26 kwietnia 2007
00:00
Tatiana Okupnik w Empiku
27 kwietnia, w najbliższy piątek, od godziny 17.00, Tatiana Okupnik podpisywać będzie swoją najnowszą płytę, zatytułowaną 'On My Own'.
Spotkanie z artystką odbędzie się w Empiku, w warszawskiej Arkadii. Przypomnijmy, że solowy album byłej wokalistki Blue Cafe trafił do skłepów 13 kwietnia i jak na razie radzi sobie całkiem nieźle. W ostatnim zestawieniu najlepiej sprzedających się płyt w Polsce, znalazł się na 15 miejscu.
Pierwszy raz usłyszał Jej głos świat, a dokładniej łódzka porodówka dnia 2 września 1978. Zapewne już wtedy było wiadomo, że ów głosik nie należał do przeciętnych! Nie chcę pisać, że od urodzenia, ale z pewnością od maleńkości Pani Tatiana wykazywała duże zainteresowanie muzyką. Sławetny popis taneczny w 80tym roku przed ekranem telewizora do Rivers Of Babilon niemieckiej formacji Boney M cieszył się dużym uznaniem publiczności zgromadzonej w pobliżu tegoż odbiornika; czy też pierwszy publiczny koncert (nie wliczając koncertów, które zapewnia każdy dzidziuś swoim najbliższym) w Puszczy Augustowskiej, gdzie adekwatnie do swojego wieku, mała Tatiana zaśpiewała: Mamy po dwadzieścia lat, własną miłość, własny świat ;-) Żywe srebro, jakim była, no i dalej jest Pani Tatiana, miało bardzo bliskie kontakty z miejscowym szpitalem.
Tatiana śmieje się, iż miała wykupiony abonament na chirurgii. Prócz gipsów i szyn niemiłym wspomnieniem z dzieciństwa było spotkanie ze szkolną rzeczywistością. No bo jak w szarej szkole, może rozwinąć skrzydła tak energiczne i barwne dziewczę :) [to wcale nie jest aluzja do ówczesnego i obecnego stanu oświaty w Polsce] Szansą dla Tatiany miało być pobieranie nauki w szkole baletowej, jednakże… tak, tak – abonament.
Gdy pączek energii rozwinął się, ukazał się naszym oczom przepiękny kwiat, który mieliśmy szanse podziwiać m.in. w Teatrze Chichot 2 – przyszedł czas na odrobinę prywaty ; ) Oh, Dżizys, byłam na jednym z przedstawień. Bardzo żałuję, że wtedy miałam tylko 9 lat, no a w tym wieku uważa się iż „takie imprezy są guupie no i po so czas marnować na takie popierdułki jak można sobie pośmigać na symulatorze w salonie gier,”. Z racji wieku i uporu by nie wynieść nic pożytecznego ze spektaklu (pomijając kipiel włosów pani siedzącej przede mną) nie pamiętam wiele, prócz dwu rzeczy. Mianowicie słów mojej Kuzynki i wzroku pewnej młodej damy na scenie… Siedząc, albo raczej wiercąc się na krzesełku poczułam szturchnięcie łokciem z prawej strony i delikatny szept: Zapamiętaj sobie tę Panią na scenie. To tylko kwestia czasu, żeby usłyszał o Niej świat, a Ty wtedy powiesz, że znałaś tą Panią zanim była tak sławna. Popatrz... Popatrzyłam i teraz się chwalę. Ha! ;-) Wzrok Pani ze sceny należał oczywiście do Tatiany. Wiem, że nie był skierowany do mnie, ale był tak przeszywający i ciepły zarazem, że czułam się jakbym stała jakieś 10 cm nad podłogą.
To było spojrzenie Anioła, pełne pozytywnej energii, być może zakrawało namiętnością, którą kojarzymy z występów Blue Cafe, a jednocześnie bardzo subtelny i delikatny. Czuć było w Jej wzroku i głosie duszę prawdziwego artysty, który mimo niewielkiego doświadczenia jest świadomy swej roli i tego, co robi na scenie. Mogłabym jeszcze tak pisać, ale nie wiem czy komuś chciałoby się czytać o tym moim katharsis. Wracając do tematu. Tatiana w tym samym czasie śpiewała z zespole Carpe Dream… Yyy, przeczytałam właśnie to, co napisałam powyżej i tak na dobrą sprawę to zalatuje ten tekst totalnym subiectivem. Wybaczcie, ale myślę iż jedynym sposobem na przedstawienie kilku obiektywnych informacji o Pani Tatianie jest umieszczenie artykułu napisanego przez dwie niezależne i w zupełności obiektywne dziennikarki – panią Monikę Berkowską i panią Ewę Smolińską-Borecką.
[artykuł pochodzi z tygodnika Gala Nr 8, od 16 do 22 lutego 2004]
Spotkanie z artystką odbędzie się w Empiku, w warszawskiej Arkadii. Przypomnijmy, że solowy album byłej wokalistki Blue Cafe trafił do skłepów 13 kwietnia i jak na razie radzi sobie całkiem nieźle. W ostatnim zestawieniu najlepiej sprzedających się płyt w Polsce, znalazł się na 15 miejscu.
Pierwszy raz usłyszał Jej głos świat, a dokładniej łódzka porodówka dnia 2 września 1978. Zapewne już wtedy było wiadomo, że ów głosik nie należał do przeciętnych! Nie chcę pisać, że od urodzenia, ale z pewnością od maleńkości Pani Tatiana wykazywała duże zainteresowanie muzyką. Sławetny popis taneczny w 80tym roku przed ekranem telewizora do Rivers Of Babilon niemieckiej formacji Boney M cieszył się dużym uznaniem publiczności zgromadzonej w pobliżu tegoż odbiornika; czy też pierwszy publiczny koncert (nie wliczając koncertów, które zapewnia każdy dzidziuś swoim najbliższym) w Puszczy Augustowskiej, gdzie adekwatnie do swojego wieku, mała Tatiana zaśpiewała: Mamy po dwadzieścia lat, własną miłość, własny świat ;-) Żywe srebro, jakim była, no i dalej jest Pani Tatiana, miało bardzo bliskie kontakty z miejscowym szpitalem.
Tatiana śmieje się, iż miała wykupiony abonament na chirurgii. Prócz gipsów i szyn niemiłym wspomnieniem z dzieciństwa było spotkanie ze szkolną rzeczywistością. No bo jak w szarej szkole, może rozwinąć skrzydła tak energiczne i barwne dziewczę :) [to wcale nie jest aluzja do ówczesnego i obecnego stanu oświaty w Polsce] Szansą dla Tatiany miało być pobieranie nauki w szkole baletowej, jednakże… tak, tak – abonament.
Gdy pączek energii rozwinął się, ukazał się naszym oczom przepiękny kwiat, który mieliśmy szanse podziwiać m.in. w Teatrze Chichot 2 – przyszedł czas na odrobinę prywaty ; ) Oh, Dżizys, byłam na jednym z przedstawień. Bardzo żałuję, że wtedy miałam tylko 9 lat, no a w tym wieku uważa się iż „takie imprezy są guupie no i po so czas marnować na takie popierdułki jak można sobie pośmigać na symulatorze w salonie gier,”. Z racji wieku i uporu by nie wynieść nic pożytecznego ze spektaklu (pomijając kipiel włosów pani siedzącej przede mną) nie pamiętam wiele, prócz dwu rzeczy. Mianowicie słów mojej Kuzynki i wzroku pewnej młodej damy na scenie… Siedząc, albo raczej wiercąc się na krzesełku poczułam szturchnięcie łokciem z prawej strony i delikatny szept: Zapamiętaj sobie tę Panią na scenie. To tylko kwestia czasu, żeby usłyszał o Niej świat, a Ty wtedy powiesz, że znałaś tą Panią zanim była tak sławna. Popatrz... Popatrzyłam i teraz się chwalę. Ha! ;-) Wzrok Pani ze sceny należał oczywiście do Tatiany. Wiem, że nie był skierowany do mnie, ale był tak przeszywający i ciepły zarazem, że czułam się jakbym stała jakieś 10 cm nad podłogą.
To było spojrzenie Anioła, pełne pozytywnej energii, być może zakrawało namiętnością, którą kojarzymy z występów Blue Cafe, a jednocześnie bardzo subtelny i delikatny. Czuć było w Jej wzroku i głosie duszę prawdziwego artysty, który mimo niewielkiego doświadczenia jest świadomy swej roli i tego, co robi na scenie. Mogłabym jeszcze tak pisać, ale nie wiem czy komuś chciałoby się czytać o tym moim katharsis. Wracając do tematu. Tatiana w tym samym czasie śpiewała z zespole Carpe Dream… Yyy, przeczytałam właśnie to, co napisałam powyżej i tak na dobrą sprawę to zalatuje ten tekst totalnym subiectivem. Wybaczcie, ale myślę iż jedynym sposobem na przedstawienie kilku obiektywnych informacji o Pani Tatianie jest umieszczenie artykułu napisanego przez dwie niezależne i w zupełności obiektywne dziennikarki – panią Monikę Berkowską i panią Ewę Smolińską-Borecką.
[artykuł pochodzi z tygodnika Gala Nr 8, od 16 do 22 lutego 2004]
reklama