12 sierpnia 2005
16:23
Susheeli Raman w piosenkach dla krokodyli
Muzyka dla krokodyli? Trudna sprawa, ale przecież każdy ma wielki apetyt muzyczny i chęć, by zakosztować czegoś prawdziwego. Nadszedł więc czas karmienia!
Trzecia płyta Susheeli Raman to świadectwo artystycznej dojrzałości. Jest to płyta zarówno lekka i refleksyjna, tryskająca twórczą energią, przepełniona silnymi emocjami i ambitną muzyką. Przyciąga słuchacza coraz bliżej, by rozciągnąć przed nim szeroki pejzaż. Na płycie Raman jawi się już jako prawdziwa brytyjska artystka i spełnia nadzieje, które zrodziły jej wcześniejsze nagrania. Artystka czerpie ze swego bogatego dziedzictwa kulturowego.
Jest to najważniejszy temat przewijający się w całej twórczości Raman. Za pomocą swego głosu, kultury i piosenek tworzy nową tożsamość. Raman to Hinduska, Tamilka, Angielka, londyńczyk, Europejka Azjatka i na dodatek Australijka! Urodziła się w Londynie w tamilskiej rodzinie. Wychowywała się w Australii w domu pełnym muzyki karnatackiej (tradycyjna muzyka południowych Indii). Jako zbuntowana nastolatka zainteresowała się czarną amerykańską muzyką - soulem, bluesem, funkiem i już w wieku 16 lat stanęła na czele własnego funkowo-soulowego zespołu w Sydney. W 1997 roku przeprowadziła się do Londynu, gdzie poznała gitarzystę i producenta, Sama Millsa, który zasłynął dzięki pracy z muzykami z Afryki i Bangladeszu. Razem z nim Raman zaczęła pracować nad nowym, inspirowanym kulturą indyjską i zachodnią brzmieniem, które stopniowo zaczęło zmieniać się w angielskie piosenki, teksty w sanskrycie, kompozycje własne i nowe interpretacje karnatackiego repertuaru. Po trzech latach eksperymentów powstała debiutancka płyta Salt Rain wydana w 2001 roku i nominowana do nagrody Mercury.
Co ciekawe, nowa płyta jest zarówno bardziej angielska i bardziej indyjska niż "Salt Rain" czy "Love Trap". Ponad połowa piosenek została nagrana po angielsku (jej język ojczysty). Raman ponadto daje się tu poznać jako utalentowana autorka piosenek (wystarczy wspomnieć "What Silence Said" i "The Same Song"). Co więcej, na poprzednich płytach muzycy z różnych stron świata grali piosenki hinduskie, tym razem zaś, muzycy indyjscy wykonali piosenki po angielsku. Płyta zyskuje ponadto nowy wymiar dzięki nagraniom w studiu w Indiach, a także w Wielkiej Brytanii i Francji. Obecność hinduskich artystów dodaje płycie optymizmu, lekkości i głębi. Jest to o dziwo pierwsza płyta Raman, na której wystąpili Hindusi. Bardzo udane okazały się sesje w Madrasie. Słychać to doskonale w filmowo-symfonicznych piosenkach 'Meanwhile', 'Chordhiya' i 'What Silence Said', czy pełnych żaru partiach viny w wykonaniu Deviego na 'Light years' i skrzypiec Kannana na 'What Silence Said', dwójki odważnych muzyków z ogromnym bagażem południowo indyjskiej kultury i tradycji. Wreszcie na płycie pojawia się także repertuar indyjski: mistyczna tamilska piosenka 'Sharavana', przywołuje południowo-indyjskiego boga Muruga. Inna z kolei, "Idi Samayam' (pol. "nadszedł czas") została skomponowana przez osiemnastowiecznego śpiewaka-świętego, Tyagaraja. Tutaj pojawia się w hipnotycznym rytmie funky.
Wspaniałe, majestatyczne brzmienie płyty to przede wszystkim dzieło genialnego miksera z Los Angeles, Islandczyka Husky'ego Huskvolda (Tom Waits, Sheryl Crow, Norah Jones oraz muzyczny eksperymentator Fantomas). Raman zależało na silnym, zdecydowanym brzmieniu, dlatego Huskvold wydawał się idealnym kandydatem: pracuje w spontaniczny, bezpośredni sposób i zawsze udaje mu się doskonale przekazać energię bijącą od grającego wspólnie zespołu. Płytę wyprodukował Sam Mills, inżynierią dźwięku zajął się Stuart Bruce, całość powstała w tym samym studiu, co Salt Rain, w Real World. Nagraniom towarzyszyło uczucie pewnego dejavu, ponieważ większość muzyków zagrała już wcześniej na 'Ganapati'. Klimat w studiu przypominał wszystkim atmosferę 'Salt Rain', bowiem całemu zespołowi towarzyszył ten sam twórczy zapał. Raman i producent Sam Mills włożyli w tę płytę wszystko. Kilka miesięcy przed wejściem do studia pozbyli się innych zobowiązań, by w ten sposób mieć pewność, że przygotują odpowiedni materiał. Opłaciło się. Płyta wywołała podobne zamieszanie, co Salt Rain. Raman i Mills musieli pilnie strzec autorskich kopii przed fanami, niecierpliwie poszukującymi płyty. Teraz już wszyscy możemy jej wysłuchać.
(EMI Music)
Trzecia płyta Susheeli Raman to świadectwo artystycznej dojrzałości. Jest to płyta zarówno lekka i refleksyjna, tryskająca twórczą energią, przepełniona silnymi emocjami i ambitną muzyką. Przyciąga słuchacza coraz bliżej, by rozciągnąć przed nim szeroki pejzaż. Na płycie Raman jawi się już jako prawdziwa brytyjska artystka i spełnia nadzieje, które zrodziły jej wcześniejsze nagrania. Artystka czerpie ze swego bogatego dziedzictwa kulturowego.
Jest to najważniejszy temat przewijający się w całej twórczości Raman. Za pomocą swego głosu, kultury i piosenek tworzy nową tożsamość. Raman to Hinduska, Tamilka, Angielka, londyńczyk, Europejka Azjatka i na dodatek Australijka! Urodziła się w Londynie w tamilskiej rodzinie. Wychowywała się w Australii w domu pełnym muzyki karnatackiej (tradycyjna muzyka południowych Indii). Jako zbuntowana nastolatka zainteresowała się czarną amerykańską muzyką - soulem, bluesem, funkiem i już w wieku 16 lat stanęła na czele własnego funkowo-soulowego zespołu w Sydney. W 1997 roku przeprowadziła się do Londynu, gdzie poznała gitarzystę i producenta, Sama Millsa, który zasłynął dzięki pracy z muzykami z Afryki i Bangladeszu. Razem z nim Raman zaczęła pracować nad nowym, inspirowanym kulturą indyjską i zachodnią brzmieniem, które stopniowo zaczęło zmieniać się w angielskie piosenki, teksty w sanskrycie, kompozycje własne i nowe interpretacje karnatackiego repertuaru. Po trzech latach eksperymentów powstała debiutancka płyta Salt Rain wydana w 2001 roku i nominowana do nagrody Mercury.
Co ciekawe, nowa płyta jest zarówno bardziej angielska i bardziej indyjska niż "Salt Rain" czy "Love Trap". Ponad połowa piosenek została nagrana po angielsku (jej język ojczysty). Raman ponadto daje się tu poznać jako utalentowana autorka piosenek (wystarczy wspomnieć "What Silence Said" i "The Same Song"). Co więcej, na poprzednich płytach muzycy z różnych stron świata grali piosenki hinduskie, tym razem zaś, muzycy indyjscy wykonali piosenki po angielsku. Płyta zyskuje ponadto nowy wymiar dzięki nagraniom w studiu w Indiach, a także w Wielkiej Brytanii i Francji. Obecność hinduskich artystów dodaje płycie optymizmu, lekkości i głębi. Jest to o dziwo pierwsza płyta Raman, na której wystąpili Hindusi. Bardzo udane okazały się sesje w Madrasie. Słychać to doskonale w filmowo-symfonicznych piosenkach 'Meanwhile', 'Chordhiya' i 'What Silence Said', czy pełnych żaru partiach viny w wykonaniu Deviego na 'Light years' i skrzypiec Kannana na 'What Silence Said', dwójki odważnych muzyków z ogromnym bagażem południowo indyjskiej kultury i tradycji. Wreszcie na płycie pojawia się także repertuar indyjski: mistyczna tamilska piosenka 'Sharavana', przywołuje południowo-indyjskiego boga Muruga. Inna z kolei, "Idi Samayam' (pol. "nadszedł czas") została skomponowana przez osiemnastowiecznego śpiewaka-świętego, Tyagaraja. Tutaj pojawia się w hipnotycznym rytmie funky.
Wspaniałe, majestatyczne brzmienie płyty to przede wszystkim dzieło genialnego miksera z Los Angeles, Islandczyka Husky'ego Huskvolda (Tom Waits, Sheryl Crow, Norah Jones oraz muzyczny eksperymentator Fantomas). Raman zależało na silnym, zdecydowanym brzmieniu, dlatego Huskvold wydawał się idealnym kandydatem: pracuje w spontaniczny, bezpośredni sposób i zawsze udaje mu się doskonale przekazać energię bijącą od grającego wspólnie zespołu. Płytę wyprodukował Sam Mills, inżynierią dźwięku zajął się Stuart Bruce, całość powstała w tym samym studiu, co Salt Rain, w Real World. Nagraniom towarzyszyło uczucie pewnego dejavu, ponieważ większość muzyków zagrała już wcześniej na 'Ganapati'. Klimat w studiu przypominał wszystkim atmosferę 'Salt Rain', bowiem całemu zespołowi towarzyszył ten sam twórczy zapał. Raman i producent Sam Mills włożyli w tę płytę wszystko. Kilka miesięcy przed wejściem do studia pozbyli się innych zobowiązań, by w ten sposób mieć pewność, że przygotują odpowiedni materiał. Opłaciło się. Płyta wywołała podobne zamieszanie, co Salt Rain. Raman i Mills musieli pilnie strzec autorskich kopii przed fanami, niecierpliwie poszukującymi płyty. Teraz już wszyscy możemy jej wysłuchać.
(EMI Music)
reklama