10 lipca 2008
14:45
Info
Sonic Sp. z o.o. ul. Mścisławska 6
01-647 Warszawa
Nieprawdopodobny głos i erotyczne podteksty Jill Scott
Erotyczne podteksty, siła głosu, nieprawdopodobne brzmienie i ekstaza zgromadzonych to tylko skrót tego, co działo się wczoraj w Sali Kongresowej. Ciemnoskóra artystka z Filadelfii dała koncert, który nie tylko sprawił, że zgromadzeni każdy utwór przyjmowali owacjami na stojąco. Potężny głos Jill Scott oprócz tego, że słyszalny był w najdalszych zakamarkach, swoją mocą rozbił stojący tuż obok artystki kieliszek wina. A to tylko namiastka twórczej mocy, jaką posiada ta ciemnoskóra artystka.
Zaangażowana politycznie posiadaczka niesamowitej charyzmy, wielooktawowego głosu i nieprzeciętnej osobowości scenicznej, Jill Scott dała koncert, który na lata pozostanie w pamięci zgromadzonych wczorajszego wieczoru w Sali Kongresowej fanów wokalistki. Gdyby przytoczyć najlepszy moment jej występu, długo by wymieniać. Począwszy od rozpoczynającego koncert, dynamicznego, utrzymanego lekko w jazzowym klimacie utworu „The Long Walk” po momenty balladowe, podczas których wokalistka pouczała publiczność w kwestii związków damsko – męskich, koncert obfitował w utwory, w trakcie których trudno było być obojętnym. Cała sala nie tylko tańczyła w rytm tej pełnej mocy muzyki, ale także nagradzała Jill owacjami godnymi największej gwiazdy. Scott, widząc tę niesamowitą energię płynącą od jej słuchaczy, jeszcze bardziej podkręcała atmosferę. Kulminacja nastąpiła, gdy wokalistka wykonała utwór „Hate On Me” ze swojej ostatniej płyty. Pytając czy na sali są artyści, uzyskała odpowiedź jednoznaczną, po czym zaznaczyła, że każdy „artystę ma w sobie”. Znana z tego rodzaju pouczeń, przed utworem „He Loves Me” opowiedziała krótką historię ze swojego życia, po czym w towarzyszeniu fortepianu wykonała tę przejmującą, a zarazem niezwykle energetyzującą kompozycję. Podczas występu nie obyło się oczywiście bez utworów z nagrodzonych Grammy z jej poprzednich płyt z serii „The Real Thing”.
więcej: www.jillscott.com
reklama