23 listopada 2008
13:52
Candy Dulfer podniosła Kongresową! - relacja
To, co wydarzyło się w Sali Kongresowej tego piątkowego wieczora podczas koncertu zorganizowanego w ramach Ladies' Jazz on Tour, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Ilość energii rozpierająca królową smooth jazzowego saksofonu – Candy Dulfer – była niewyobrażalna.
Ta uwielbiana przez Prince’a, hołubiona przez Dave’a Stewarta z Eurythmics, podziwiana przez miliony fanów na świecie, boska i seksowna kobieta zaskoczyła mnie również swoją naturalnością i muzyczną różnorodnością. Obok klasycznego jazzu i smooth jazzu w zagranych i odśpiewanych przez Candy Dulfer i towarzyszących jej muzyków utworach, pojawiły się też elementy popu, rocka, funky. Artystce zdarzyło się nawet rapować w wykonanym pod koniec koncertu „SaxAGoGo”.
Publiczność nie mogła pozostać wobec tego obojętna. Już po trzecim utworze Candy Dulfer udało się podnieść licznie zgromadzoną publikę Sali Kongresowej z miękkich krzeseł oraz nakłonić do wspólnego tańca i klaskania. O brawa prosić już nie musiała. Otrzymywała je po każdym utworze, i to solidne. A były to głównie utwory z wydanej w 2007 roku płyty „Candy Store”, pośród których nie zabrakło kawałków „L.A. City Lights”, „Summertime”, „Soulsax", ale znalazło się także coś ze starszych rzeczy jak „Pick Up The Pieces”. Przy czym każda z piosenek okraszona została cudownie długimi improwizowanymi solówkami Candy Dulfer i jej muzyków, z których na szczególną uwagę zasługiwał współpracujący, podobnie jak Candy Dulfer, z Princem klawiszowiec i wokalista Chance Howard. A jeśli już o Prince'ie mowa to Dulfer nie omieszkała oddać mu hołdu nawiązując muzycznie do „Purlpe Rain”.
Ubrana w błyszczącą suknię i uzbrojona w saksofon piękna Holenderka wniosła w skostniałą i sztywną atmosferę Sali Kongresowej powiew świeżości, ciepło domowego ogniska (kiedy powiedziała, że za każdym razem gdy przyjeżdża do Polski czuje się jak w domu), ale przede wszystkim porywającą, kipiącą energią, stylistycznym bogactwem i spontanicznością muzykę.
Zastanawialiście się kiedyś jak powinien wyglądać idealny popowo-jazzowy koncert? Ja już nie muszę, bo właśnie w takim uczestniczyłam.
Tekst i foto: Ewa Kuba
więcej: www.myspace.com/candydulfermusic
reklama