30 września 2008
10:38
Info
Sonic Sp. z o.o. ul. Mścisławska 6
01-647 Warszawa
TV on the Radio - od ciekawostki po giganta
Kilka lat temu TV On The Radio z Brooklynu byli ciekawostką. Dzisiaj są wręcz instytucją na nowojorskiej scenie i jednym z najciekawszych wykonawców w całej długiej historii 4AD.
Bez wątpienia przełomowym albumem w karierze TV On The Radio był poprzedni album „Return To Cookie Mountain" (2006), który oszałamiał widza ogromną pomysłowością, z jaką multiinstrumentalista David Andrew Sitek łączył elementy postpunkowego rocka, soulu, elektroniki i dance'owych rytmów tak aby stanowiły idealną oprawę dla wyjątkowego głosu wokalisty Tunde'ego Adebimbe. Słusznie ktoś zauważył, że aby w pełni docenić bogactwo brzmieniowe i finezję dźwiękową tej płyty, musiał przesłuchać ją na doskonałym sprzęcie, a najlepiej - przez słuchawki high-definition, a nie w formacie mp3.
Był też „Cookie Mountain" nie tylko dowodem geniuszu studyjnego Sitka czy doskonałym spełnieniem obietnicy, jaką był debiutancki album TVOTR „Desperate Youth, Blood-Thirsty Babes" (2004), ale i - jak ktoś inny słusznie spostrzegł - płytą, którą ciężko będzie przebić. Dlatego też z niecierpliwością, ale i z lekkim niepokojem fani zespołu (którego trzecim filarem jest gitarzysta i wokalista Kyp Malone) oczekiwali na jego trzeci album - „Dear Science".
Bez wątpienia przełomowym albumem w karierze TV On The Radio był poprzedni album „Return To Cookie Mountain" (2006), który oszałamiał widza ogromną pomysłowością, z jaką multiinstrumentalista David Andrew Sitek łączył elementy postpunkowego rocka, soulu, elektroniki i dance'owych rytmów tak aby stanowiły idealną oprawę dla wyjątkowego głosu wokalisty Tunde'ego Adebimbe. Słusznie ktoś zauważył, że aby w pełni docenić bogactwo brzmieniowe i finezję dźwiękową tej płyty, musiał przesłuchać ją na doskonałym sprzęcie, a najlepiej - przez słuchawki high-definition, a nie w formacie mp3.
Był też „Cookie Mountain" nie tylko dowodem geniuszu studyjnego Sitka czy doskonałym spełnieniem obietnicy, jaką był debiutancki album TVOTR „Desperate Youth, Blood-Thirsty Babes" (2004), ale i - jak ktoś inny słusznie spostrzegł - płytą, którą ciężko będzie przebić. Dlatego też z niecierpliwością, ale i z lekkim niepokojem fani zespołu (którego trzecim filarem jest gitarzysta i wokalista Kyp Malone) oczekiwali na jego trzeci album - „Dear Science".
No i otrzymali płytę nie mniej doskonałą, która jest a zarazem nie jest kontynuacją wcześniejszego dzieła. Jest, bo w nowych kompozycjach wyraźnie znać na niej powinowactwo z piosenkami z „Cookie Mountain", a zrealizowany z epickim rozmachem utwór „Halfway Home" jest zdecydowanym łącznikiem między dwoma albumami; nie jest, bo Sitek, Adebimbe i Malone zaprezentowali tu całkiem inne podejście do materiału dźwiękowego. „Dear Science" jest bezsprzecznie płytą równie wyrafinowaną artystycznie co jej wielka poprzedniczka, ale jednocześnie lżejszą i bardziej przystępną dla przeciętnego słuchacza. A miejscami wręcz niemal przewrotnie taneczno-hiphopową („Dancing Choose") czy śmielej niż dotychczas asymilującą elementy funku („Golden Age") i soulu („Crying"). Do nagrania „Red Dress" TVOTR zatrudnili sekcję dętą z nowojorskiej grupy Antibalas, zaś w zamykającym album utworze „Lover's Day" gościnnie - w duecie z Adebimbem - zaśpiewała Katrina Ford z formacji Celebration.
Zwraca uwagę zresztą nie tylko daleko posunięta „soulowość" albumu, ale także bardziej optymistyczne przesłanie emanujące z całości. Owszem, świat jest parszywy i TVOTR nie wahają się mówić o jego ciemnych stronach, ale więcej tu optymizmu i wiary, że w ogólnym rozrachunku prędzej czy później górę wezmą te bardziej pozytywne cechy ludzkiej natury.
więcej: www.tvontheradio.com
reklama
Może Cię zaciekawić: