16 stycznia 2007
10:00
Hania Stach na lajfCzacie
W najbliższy czwartek (18.01) o godzinie 18:00 w studiu lajfCzatu pojawi się Hania Stach.
Można ją było zobaczyć między innymi w "Idolu". Obecnie pracuje nad kolejną płytą. Chcecie poznać ją bliżej? Zapytać o plany na przyszłość? Jeśli tak, w najbliższy czwartek wejdźcie koniecznie na www.lajfczat.pl
Każdego dnia, od poniedziałku do piątku, od 18.00 nowi, atrakcyjni goście. Zapraszamy.
Można ją było zobaczyć między innymi w "Idolu". Obecnie pracuje nad kolejną płytą. Chcecie poznać ją bliżej? Zapytać o plany na przyszłość? Jeśli tak, w najbliższy czwartek wejdźcie koniecznie na www.lajfczat.pl
Każdego dnia, od poniedziałku do piątku, od 18.00 nowi, atrakcyjni goście. Zapraszamy.
Hania Stach
"Śpiewam od zawsze, muzyka zarazili mnie rodzice dając mi do słuchania płyty M. Jacksona, T. Turner, W. Houston, J. Browna itp. Będąc dzieckiem namiętnie oglądałam koncerty T. Turner i M. Jacksona. Imponowała mi duża scena, światła i ten cały "show", który się rozgrywał. W końcu sama "zbudowałam" własną "scenę" z krzesełek i tak to się zaczęło...:) Kiedy się odpowiednio przebrałam i włączałam koncert Tiny na video to naśladowałam każdy jej ruch i słowo jakie wypowiadała w stronę publiczności. Nie rozumiałam wtedy co mówi, ale czułam, że ma z ludźmi dobry kontakt i że ja też kiedyś chcę tak występować.
Gdy dostałam się do programu "Mini-Lista-Przebojów" (w którym dzieci parodiują gwiazdy muzycznej sceny) oszalałam z radości, bo nareszcie mogłam się pokazać szerszej publiczności :) Ten program towarzyszył mi przez kilka lat (naśladowałam w nim T. Turner, Cher oraz D. Warwick). Mam z tego okresu dużo miłych i zabawnych wspomnień. Kiedy zdałam do szkoły muzycznej, rozpoczęłam naukę gry na fortepianie. Na początku tego nie znosiłam, ale z czasem zrozumiałam że te wszystkie ćwiczenia, które muszę powtarzać 100 x dają efekty i że w ogóle warto to robić :) Po podstawówce zdałam do liceum muzycznego na Wydział Rytmiki, kontynuując jednocześnie fortepian. Zawsze myślałam, że rytmika do niczego mi się nie przyda, ale teraz czuję, że to było dobre posunięcie. Na rytmice nauczyłam się świadomości własnego ciała, ruchów, gestów - panowania nad tym wszystkim, a to jakby nie patrzeć jest na scenie ważne!
Nie przypominam sobie konkretnego dnia, kiedy powiedziałam "Będę śpiewać", bo takiego momentu po prostu nie było. Pamiętam tylko, że kiedy usłyszałam płytę "I'm Your Baby Tonight" - W. Houston, serce zaczęło mi bić mocniej :)
- wtedy śpiewanie zaczęłam traktować bardziej serio.
Moja praca nad głosem, sposób śpiewania zmieniały się z biegiem czasu. Pierwsze wskazówki, a raczej pierwszego "kopniaka" dostałam od p. Eli Zapendowskiej, podczas kilku lekcji oraz warsztatów wokalnych w Nowogardzie. Do tej pory stosuje swoje ukochane ćwiczenia, które są naprawdę dziwne i często nie mają nic wspólnego z samym śpiewaniem, mnie pomagają, sprawa indywidualna:) Gdy dostałam się do Katowic na Wydział Jazzu i Muzyki Rozrywkowej, zaczęłam się uczyć u Ani Serafińskiej, która otworzyła mi oczy i uszy na rzeczy, o których wcześniej nie miałam pojęcia. Także mogę śmiało powiedzieć, że te dwie osoby (oprócz moich idoli z płyt) miały największy wpływ na to jak śpiewam. Zawsze uważałam, że na pierwszym miejscu powinna być szkoła, a potem inne zajęcia, ale i tak w między czasie "zaliczałam" rożne programy muzyczne typu:"Zostań gwiazdą", "Szansa na sukces" oraz "Idol". Ten ostatni dał mi najwięcej. Mimo, że był to dla mnie ogromny wysiłek i zrezygnowałam przed finałem, bardzo miło go wspominam. W programie nauczyłam się obycia ze sceną, światłami, kamerami, musiałam poradzić sobie z tłumem ludzi dookoła i nagłą popularnością. Nauczyłam się tam skupienia i pokonywania tremy przed każdym występem na żywo. Poznałam fantastycznych ludzi, pracowałam ze świetnymi muzykami. To wszystko bardzo dużo dla mnie znaczy i czuję, że teraz procentuje. Odchodząc, oprócz popularności i paru doświadczeń nie miałam nic. Jednak marzenia się spełniły, nagrałam płytę i myślę już o następnej:) Pracowałam na to od dziecka."
Gdy dostałam się do programu "Mini-Lista-Przebojów" (w którym dzieci parodiują gwiazdy muzycznej sceny) oszalałam z radości, bo nareszcie mogłam się pokazać szerszej publiczności :) Ten program towarzyszył mi przez kilka lat (naśladowałam w nim T. Turner, Cher oraz D. Warwick). Mam z tego okresu dużo miłych i zabawnych wspomnień. Kiedy zdałam do szkoły muzycznej, rozpoczęłam naukę gry na fortepianie. Na początku tego nie znosiłam, ale z czasem zrozumiałam że te wszystkie ćwiczenia, które muszę powtarzać 100 x dają efekty i że w ogóle warto to robić :) Po podstawówce zdałam do liceum muzycznego na Wydział Rytmiki, kontynuując jednocześnie fortepian. Zawsze myślałam, że rytmika do niczego mi się nie przyda, ale teraz czuję, że to było dobre posunięcie. Na rytmice nauczyłam się świadomości własnego ciała, ruchów, gestów - panowania nad tym wszystkim, a to jakby nie patrzeć jest na scenie ważne!
Nie przypominam sobie konkretnego dnia, kiedy powiedziałam "Będę śpiewać", bo takiego momentu po prostu nie było. Pamiętam tylko, że kiedy usłyszałam płytę "I'm Your Baby Tonight" - W. Houston, serce zaczęło mi bić mocniej :)
- wtedy śpiewanie zaczęłam traktować bardziej serio.
Moja praca nad głosem, sposób śpiewania zmieniały się z biegiem czasu. Pierwsze wskazówki, a raczej pierwszego "kopniaka" dostałam od p. Eli Zapendowskiej, podczas kilku lekcji oraz warsztatów wokalnych w Nowogardzie. Do tej pory stosuje swoje ukochane ćwiczenia, które są naprawdę dziwne i często nie mają nic wspólnego z samym śpiewaniem, mnie pomagają, sprawa indywidualna:) Gdy dostałam się do Katowic na Wydział Jazzu i Muzyki Rozrywkowej, zaczęłam się uczyć u Ani Serafińskiej, która otworzyła mi oczy i uszy na rzeczy, o których wcześniej nie miałam pojęcia. Także mogę śmiało powiedzieć, że te dwie osoby (oprócz moich idoli z płyt) miały największy wpływ na to jak śpiewam. Zawsze uważałam, że na pierwszym miejscu powinna być szkoła, a potem inne zajęcia, ale i tak w między czasie "zaliczałam" rożne programy muzyczne typu:"Zostań gwiazdą", "Szansa na sukces" oraz "Idol". Ten ostatni dał mi najwięcej. Mimo, że był to dla mnie ogromny wysiłek i zrezygnowałam przed finałem, bardzo miło go wspominam. W programie nauczyłam się obycia ze sceną, światłami, kamerami, musiałam poradzić sobie z tłumem ludzi dookoła i nagłą popularnością. Nauczyłam się tam skupienia i pokonywania tremy przed każdym występem na żywo. Poznałam fantastycznych ludzi, pracowałam ze świetnymi muzykami. To wszystko bardzo dużo dla mnie znaczy i czuję, że teraz procentuje. Odchodząc, oprócz popularności i paru doświadczeń nie miałam nic. Jednak marzenia się spełniły, nagrałam płytę i myślę już o następnej:) Pracowałam na to od dziecka."
Foto Marcin Tyszka
Hania Stach End of the road
więcej: www.haniastach.pl
reklama