. Na Przystanku wystąpił kilkukrotnie, zarówno z zespołem sygnowanym swoim nazwiskiem (w 2014 r. z towarzyszeniem symfoników Filharmonii Gorzowskiej pod dyrekcją Moniki Wolińskiej), ze swoim obecnym zespołem Hunter, jak również ze swoją macierzystą formacją Ankh, ale także gościnnie podczas występów innych artystów. Ten wirtuoz skrzypiec zaprezentował licznie zgromadzonej publiczności w pigułce to, za co widownia go uwielbia, nie tylko podczas woodstockowych występów. Zresztą jest to jedyny muzyk, który czterokrotnie (dwukrotnie z zespołem Ankh, raz z Hunterem i raz ze swoim zespołem nazwanym po prostu Jelonek) zdobywał „Złotego Bączka” (nagroda przyznawana przez publiczność za najlepszy koncert podczas Przystanku Woodstock).

 

[img:1]

Autor w środku (trzeci od lewej), autor zdjęcia nieznany

 

Podczas niezwykle energicznego koncertu, w którym rock (a czasem nawet punkrock!) przenikał się z muzyką poważną, nie zabrakło jakże charakterystycznych dla występów Michała (tak ma bowiem na imię) elementów: efektownego pogo, „młyna” czy „ściany śmierci”. Co ciekawe Jelonek nie musiał nawet do tego zachęcać publiczności. Widownia, zwłaszcza ta zgromadzona pod sceną, okazała się bowiem świetnie wyedukowana, jeśli chodzi zarówno o repertuar, jak i sposób zabawy podczas „jelonkowych” koncertów.

Jelonek nie byłby też sobą, gdyby nie raczył publiczności swoimi „diabelskimi” minami oraz zabawnymi zapowiedziami. Wprawdzie niektóre swoje słowa powtarza na niemal każdym koncercie (jak choćby wprowadzenie do utworu „A Funeral of Provincial Vampire”), ale jego charyzma sceniczna, poczucie humoru, energia na scenie w połączeniu z doprawdy świetną muzyką sprawiają, iż publiczność jest zachwycona. Niezłymi showmanami są także towarzyszący Jelonkowi muzycy: Mariusz Andraszek – gitara basowa, Paweł Chojnacki – perkusja, Leszek Kowalik – gitara, Krzysztof Osiak – klawisze. Ubrany w charakterystyczny hełm z porożem skrzypek na koniec występu tradycyjnie zaprosił wszystkich do wspólnego „wężyka” przy okazji klasyczno-rockowej wersji uwertury z opery „Wilhelm Tell” Gioacchino Rossiniego. Rodowód tego „coveru” sięga jeszcze czasów, gdy Jelonek był członkiem zespołu Ankh.

 

[img:2]

Jelonek

 

Po tym niezwykłym show na scenie pojawił się wyczekiwany przez wielu, choć nienależący przecież do radiowego mainstreamu Nocny Kochanek. Co kluczowe ten zespół zrobił prawdziwą furorę podczas zeszłorocznego Przystanku Woodstock. Właśnie ich spektakularny występ podczas tamtego festiwalu przyczynił się znacznie do wzrostu popularności tej formacji, którego dowodem był występ przed legendą rocka, zespołem Scorpions, 1 grudnia w Ergo Arenie, na pograniczu Gdańska i Sopotu.

Nocny Kochanek bardzo dobrze odnajduje się w konwencji klasycznego heavy metalu, ale towarzyszą temu nieczęste w tym gatunku przewrotne i zabawne teksty, takie jak choćby w utworach „Dziewczyna z kebabem”, „Dżentelmeni metalu” czy „Poniedziałek”. Swoją energią, solidną dawką ciężkiego, acz melodyjnego grania (przywodzącego na myśl skojarzenia m.in. z Iron Maiden, także ze względu na „galopujące” riffy i dobrą współpracę gitar oraz barwę głosu wokalisty Krzysztofa Sokołowskiego, podobną trochę do brzmienia wokalu Bruce’a Dickinsona) oraz poczuciem humoru panowie ujęli publiczność. Nawet wówczas gdy na koniec zagrali „Minerał Fiutta” – czyli utwór, delikatnie pisząc, nieprzystający do miejsca i okazji koncertu. Inna sprawa, że publiczność sama o ten utwór prosiła, a przez cały koncert (w którym dominował repertuar z ubiegłorocznej płyty „Zdrajcy metalu”) nie dość, że bawiła się wybornie, to jeszcze popisała się dobrą znajomością jakże specyficznych tekstów tej formacji.

 

[img:3]

Nocny Kochanek

 

Kolejnym zespołem, który się zaprezentował, byli inni bohaterowie ubiegłorocznego Przystanku i którzy, podobnie jak Nocny Kochanek, doczekali się zapisu swego woodstockowego występu na DVD. Mowa o zespole Wilki. Robert Gawliński i spółka w minionym roku świętowali 25-lecie swego debiutu i dla wielu najlepszej i najbardziej rockowej (brzmi ona wręcz zaskakująco, biorąc pod uwagę karierę Wilków w XXI w.) płyty – „Wilki” z 1992 r. Wspomniany woodstockowy koncert zdominował zatem repertuar z tego krążka, a także drugiej płyty formacji „Przedmieścia” (1993 r.). Bardziej przekrojowy materiał zaprezentowali w półgodzinnym (tyle czasu miał bowiem każdy wykonawca tego dnia) koncercie w Warszawie. Nie zabrakło zatem utworów ze wspomnianego debiutu (np. „Aborygen”), jak i tych będących przykładem twórczości Wilków w XXI w. („Urke”, „Love Story”). Na szczęście, w tej drugiej grupie zabrakło banalnej „Baśki”, którą, ku zaskoczeniu wielu, grano na Woodstocku.

Na Woodstocku Gawliński zaśpiewał także solowe „Nie stało się nic”, które pojawiało się także na warszawskim koncercie. Magicznym momentem był odśpiewany chóralnie przez publikę „Son of the Blue Sky”, choć niepotrzebnie lider zespołu niejako wymógł jego wykonanie, sugerując publiczności, że ta być może najlepsza polska kompozycja z angielskim tekstem będzie (ze względu na tytuł) świetnym preludium przed Światełkiem do Nieba. Tradycyjnie też przy okazji tego utworu przedstawił swój zespół, w którym na basie gra m.in. jego syn Beniamin, który miał już nawet poświęcony sobie utwór („Beniamin”, na debiutanckiej płycie, podobnie jak później jego brat bliźniak Emanuel – „Ballada Emanuel” – na drugiej płycie „Przedmieścia”).

 

[img:4]

Wilki  Robert i Beniamin Gawlińscy

 

Wspomniane Światełko do Nieba, czyli 4,5-minutowy pokaz efektownych sztucznych ogni, rozpoczęło się lekkim falstartem, chwilę przed tradycyjną godziną 20.00, zanim jeszcze zakończyło się odliczenie (przez publiczność i prowadzącego koncert Irka Bieleninika). Nie wpłynęło to jednak na bardzo pozytywną ocenę tego imponującego pokazu.

 

[img:5]

Światełko do Nieba

 

Pierwszą grupą, która zaprezentowała się po Światełku, była Coma, która także bardzo dobrze wywiązała się ze swojego zadania, prezentując zróżnicowany repertuar. Utwory starsze, jak „Spadam” czy „Skaczemy” (z debiutanckiej płyty formacji – „Pierwsze wyjście z mroku” z 2002 r.), przeplatały się z tymi nowszymi („Lajki” z ubiegłorocznej płyty „Metal Ballads vol. 1”).

Zwłaszcza drugi z nich świetnie nadawał się do tego, by poskakać i rozgrzać się w ten mroźny dzień, do czego skutecznie zachęcał wokalista i lider grupy Piotr Rogucki. A występ był jak zwykle okraszony jego charakterystyczną manierą wokalną oraz wielkim zaangażowaniem aktorskim i interpretacyjnym w śpiewanych przez siebie tekstach.

 

[img:6]

Coma

 

To był ostatni występ, który w całości obejrzałem na scenie pod Pałacem Kultury i Nauki. Później zaprezentowali się także Kobranocka, Łąki Łan oraz Poparzeni Kawą Trzy, którzy kończyli tegoroczne występy. Być może dlatego, że grupę tworzą dziennikarze związani z Radiem Zet, które z kolei należy do tej samej grupy medialnej co TVN i Onet.pl, a więc główni medialni partnerzy Finału WOŚP.

Największe wyróżnienie należy się jednak Łąki Łan. Na naszej krajowej scenie nie było, nie ma i z pewnością szybko nie będzie drugiej takiej kapeli. Hipnotyzujące (także poprzez nawiązania do narkotyków) i zabawne teksty, owadzie i roślinne przebrania, nieustający performance na scenie, a przede wszystkim bardzo „światowo” brzmiąca muzyka sprawiają, że trudno pozostać na nich obojętnym. Nie muszę chyba dodawać, że wszystkie trzy formacje mają na swoim koncie występy na Przystanku Woodstock.

 

[img:7]

Publiczność zgromadzona na Placu Defilad

 

Warto wspomnieć, że na tegorocznych koncertach wystąpili także m.in.: Bethel (który w ostatniej chwili dołączył do line-upu, zastępując zapowiadanego pierwotnie Piotra Ziołę), Proletaryat, Tadeusz Woźniak oraz Mesajah, który śpiewał także na scenie mieszczącej się w specjalnie przygotowanym studiu telewizyjnym umiejscowionym na Placu Defilad. Przez tę scenę od rana aż do grubo po północy przewinęło się mnóstwo osób: pracownicy WOŚP, liczni goście Orkiestry i jej niezmordowanego dyrygenta Jurka Owsiaka i akredytowani dziennikarze. To właśnie z tego miejsca nadawana była telewizyjna transmisja na cały kraj. I właśnie koncertom tam się odbywającym chciałbym poświęcić kilka słów, bowiem na nich także zaprezentowali się artyści nierozerwalnie związani z WOŚP. 

Jednym z nich był m.in. Michał Urbaniak. Jego projekt Urbanator, którego głównym i najważniejszym muzykiem jest ten znakomity polski jazzman, wirtuoz skrzypiec i bardzo dobry saksofonista, to kolejny bardzo silny punkt koncertów na Dużej Scenie zeszłorocznego Woodstocku (na scenie Urbaniaka wspierali wówczas różni goście, nie tylko ci związani ze środowiskiem jazzowym, bowiem pojawił się choćby Liroy).
Na Dużej Scenie Woodstocku nie gościł dotychczas zespół PPNOU, ale myślę, że po ich niedzielnym występie to już tylko kwestia czasu. Ich pełna nazwa – Pierwsza Poznańska Niesymfoniczna Orkiestra Ukulele – zdradza, jaki instrument upodobali sobie muzycy. Hawajskie, filigranowe gitary wspomagane są także kontrabasem elektrycznym. Panowie dali zjawiskowy koncert (przedtem wystąpili także pod PKiN), w którym w zabawny, ale bardzo profesjonalny sposób przeplatali zarówno rockowe standardy (np. „Smoke on the Water” Deep Purple) z evergreenami polskiej muzyki rozrywkowej (np. „Daj mi tę noc” zespołu Bolter), ale także z różnymi innymi utworami, jak choćby „Mam tę moc” z disneyowskiego filmu animowanego „Kraina Lodu”. Oczywiście wszystko w jedynych w swoim rodzaju aranżacjach.

 

[img:8]

Pierwsza Poznańska Niesymfoniczna Orkiestra Ukulele

 

Jednym z ostatnich akcentów tego dnia był występ Piotra Bukartyka. Wraz z towarzyszącymi mu muzykami zaprezentowali m.in. utwór „Z tyłu chmur”, który od lat gra na koniec Woodstocku wraz z grupą uczęszczającą na prowadzone przez niego warsztaty muzyczne, które prowadzi w trakcie trwania Przystanku.

Nie zabrakło także kompozycji z jego ostatniej solowej płyty („O zgubnym wpływie wyższych uczuć” z 2017 r.), w tym pięknej pieśni „O przyjaźni”, z typowym dla artysty mądrym i niebanalnym tekstem.

 

[img:12]

Piotr Bukartyk z zespołem

 

Ostatnim muzycznym akcentem tego dnia (a właściwie już kolejnego – koncert zakończył się po północy) nie był tradycyjnie koncert Voo Voo. Tym razem głównym bohaterem został Wojciech Mazolewski – basista i kontrabasista, jeden z czołowych przedstawicieli tzw. nowoczesnego jazzu, a dla wielu raczej „yassu”, czyli muzycznego tygla łączącego takie gatunki, jak punk, folk, a przede wszystkim muzykę improwizowaną i właśnie jazz.

W ubiegłym roku na woodstockowej Akademii Sztuk Przepięknych odbył się koncert jego jazzowego bandu Wojtek Mazolewski Quintet (w ramach nocy „Jazz na Woodstocku” z 2 na 3 sierpnia). Tym razem w Warszawie wspierał go, któż by inny, Wojciech Waglewski – lider Voo Voo i przyjaciel Jurka Owsiaka. Nie zabrakło zatem utworów „Karnawał” (hymn, czy też motyw przewodni Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy – wspólny singiel grup VooVoo i Jafia Namuel wydany w 1998 r.), jak i słynnego „Łobi jabi” (tytułowy utwór z płyty z 1993 r.), podczas którego na scenie był już Owsiak, który także śpiewał ten radosny i niezwykle energetyczny numer.

 

[img:13]

Wojtek Mazolewski Quintet i Wojciech Waglewski

 

Energetyczny, ciepły, radosny i jak zwykle bardzo pozytywny był też cały Finał, którego temat w tym roku to „Dla wyrównania szans w leczeniu noworodków”. Na Placu Defilad w Warszawie tłumnie zebrani ludzie poza koncertami mogli korzystać z szeregu atrakcji kulturalnych czy sportowych (m.in. tradycyjny bieg „Policz się z cukrzycą”, w którym w samej tylko Warszawie wzięło udział ok. 5 tys. osób).

Wrażenie robiło znane z Przystanków Woodstock koło widokowe (w konwencji diabelskiego młyna) znajdujące się w strefie Playa (partnera WOŚP), z którego można było obejrzeć przepiękną panoramę Warszawy z wysokości ponad 30 metrów. Wreszcie skorzystałem z jego uroków.

 

[img:9]

Jurek Owsiak schodzący ze sceny na koniec 26. Finału WOŚP

 

Najważniejsza była jednak zbiórka pieniędzy, która, co wiemy już teraz, znów była rekordowa (81 423 542 zł – tyle deklarowali wolontariusze na koniec 26. Finału i transmisji telewizyjnej. Samych pieniędzy, które spłynęły do dnia 19 stycznia naliczono 34 263 873 zł. Ostateczną kwotę poznamy 8 marca).

[img:10]

Kwota deklarowana na koniec 26. Finału WOŚP

Kultura Polskie Rock
reklama
Copyright © INFOMUSIC 2017
Szanowny Czytelniku
 
 
Aby dalej móc dostarczać Ci coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać Ci coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na lepsze dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Poufność danych jest dla INFOMUSIC.PL niezwykle ważna i chcemy, aby każdy użytkownik portalu wiedział, w jaki sposób je przetwarzamy. Dlatego sporządziliśmy Politykę prywatności, która opisuje sposób ochrony i przetwarzania Twoich danych osobowych. 
 
 
25 maja 2018 roku zaczęło obowiązywać Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (określane jako "RODO", "ORODO", "GDPR" lub "Ogólne Rozporządzenie o Ochronie Danych"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować Cię o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich będzie się to odbywało po dniu 25 maja 2018 roku. Poniżej znajdziesz podstawowe informacje na ten temat.
 
Kto jest administratorem Twoich danych osobowych?
 
Administratorem, czyli podmiotem decydującym o tym, jak będą wykorzystywane Twoje dane osobowe, jest INFOMUSIC. Rejestr firm: INFOMUSIC z siedzibą w Gdańsku przy ul. Zielona 20/14  80-746 Gdańsk, Nr ewidencyjny: 112588, Numer VAT: NIP PL 584 2259505, REGON 192 886 210.  Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w naszej Polityce prywatności 
 
 
Jakie dane są przetwarzane ?
 
Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, w tym stron internetowych, serwisów i innych funkcjonalności udostępnianych przez INFOMUSIC,w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez nas oraz naszych Zaufanych Partnerów.
 
Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych osobowych?
Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych osobowych w celu świadczenia usług, w tym dopasowywania ich do Twoich zainteresowań, analizowania ich i doskonalania oraz zapewniania ich bezpieczeństwa jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie. Taką podstawą prawną dla pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. 
 
Komu udostepniamy Twoje dane osobowe?
 
Twoje dane mogą być udostępniane w ramach grupy portali INFOMUSIC.PL. Zgodnie z obowiązującym prawem Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie, np. agencjom marketingowym, podwykonawcom naszych usług oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa np. sądom lub organom ścigania – oczywiście tylko gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną. 
 
Pełna treść w polityce prywatności
 
Gdzie przechowujemy Twoje dane?
Zebrane dane osobowe przechowujemy na terenie Europejskiego Obszaru Gospodarczego („EOG”), ale mogą one być także przesyłane do kraju spoza tego obszaru i tam przetwarzane. 

 
Jakie masz prawa?
 
Prawo dostępu do danych:  
W każdej chwili masz prawo zażądać informacji o tym, które Twoje dane osobowe przechowujemy. Aby to zrobić, skontaktuj się z INFOMUSIC.PL– otrzymasz te informacje pocztą e-mail. 
 
Prawo do poprawiania danych: 
Masz prawo zażądać poprawienia swoich danych osobowych, jeśli są one niepoprawne, a także do uzupełnienia niekompletnych danych.  Jeśli masz konto w INFOMUSIC.PL lub konto portalach grupy INFOMUSIC.PL, możesz edytować swoje dane osobowe na stronie swojego konta. 
 
Szczegółowe informacje dotyczące Twoich praw znajdują się w Polityce prywatności 
 
Dlatego też proszę naciśnij przycisk „ZGADZAM SIĘ, PRZEJDŹ DO SERWISU" lub klikając na symbol "X" w górnym rogu tego oka, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych zbieranych w ramach korzystania przez ze mnie z Usług  INFOMUSIC, w tym ze stron internetowych, serwisów i innych funkcjonalności, udostępnianych zarówno w wersji "desktop", jak i "mobile", w tym także zbieranych w tzw. plikach cookies przez nas i naszych Zaufanych Partnerów, w celach marketingowych (w tym na ich analizowanie i profilowanie w celach marketingowych). Wyrażenie zgody jest dobrowolne i możesz ją w dowolnym momencie wycofać.
 
Pełny regulamin i Polityka prywatności znajduje sie pod poniższym linkiem. Prosimy o zapoznanie się z dokumentem. https://www.infomusic.pl/page/rodo 
 
Zgadzam się, przejdź do serwisu Nie teraz