30 sierpnia 2005 23:24

RELACJA z koncertu Jean Michel Jarre - Przestrzeń Wolności

Dzień 26-ego sierpnia 2005 roku miał być dniem, który marzył się przez lata tysiącom fanów Jeana Michela Jarre'a, momentem w życiu wartym poświęcenia i poruszającym najskrytsze emocje. W końcu był to drugi koncert francuskiego muzyka w Polsce, a pierwszy aż na taką skalę, mający się wpisać w szereg tych najsłynniejszych i najlepszych. Euforia była tym większa, gdyż zapowiadany od kilku miesięcy występ został potwierdzony na miesiąc przed całym wydarzeniem, wywołując swoistą falę podniecenia i gorączkowy zakup biletów. Całości pikanterii dodawał jeszcze fakt, iż przygotowywany show miał zwieńczyć obchody 25 lecia powstania Solidarności oraz świadomość, że Jarre skomponował na tę okazję utwór oddający hołd legendarnym “Murom” Jacka Kaczmarskiego.

FOTO GALERIA (fot: Jerzy Bartkowski) zobacz

Wycięte drzewa, wyburzone budynki, plac wyrównany pod 100 tysięczną publiczność, to zabiegi z, którymi można było się spotkać po raz pierwszy w Polsce a skala przedsięwzięcia przerastała wszystko, co do tej pory [img:5:L]zorganizowano. Dodatkowo objęcie patronatu przez Telewizję Polską natychmiast uruchomiło machinę medialną i dało możliwość podjęcia odważnych planów z internetową transmisją w systemie dźwiękowym 5.1, satelitarnym przekazem przez TV Polonia i zarejestrowaniem widowiska przy użyciu kamer Thomsona w formacie HDTV. 20 reflektorów typu sky-tracker, rozświetlony stoczniowy żuraw, tony fajerwerków, dwa kilkudziesięcio metrowe budynki służące za ekrany do wyświetlania wizualizacji sprawiły, iż porównywalny z tym wydarzeniem, pod względem rozmiarów, koncert grupy U2, przypominał zjazd absolwentów niż masowe widowisko. Wszelkie szumne zapowiedzi spowodowały, że nie trzeba było długo czekać na wyprzedaż wszystkich biletów, których cena okazała się wyjątkowo niska. Zaś poświęcenie okazywane całemu wydarzeniu przez Jarre'a, nastrajało nad wyraz pozytywnie, iż nie będzie to przedsięwzięcie ocierające się o banał.

Pierwszym zaskoczeniem w dniu samego koncertu była informacja, że francuski muzyk będzie supportowany i to przez kogoś kogo trudno byłoby o to podejrzewać – Stanisława Sojkę. Dobór wykonawcy wydał się na pewien sposób chybiony i niezrozumiały, Sojce należy się jednak pochwała za wyjście przed 100 tysięczny tłum i zaoferowanie repertuaru odmiennego od głównej gwiazdy wieczoru. Po zaprezentowaniu czterech swoich piosenek, polski artysta zszedł ze sceny i przyszedł czas na blisko półgodzinną przerwę, wypełnioną ambientową produkcją “En Attendant Cousteau”. Krótko przed 21.00 rozległy się bez żadnej zapowiedzi pierwsze takty kompozycji“Industrial Ouverture”, specjalnie na tę okazję nazwaną “Shipyard Ouverture”. Cały tłum jak rażony zwrócił się w kierunku sceny w poszukiwaniu sprawcy całego zamieszania, jednak nikogo tam nie było. Dopiero po chwili Jean Michel Jarre ku uciesze zgromadzonych pojawił się na ruchomej platformie, wystukując marszową sekwencje na didrumie. Wokół niego stali robotnicy w żółtych kaskach, zaś sam pojazd przesuwał się w stronę centralnego punktu koncertu. Utwór dodatkowo przepełniały krótkie sample maszyn, a na dwóch ogromnych budynkach można było dostrzec animacje przedstawiającą m.in. maszerujących stoczniowców, poruszający się czołg, Wojciecha Jaruzelskiego i wypisane czerwonym kolorem hasło “Strajk”. Następnie Jarre oddał używane pałeczki Francisowi Rimbertowi oraz wziął portable keyboard, rozpoczynając główną partię uwertury. [img:1]Było to niesamowite wejście, które wbiło w beton swym rozmachem oraz pomysłowością. Wyraźnie dało się zauważyć, że ścieżka pochodząca z albumu Revolutions, wzbogacona o odświeżoną linię rytmiczną doskonale wpisuje się w charakter widowiska. Po ponad 6 minutach przyszedł czas na powitanie publiczności słowami “dobry wieczor Gdansk” oraz wyrażenie intencji przybycia Jeana Michela do Polski. Ścieżka druga, to doskonale znane “Oxygene 2” z intro zagranym na elektronicznym flecie EVI, które w przeciwieństwie do koncertu w Beijing okazało się dłuższe a zarazem mniej harmonijne. Można tylko żałować, iż JMJ, na wzór koncertu w Chinach, nie zaprosił jakiegoś polskiego muzyka, który wplótłby własne sekwencje grane live do elektronicznych podstaw.

[img:6:R]Jednocześnie w trakcie odtwarzania całości, do akcji ruszył stoczniowy dźwig, przesuwający się w kierunku sceny, celem umieszczenia jak najbliżej widzów sporych rozmiarów kawałka blachy, mającego posłużyć za trzeci ekran do wyświetlania animacji - w tym samym czasie na ogromnych budynkach dało się dostrzec hipnotycznie falujące morze. Kolejna ze ścieżek, to średnio udane nawiązanie do Chopina, będące wariacją sekwencji z katarynką, używanej przy “Band in the Rain” – szczerze powiedziawszy zagranie na fortepianie jednego z tematów Polaka zaprezentowałoby się lepiej. Po tym wszystkim przyszedł czas na “AERO” z motywem zapożyczonym od “Je Me Souvien” i animacją ukazującą oczy Anne Parilaud. Sam utwór nie należy do powalających, sprawiając wrażenie sztucznego powrotu Jarre'a do swoich chwytliwych melodii z przeszłości. Ścieżka numer cztery, to nieśmiertelny motyw, który przyniósł Francuzowi sławę i pierwszy poważny sukces, czyli “Oxygene 4”, w wersji zaaranżowanej specjalnie na ostatni album kompilacyjny – utwór ten zgotował pokaz sztucznych ognii, gwałtownie podnosząc temperaturę u publiczności. Przy dźwiękach aparatów, haśle “nie ma wolności bez Solidarności” oraz śpiewanym hymnie narodowym rozpoczęła się kompozycja “Souvenir of China”, którą na tę okazję można określić jako “Souvenir of Poland”, specjalnie dedykowana robotnikom ze Stoczni Gdańskiej. Aby podkreślić podniosłość tego momentu, do muzyków na scenie dołączyła Orkiestra Symfoniczna Polskiej Filharmonii Bałtyckiej skryta do tej pory za wrotami stoczniowej hali - traktuje to jako niepotrzebny manewr, gdyż ten klasyczny kawałek potrafi sam się wybronić. Dodatkowo całość aż się prosiła o jakąś sentymentalną wizualizację w postaci zdjęć, jednak takowej po prostu nie było. Ogólnie ujmując, przy wersji zagranej w Pekinie A.D. 2004, ta wypadła średnio – a jest to mój ulubiony motyw Jarre'a.

Po kolejnym przemówieniu o wolności i konsekwencjach wydarzeń z Sierpnia 80, przychodzi czas na “Geometry of Love, jedną z lepszych ścieżek Jean Michela w ciągu ostatnich pięciu lat. Do dźwięków wydobywających się z głośników została dobrana znana sekwencja video, ukazująca sylwetki kobiety i mężczyzny. Fatalną konsekwencją otwarcia bramy hali w, której znajdowała się dotychczas wspomniana orkiestra było popsucie wizualizacji wyświetlanych na głównym budynku – obraz został po prostu ucięty do połowy. Idąc dalej, do głosu dochodzi kolejny z klasycznych utworów JMJ, “Equinoxe 4”, w najsłabszej wersji jaką do tej pory skomponował – to ta z niefortunnym podkładem perkusyjnym, znana z “AERO”. [img:2]Co najciekawsze Jarre poinformował tłum, iż omawiana produkcja powstała pod wpływem inspiracji Mikołajem Kopernikiem – nigdy wcześniej o tym nie wspominał. “Przestrzeń Wolności”, to znana kompozycja z electro-jazzowego albumu “Sessions 2000”, w której na pierwszym planie pojawia się trąbka (Jarre markuje na syntetycznej odmianie tego instrumentu), przywodząca na myśl nagrania w stylistyce smooth jazz - nieco to przypomina koncepcje z "Tutu" Davisa. Gdyby koncert poszedł w kierunku lansowania podobnych tematów, bardziej wymagających od zwykłego słuchacza, to całość bardzo by na tym zyskała. Do omawianego utworu znakomicie wpisała się obrazowa sekwencja z bawiącą się dziewczynką w trawie.

Kolejna pozycja to “Aerology”, z banalnym motywem dzwonków, którą najchętniej bym wyrzucił z dyskografii Francuza. Zaś największą niespodzianką wieczoru okazał się niegrany od długiego czasu “Chronologie 2”, z ponad trzyminutowym wstępem na Thereminie – po raz pierwszy dało się zauważyć, iż muzykowi nie do końca wyszła gra na tym instrumencie, do tego stopnia, że wystraszony otworzył oczy, starając się przywrócić do życia zabytkową maszynę. [img:3]Główna część utworu została poddana koncertowemu liftingowi za pomocą dance-beatu, podkreśleniu dynamiki poprzez gitarę Patricka Rondata i śpiew chóru. Gdyby Jean Michel tylko chciał, to mógłby zrobić jeszcze lepszą wariację tego tytułu, wydłużając początkową partię organową oraz umieszczając na ścianach wizerunki gdańskich kościołów – wtedy byłby to majstersztyk, a tak otrzymaliśmy wyłącznie taneczny kawałek.

Po solidnej dawce uderzeń, przyszła chwila na spowolnienie i zaproszenie na scenę ikony i legendy – Lecha Wałęsy. To co ta postać zaprezentowała jednym się spodobało, natomiast innych kompletnie zobojętniło. W przemówieniu prezydenta trudno było się doszukać słów od siebie i wypowiedzianych wprost z serca. Nie wiem czemu tak to wyglądało, jednak w moim odczuciu Jarre nadrabiał te kilka minut swoją miną oraz poprawianiem mikrofonu. Ogólnie Jean Michel Jarre, to osoba otwarta i promieniująca optymizmem do tego stopnia, że w pewnych momentach było mi go po prostu żal, nawet jeśli wzbudził swym koncertem poirytowanie, pokazując brak profesjonalizmu jakim nie powinien się wykazać muzyk o tak bogatym doświadczeniu.



Zaraz po zejściu Wałęsy rozbrzmiała premierowa kompozycja, przygotowana specjalnie na ten koncert - “Tribute to Mury”. Z muzycznego punktu widzenia Jarre nie zaskoczył, oferując rytmiczny elektroniczny podkład z nałożoną sekcją skrzypiec i pompatycznym chórem, jednak utwór spełnił swą rolę jako swoisty hymn dla spektakularnego wydarzenia – publiczność bardzo łatwo została poderwana. Zgodnie z tematyką pieśni, za tło posłużyły animacje ukazujące fragmenty postulatów wywalczonych przez stoczniowców. Nie trzeba było długo czekać na zmianę klimatu koncertu, gdyż zaraz po tym zabrzmiały pierwsze nuty “Chronologie 6” z pokazową grą na akordeonie, zrytmizowana wersja “Oxygene 8”, ukazująca materiały archiwalne z początku lat 80, oraz dyskotekowy “Tout est Bleu” z koszmarnym pokazem playbacku i zielonym laserem zawieszonym nad sceną.



“Akropolis”, kompozycja napisana na wyjątkowo udany koncert w Atenach, tym razem została poświęcona pamięci Jana Pawła II, wprowadzając słuchających w stan refleksji i zadumy swą nutką romantyzmu - zdjęcia z pielgrzymek dopełniły całości. Kolejnym udanym punktem imprezy było klasyczne brzmienie "Rendez Vous 2", rozpisane na smyczki oraz chór z efektowną harfą laserową. Z tej ścieżki najbardziej zapadała w pamięć rewelacyjna wizualizacja tajemniczo-diabolicznej postaci skrytej w cieniu i otoczonej wirującymi literami alfabetu. Następnie Stocznie Gdańską przeszyły dźwięki „Vivaldi Summer-Presto", służącego za pewnego rodzaju rozgrzewacz dla tłumów – wyjątkowo uproszczona wariacja a'la Vanessa Mae. Jednymi z ostatnich utworów, wprowadzających minimalną odmianę do standardowej tracklisty elektronicznej gwiazdy, był “L'emigrant” nie grany na żywo od czasu koncertu w londyńskich dokach oraz “Oxygene 12” wyjęty żywcem z występu w Spodku.

Końcówka to “Rendez Vous 4”, znane z plenerowego show w Danii, ukazujące zmasowany atak sztucznych ognii i eksplodujące confetti w samym finale – fajerwerki chyba było widać na połowę Gdańska. Francuska ekipa pożegnała się z Polakami przy pomocy “Oxygene 13” oraz mało udanego remixu “Aerology”, obiecując, iż zjawi się na 50-lecie Solidarności – uznajmy to za żartobliwy gest. JMJ dodatkowo dostał w prezencie od Pawła Adamowicza bursztynowe piszczałki, zaś publiczność udała się w kierunku dwóch otwartych wyjść, powodując nocne oblężenie miasta.

[img:4:R]Wartą odnotowania rzeczą odnośnie 26 sierpnia jest organizacja całego widowiska. To co się działo przy bramach wejściowych mogłoby posłużyć jako inspiracja do ponownego namalowania “Bitwy pod Grunwaldem” - ścisk, przepychanki, połamane parasolki, butelki i ogólna dezinformacja ochroniarzy, którzy wyglądali jakby się tam znaleźli przez pomyłkę. Nie lepszą sytuację mieli dziennikarze oraz VIPy – doszło do awantury, gdy nie chciano kilku osób wpuścić a ochrona zablokowała wejście. Ci pierwsi kierowani początkowo przez Hirka Wronę, gdy już trafili na teren odbywania się koncertu zostali zostawieni samym sobie, bez uprzedniej informacji gdzie należy się dokładnie udać. Biegano ze statywami i sprzętem z jednego miejsca na drugie, pchając się pomiędzy rozjuszony tłum, wywołując nic innego jak tylko poirytowanie. Gdy już prasę usadowiono w sektorze S1, rozpoczął się kompletny raban. Na wprost sceny stała reżyserka zakryta czarną folią, uniemożliwiająca dostrzec to, co się dzieje na scenie. Po przekleństwach ze strony fotoreporterów z Wielkiej Brytanii, Francji oraz Polski sytuacja jakoś się ustabilizowała i zrezygnowano z prowizorycznej ochrony przeciwdeszczowej - pozostało tylko czekać ponad dwie godziny na rozpoczęcie.

Inną niezrozumiałą dla mnie rzeczą, było nie wzięcie pod uwagę rozmieszczenia reflektorów do rozświetlania publiczności, wież z głośnikami, otwarcia bram hali z orkiestrą oraz rzadkie pokazywanie na ścianach budynków tego, co się dzieje na scenie – lepiej nie wspominać o widzach z sektorów C, bo nie dość, że dźwięk mieli opóźniony to jeszcze mało, co widzieli.



Czym ten koncert mógł być, a czym nie był? Nie był tym, czego oczekiwali doświadczeni muzycy oraz fani wymagający od Mistrza poziomu na miarę jego prawdziwych możliwości. Chcąc zaprezentować swą muzykę w sposób strawny dla zwykłych osób, popadł w ogromne uproszczenia, dodatkowo nie potrafiąc się zdecydować czy zaprezentować efekty na miarę innych koncertów, czy też zrobić to skromniej – wyszło nijak. Oczywiście koncert odbił się bardzo pozytywnym odbiorem u około 70% procent widzów, co może jedynie pocieszyć, iż za granicą rozsławi Polskę a w kraju odświeży modę na Jarre'a. Szkoda tylko, że w tym wszystkim zapomniano o wartościach muzycznych, gdyż mnie stojącego i początkowo niedowierzającego, że jestem po tylu latach na koncercie postaci, która wywarła na mnie duży wpływ, kompletnie to załamało. Dlaczego muzycy gorszej klasy potrafią grac na żywo dużo bardziej skomplikowane partie, wymachując przy tym nogami i udzielając się wokalnie a on musi się wspomagać półplaybackiem lub dwoma klawiszowcami? Podkład zawsze był u JMJ obecny, ale nigdy na taką skalę jak w Beijing i teraz w Gdańsku. Rozumiem, że był to spektakl zagrany za darmo, swoisty hołd, ale przez takie artystyczne lekceważenie Jarre psuje swoje imię. Wystarczyło się postarać i zaprezentować materiał bardziej wymagający na, który jego dyskografia nie narzeka. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że na następną wizytę Jean Michela Jarre'a nie przyjdzie czekać ponad 8 lat, a jej poziom będzie choćby równy tej z Katowickiego Spodka.

Mikołaj Florczak

 

ZAPRASZAMY DO FOTO GALERII INFOMUSIC  (fot: Jerzy Bartkowski) zobacz

WYPOWIEDZ SIE NA SONDZIE INFOMUSIC: zobacz >>> 

reklama
Copyright © INFOMUSIC 2017
Szanowny Czytelniku
 
 
Aby dalej móc dostarczać Ci coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać Ci coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na lepsze dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Poufność danych jest dla INFOMUSIC.PL niezwykle ważna i chcemy, aby każdy użytkownik portalu wiedział, w jaki sposób je przetwarzamy. Dlatego sporządziliśmy Politykę prywatności, która opisuje sposób ochrony i przetwarzania Twoich danych osobowych. 
 
 
25 maja 2018 roku zaczęło obowiązywać Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (określane jako "RODO", "ORODO", "GDPR" lub "Ogólne Rozporządzenie o Ochronie Danych"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować Cię o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich będzie się to odbywało po dniu 25 maja 2018 roku. Poniżej znajdziesz podstawowe informacje na ten temat.
 
Kto jest administratorem Twoich danych osobowych?
 
Administratorem, czyli podmiotem decydującym o tym, jak będą wykorzystywane Twoje dane osobowe, jest INFOMUSIC. Rejestr firm: INFOMUSIC z siedzibą w Gdańsku przy ul. Zielona 20/14  80-746 Gdańsk, Nr ewidencyjny: 112588, Numer VAT: NIP PL 584 2259505, REGON 192 886 210.  Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w naszej Polityce prywatności 
 
 
Jakie dane są przetwarzane ?
 
Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, w tym stron internetowych, serwisów i innych funkcjonalności udostępnianych przez INFOMUSIC,w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez nas oraz naszych Zaufanych Partnerów.
 
Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych osobowych?
Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych osobowych w celu świadczenia usług, w tym dopasowywania ich do Twoich zainteresowań, analizowania ich i doskonalania oraz zapewniania ich bezpieczeństwa jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie. Taką podstawą prawną dla pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. 
 
Komu udostepniamy Twoje dane osobowe?
 
Twoje dane mogą być udostępniane w ramach grupy portali INFOMUSIC.PL. Zgodnie z obowiązującym prawem Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie, np. agencjom marketingowym, podwykonawcom naszych usług oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa np. sądom lub organom ścigania – oczywiście tylko gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną. 
 
Pełna treść w polityce prywatności
 
Gdzie przechowujemy Twoje dane?
Zebrane dane osobowe przechowujemy na terenie Europejskiego Obszaru Gospodarczego („EOG”), ale mogą one być także przesyłane do kraju spoza tego obszaru i tam przetwarzane. 

 
Jakie masz prawa?
 
Prawo dostępu do danych:  
W każdej chwili masz prawo zażądać informacji o tym, które Twoje dane osobowe przechowujemy. Aby to zrobić, skontaktuj się z INFOMUSIC.PL– otrzymasz te informacje pocztą e-mail. 
 
Prawo do poprawiania danych: 
Masz prawo zażądać poprawienia swoich danych osobowych, jeśli są one niepoprawne, a także do uzupełnienia niekompletnych danych.  Jeśli masz konto w INFOMUSIC.PL lub konto portalach grupy INFOMUSIC.PL, możesz edytować swoje dane osobowe na stronie swojego konta. 
 
Szczegółowe informacje dotyczące Twoich praw znajdują się w Polityce prywatności 
 
Dlatego też proszę naciśnij przycisk „ZGADZAM SIĘ, PRZEJDŹ DO SERWISU" lub klikając na symbol "X" w górnym rogu tego oka, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych zbieranych w ramach korzystania przez ze mnie z Usług  INFOMUSIC, w tym ze stron internetowych, serwisów i innych funkcjonalności, udostępnianych zarówno w wersji "desktop", jak i "mobile", w tym także zbieranych w tzw. plikach cookies przez nas i naszych Zaufanych Partnerów, w celach marketingowych (w tym na ich analizowanie i profilowanie w celach marketingowych). Wyrażenie zgody jest dobrowolne i możesz ją w dowolnym momencie wycofać.
 
Pełny regulamin i Polityka prywatności znajduje sie pod poniższym linkiem. Prosimy o zapoznanie się z dokumentem. https://www.infomusic.pl/page/rodo 
 
Zgadzam się, przejdź do serwisu Nie teraz