9 stycznia 2006
23:10
Albumy roku 2005 według "Hi-Fi i Muzyka"
Istniejący od 11 lat polski branżowy magazyn "Hi-Fi i Muzyka" jak co roku wyróżnił kilka płyt, które pojawiły się na rynku fonograficznym w ciągu ostatnich 12 miesięcy.
Pośród nich znalazły się zarówno wydawnictwa niszowe jak i prawdziwe giganty sceny muzycznej.
Muzyka klasyczna:
Jordi Savall "Du temps & du l'instant"
Ucieleśnienie idei dialogu międzykulturowego w ramach projektu „Budować mosty”. Savallowie udowadniają, że rodzinne muzykowanie może stać na najwyższym poziomie artystycznym. Nie tracą przy tym świeżości i radości wspólnego grania i śpiewania. Magiczna podróż w czasie i przestrzeni.
Karol Szymanowski - Piano sonata no. 3
W pianistyce Piotra Anderszewskiego najbardziej urzeka mnie połączenie migotliwej, eterycznej delikatności z dopracowaniem najmniejszego szczegółu. Najsubtelniejsze piana, najdelikatniej tkane frazy i klimat orientu stanowią największe walory tej płyty. Prawdziwa sztuka zawsze potrafi się oprzeć rutynie, a to nagranie jest kolejnym tego dowodem.
Karol Szymanowski Uwertura koncertowa op.12
Po latach „złej obecności” na polskim rynku fonograficznym Szymanowski tryumfalnie powrócił. Żywiołowa, dopracowana w każdym szczególe interpretacja, natchnieni soliści i perfekcyjna realizacja dźwiękowa. Trudno o piękniejszy hołd dla jednego z najwybitniejszych kompozytorów XX wieku.
Muzyka jazz:
David Liebman, Ellery Eskelin, Tony Marino, Jim Black „Different But The Same”
Spotkanie na szczycie. Perfekcyjny akademizm Liebmana skontrastowany z rozbuchaną emocjonalnością Eskelina. Pojedynek na saksofony tenorowe z sekundującą im sekcją rytmiczną. Bez względu na to, czy grają standardy, czy własne kompozycje brzmią jak nikt inny. Świetnie to słychać bo szwajcarska oficyna hatology wykonała kawał dobrej roboty.
Manu Katche "Neighbourhood"
„Neighbourhood” to album z kombinowanym składem, którego trzon stanowią muzycy polscy: Tomasz Stańko, Marcin Wasilewski i Sławomir Kurkiewicz. Gra tutaj również Jan Garbarek. Świetny zespół i choć to autorska płyta perkusisty Manu Katche, reprezentuje to, co najlepsze we współczesnej ofercie ECM. Całość kameralna, z silnym duchowym przesłaniem, którego wyrazem jest dedykacja pamięci Michela Petruccianiego.
Muzyka Pop/Rock
Depeche Mode “Playing the Angel”
Oni wrócili. „Playing The Angel” to najlepsza i najrówniejsza płyta od czasów „Violatora”. Zupełnie inna od dotychczasowych dokonań, choć ze starego ducha coś zostało. Nowy album DM czyni koniecznym ogłoszenie narodzin nowego stylu: hard pop. Brudny i przesterowany to pop, ale nadal pop wysokich lotów.
Rolling Stones "A Bigger Bang"
Kolejne pokolenie przekonuje się, co to znaczy prawdziwy rock and roll. 44 lata na scenie i wciąż w doskonałej formie. A Bigger Bang to soczysty kawałek fantastycznego rocka, jaki coraz trudniej usłyszeć w wykonaniu nawet znacznie młodszych artystów.
Umphrey’s McGee „Anchor Drops”
Rocka można z powodzeniem grać w nieparzystych rytmach, nie zapominając o starannej realizacji dźwięku. Gdyby żył Frank Zappa, prawdopodobnie byłby dumny ze swoich uczniów, a zespół Phish ma godnego następcę. Niemal równo z Umphrey’s McGee uplasował się Jamie Lidell („Multiply”). W czołówce byli też The Rolling Stones, którzy płytą „A Bigger Bang” pokazali, że nawet rockmani po sześćdziesiątce mogą zabłysnąć.
Muzyka różna:
Mick Harris „Hednod Sessions”
Wprawdzie „Hednod Sessions” to reedycja, ale za to jaka! Na dwóch płytach zebrano cztery krótkie sesje „Hed Nod” i uzupełniono limitowanym „Having It”, dostępnym tylko dla subskrybentów winylowych EP-ek. Materiał zawiera esencjonalne dokonania z dorobku Micka Harrisa, które tylko ze względu na perturbacje prawno-wydawnicze nie zostały wypuszczone pod szyldem Scorn. Klasyka minimalistycznego trip-hopu i dubu.
Kwartet Śląski „Republique”
Inteligentne aranżacje Stefana Sendeckiego, znakomite wykonanie Kwartetu Śląskiego i absolutnie perfekcyjna realizacja Andrzeja Lipińskiego. „Republique” to wzorzec brzmienia kwartetu smyczkowego w pomieszczeniu o wyśmienitej akustyce. Pozycja obowiązkowa!
(HI-FI i Muzyka)
Pośród nich znalazły się zarówno wydawnictwa niszowe jak i prawdziwe giganty sceny muzycznej.
Muzyka klasyczna:
Jordi Savall "Du temps & du l'instant"
Ucieleśnienie idei dialogu międzykulturowego w ramach projektu „Budować mosty”. Savallowie udowadniają, że rodzinne muzykowanie może stać na najwyższym poziomie artystycznym. Nie tracą przy tym świeżości i radości wspólnego grania i śpiewania. Magiczna podróż w czasie i przestrzeni.
Karol Szymanowski - Piano sonata no. 3
W pianistyce Piotra Anderszewskiego najbardziej urzeka mnie połączenie migotliwej, eterycznej delikatności z dopracowaniem najmniejszego szczegółu. Najsubtelniejsze piana, najdelikatniej tkane frazy i klimat orientu stanowią największe walory tej płyty. Prawdziwa sztuka zawsze potrafi się oprzeć rutynie, a to nagranie jest kolejnym tego dowodem.
Karol Szymanowski Uwertura koncertowa op.12
Po latach „złej obecności” na polskim rynku fonograficznym Szymanowski tryumfalnie powrócił. Żywiołowa, dopracowana w każdym szczególe interpretacja, natchnieni soliści i perfekcyjna realizacja dźwiękowa. Trudno o piękniejszy hołd dla jednego z najwybitniejszych kompozytorów XX wieku.
Muzyka jazz:
David Liebman, Ellery Eskelin, Tony Marino, Jim Black „Different But The Same”
Spotkanie na szczycie. Perfekcyjny akademizm Liebmana skontrastowany z rozbuchaną emocjonalnością Eskelina. Pojedynek na saksofony tenorowe z sekundującą im sekcją rytmiczną. Bez względu na to, czy grają standardy, czy własne kompozycje brzmią jak nikt inny. Świetnie to słychać bo szwajcarska oficyna hatology wykonała kawał dobrej roboty.
Manu Katche "Neighbourhood"
„Neighbourhood” to album z kombinowanym składem, którego trzon stanowią muzycy polscy: Tomasz Stańko, Marcin Wasilewski i Sławomir Kurkiewicz. Gra tutaj również Jan Garbarek. Świetny zespół i choć to autorska płyta perkusisty Manu Katche, reprezentuje to, co najlepsze we współczesnej ofercie ECM. Całość kameralna, z silnym duchowym przesłaniem, którego wyrazem jest dedykacja pamięci Michela Petruccianiego.
Muzyka Pop/Rock
Depeche Mode “Playing the Angel”
Oni wrócili. „Playing The Angel” to najlepsza i najrówniejsza płyta od czasów „Violatora”. Zupełnie inna od dotychczasowych dokonań, choć ze starego ducha coś zostało. Nowy album DM czyni koniecznym ogłoszenie narodzin nowego stylu: hard pop. Brudny i przesterowany to pop, ale nadal pop wysokich lotów.
Rolling Stones "A Bigger Bang"
Kolejne pokolenie przekonuje się, co to znaczy prawdziwy rock and roll. 44 lata na scenie i wciąż w doskonałej formie. A Bigger Bang to soczysty kawałek fantastycznego rocka, jaki coraz trudniej usłyszeć w wykonaniu nawet znacznie młodszych artystów.
Umphrey’s McGee „Anchor Drops”
Rocka można z powodzeniem grać w nieparzystych rytmach, nie zapominając o starannej realizacji dźwięku. Gdyby żył Frank Zappa, prawdopodobnie byłby dumny ze swoich uczniów, a zespół Phish ma godnego następcę. Niemal równo z Umphrey’s McGee uplasował się Jamie Lidell („Multiply”). W czołówce byli też The Rolling Stones, którzy płytą „A Bigger Bang” pokazali, że nawet rockmani po sześćdziesiątce mogą zabłysnąć.
Muzyka różna:
Mick Harris „Hednod Sessions”
Wprawdzie „Hednod Sessions” to reedycja, ale za to jaka! Na dwóch płytach zebrano cztery krótkie sesje „Hed Nod” i uzupełniono limitowanym „Having It”, dostępnym tylko dla subskrybentów winylowych EP-ek. Materiał zawiera esencjonalne dokonania z dorobku Micka Harrisa, które tylko ze względu na perturbacje prawno-wydawnicze nie zostały wypuszczone pod szyldem Scorn. Klasyka minimalistycznego trip-hopu i dubu.
Kwartet Śląski „Republique”
Inteligentne aranżacje Stefana Sendeckiego, znakomite wykonanie Kwartetu Śląskiego i absolutnie perfekcyjna realizacja Andrzeja Lipińskiego. „Republique” to wzorzec brzmienia kwartetu smyczkowego w pomieszczeniu o wyśmienitej akustyce. Pozycja obowiązkowa!
(HI-FI i Muzyka)
więcej: www.hi-fi.com.pl
reklama