24 stycznia 2007
11:30
Bono opowie o Bono
Już dziś, 25 stycznia, będzie miała miejsce polska premiera książki 'Bono o Bono'.
'Bono o Bono' to zapis wywiadu, który z liderem U2 przeprowadził Michka Assayas. Wokalista porusza w rozmowie z zaprzyjaźnionym francuskim dziennikarzem cały wachlarz tematów: dzieciństwo bez matki, wieloletnią przyjaźń z muzykami i początki supergrupy U2, a także zaangażowanie w działalność charytatywną i politykę na rzecz Afryki.
'Bono o Bono' to zapis wywiadu, który z liderem U2 przeprowadził Michka Assayas. Wokalista porusza w rozmowie z zaprzyjaźnionym francuskim dziennikarzem cały wachlarz tematów: dzieciństwo bez matki, wieloletnią przyjaźń z muzykami i początki supergrupy U2, a także zaangażowanie w działalność charytatywną i politykę na rzecz Afryki.
Fragment książki "Bono o Bono"
"Uważam, że dobry przywódca musi mieć czuły słuch, przez co rozumiem wyrazistość poglądów. Ci, których spotkałem – jeśli w ogóle do czegoś się nadają – mają jedną cechę wspólną, mianowicie umiejętność przeniknięcia zgiełku, szczęku idei, rozmów i punktów widzenia, wyłowienia linii melodycznej i jej zrozumienia: właśnie to powinniśmy zrobić, to jest ważniejsze niż inne sprawy. Są jak łowcy talentów w biznesie muzycznym, jak selekcjonerzy tropiący idee. Bill Clinton był niezrównany w dostrzeganiu idei."
Udzieliłeś wielu wywiadów, dlaczego więc chcesz jeszcze mówić o sobie w książce? Miałeś przecież tak wiele okazji...
BONO: Zwykle nie szukam pretekstu, żeby wracać do przeszłości w tym, co robię, w ciągu dnia ani w ogóle. Ale może właśnie nadeszła taka chwila. Są historie, których nie da się zaśpiewać.
Udzieliłeś wielu wywiadów, dlaczego więc chcesz jeszcze mówić o sobie w książce? Miałeś przecież tak wiele okazji...
BONO: Zwykle nie szukam pretekstu, żeby wracać do przeszłości w tym, co robię, w ciągu dnia ani w ogóle. Ale może właśnie nadeszła taka chwila. Są historie, których nie da się zaśpiewać.
Zanim zaczęliśmy rozmawiać, powiedziałeś parę słów o ojcu, którego niedawno straciłeś. Wspominałeś jego cięty dowcip i sarkazm. Zastanawiałem się, dlaczego więc tak mało cynizmu jest w twoich tekstach.
Tak, to zastanawiające. Ojciec wydawał się znudzony, w pewnym sensie rozczarowany. Świat po prostu nie robił na nim wrażenia. Jako dziecko chciałem być kimś zupełnie innym, a jako nastolatkowi wydawało mi się, że stał się moim wrogiem. Tak się czasem dzieje... No to odrzuciłem wroga wraz z jego bronią, czyli ciętym dowcipem i sarkazmem.
To dość ostre słowa. Jaki naprawdę był twój ojciec?
Jak już wspominałem, był czarującym, nadzwyczaj zabawnym i miłym człowiekiem, ale jednocześnie bardzo cynicznym wobec świata i ludzi, spośród których nieliczni wzbudzali jego sympatię, a jeszcze mniej zasługiwało na pochwałę. Musiałem się z nim pogodzić, ale nigdy nie staliśmy się przyjaciółmi. (…) Uwielbiał Szekspira. Kiedy czytałem mu Biblię, chmurzył się. [śmiech] Zupełnie jakby chciał powiedzieć: "Odpieprz się!". I rzeczywiście, takie były jego ostatnie słowa. Leżałem obok niego i nagle w środku nocy usłyszałem krzyk. Do tej pory przez wiele dni tylko szeptał, więc zawołałem pielęgniarkę. Kiedy przyszła, znów zaczął szeptać, dlatego przybliżyliśmy uszy do jego ust. "Co chcesz powiedzieć? Czy wszystko w porządku? Potrzebujesz czegoś? Potrzebujesz pomocy?" Pielęgniarka pytała: "Bob, wszystko w porządku? Czego ci trzeba? O co chodzi?". Odpowiedział: "Odpieprz się! Czy wreszcie się odpieprzycie i ktoś mnie stąd zabierze? Chcę do domu. Czuję się tu jak w więzieniu". I to były jego ostatnie słowa. Nie romantyczne, ale wiele mówiące. Miałem wrażenie, że on naprawdę chce się wydostać – nie tylko z pokoju szpitalnego, ale także z własnego chorego ciała. Zupełnie w jego stylu. Do wszystkiego potrafił dodać odrobinę dziegciu, a potem jeszcze trochę. Mógł poznać najpiękniejsze dziewczyny na świecie. Na przykład Julię Roberts... Pamiętam, jak przedstawiłem mu ją w jakimś klubie, a on na to: "Pretty Woman? Mam ją w dupie". [śmiech] (…)
Jak ojciec widział twoją przyszłość?
Hm... Myślę... że chciał, żebym znalazł posadę w służbie cywilnej tak jak on. Bezpieczną pracę, z której nikt by mnie nie zwolnił. Ewentualnie mogłem zostać przedstawicielem handlowym. Wielu członków naszej rodziny pracowało w tej branży. Ja oczywiście poszedłem w ich ślady!
W pewnym sensie chyba tak.
Nie tylko w pewnym sensie, jestem tego pewien. Jestem handlarzem w trasie koncertowej i jeśli chcesz wiedzieć, jak sam siebie postrzegam, to właśnie w ten sposób. Prowadzę obwoźną sprzedaż piosenek, przemieszczając się z miasta do miasta. Handluję piosenkami i słowami. W tekstach politycznych sprzedaję idee, tak samo jak w świecie handlu, w który wchodzę. Postrzegam więc siebie jako jeszcze jednego członka rodziny, która od pokoleń pracowała w handlu. Naprawdę. Dzięki Bogu za wujka Jacka! (…)
Tak, to zastanawiające. Ojciec wydawał się znudzony, w pewnym sensie rozczarowany. Świat po prostu nie robił na nim wrażenia. Jako dziecko chciałem być kimś zupełnie innym, a jako nastolatkowi wydawało mi się, że stał się moim wrogiem. Tak się czasem dzieje... No to odrzuciłem wroga wraz z jego bronią, czyli ciętym dowcipem i sarkazmem.
To dość ostre słowa. Jaki naprawdę był twój ojciec?
Jak już wspominałem, był czarującym, nadzwyczaj zabawnym i miłym człowiekiem, ale jednocześnie bardzo cynicznym wobec świata i ludzi, spośród których nieliczni wzbudzali jego sympatię, a jeszcze mniej zasługiwało na pochwałę. Musiałem się z nim pogodzić, ale nigdy nie staliśmy się przyjaciółmi. (…) Uwielbiał Szekspira. Kiedy czytałem mu Biblię, chmurzył się. [śmiech] Zupełnie jakby chciał powiedzieć: "Odpieprz się!". I rzeczywiście, takie były jego ostatnie słowa. Leżałem obok niego i nagle w środku nocy usłyszałem krzyk. Do tej pory przez wiele dni tylko szeptał, więc zawołałem pielęgniarkę. Kiedy przyszła, znów zaczął szeptać, dlatego przybliżyliśmy uszy do jego ust. "Co chcesz powiedzieć? Czy wszystko w porządku? Potrzebujesz czegoś? Potrzebujesz pomocy?" Pielęgniarka pytała: "Bob, wszystko w porządku? Czego ci trzeba? O co chodzi?". Odpowiedział: "Odpieprz się! Czy wreszcie się odpieprzycie i ktoś mnie stąd zabierze? Chcę do domu. Czuję się tu jak w więzieniu". I to były jego ostatnie słowa. Nie romantyczne, ale wiele mówiące. Miałem wrażenie, że on naprawdę chce się wydostać – nie tylko z pokoju szpitalnego, ale także z własnego chorego ciała. Zupełnie w jego stylu. Do wszystkiego potrafił dodać odrobinę dziegciu, a potem jeszcze trochę. Mógł poznać najpiękniejsze dziewczyny na świecie. Na przykład Julię Roberts... Pamiętam, jak przedstawiłem mu ją w jakimś klubie, a on na to: "Pretty Woman? Mam ją w dupie". [śmiech] (…)
Jak ojciec widział twoją przyszłość?
Hm... Myślę... że chciał, żebym znalazł posadę w służbie cywilnej tak jak on. Bezpieczną pracę, z której nikt by mnie nie zwolnił. Ewentualnie mogłem zostać przedstawicielem handlowym. Wielu członków naszej rodziny pracowało w tej branży. Ja oczywiście poszedłem w ich ślady!
W pewnym sensie chyba tak.
Nie tylko w pewnym sensie, jestem tego pewien. Jestem handlarzem w trasie koncertowej i jeśli chcesz wiedzieć, jak sam siebie postrzegam, to właśnie w ten sposób. Prowadzę obwoźną sprzedaż piosenek, przemieszczając się z miasta do miasta. Handluję piosenkami i słowami. W tekstach politycznych sprzedaję idee, tak samo jak w świecie handlu, w który wchodzę. Postrzegam więc siebie jako jeszcze jednego członka rodziny, która od pokoleń pracowała w handlu. Naprawdę. Dzięki Bogu za wujka Jacka! (…)
[onet.pl, znak]
reklama