Znamy program koncertu Holly Cole
Każdy z albumów Holly Cole powstawał w inny sposób. Pomysł na nowe wydawnictwo pojawił się po spotkaniu artystki z producentem, aranżerem i basistą Gregiem Cohenem w Toronto. Po przesłuchaniu nowych utworów piosenkarki, które miały znaleźć się na jej ósmym już albumie, zasugerował on współpracę z większym zespołem niż zwykle. Nie miała być to jednak orkiestra czy big band, ale kilkuosobowy zespół złożony z kreatywnych improwizatorów, mówiących własnym językiem, ale potrafiących również stworzyć coś razem. Główną ideą była chęć popchnięcia twórczości Holly na całkiem nowe tereny muzyczne.
Greg Cohen, urodzony w Los Angeles, mieszka w Nowym Jorku od lat osiemdziesiątych XX wieku. Komponował dla świata muzyki, teatru i filmu. Jako aranżer współpracował z Davidem Byrne’m, Davidem Sanbornem i Tomem Waitsem. Na basie grał z takimi muzykami, jak Ornette Coleman, Elvis Costello, Laurie Anderson, Bill Frisell, Jewel, Lou Reed czy Bob Dylan. Od razu wiedział, kogo chciałby zobaczyć w proponowanej Holly grupie nowojorskich muzyków, którzy mieliby pomóc jej w nagraniu nowego albumu. Byli to: Matt Munisteri (gitara), Steven Wolf (bębny), Marty Ehrlich (saksofon altowy), Lenny Pickett (saksofon tenorowy & klarnet), Scott Robinson (saksofon basowy & theremin), John Allred (puzon), Robert DeBellis (klarnet basowy & saksofon barytonowy) oraz Vincent Chancey i Mark Taylor grający na waltorni.
Pomimo tego, że Cole nie śpiewała z żadnym z wymienionych artystów wcześniej, ufała instynktowi i zamysłowi muzycznemu producenta, na którym nie zawiodła się już kilka lat temu. W 1991 r. Holly nagrała z Cohenem album Blame It On My Youth. Nowojorski muzyk proponował również zaproszenie do współpracy basisty Davida Piltcha i pianisty Aarona Davisa, z którymi artystka współtworzyła dawne trio. Dołączyć do nich miał również gitarzysta Kevin Breit. Materiał na nowy album, zatytułowany po prostu Holly Cole, został zarejestrowany w trakcie trzech sesji nagraniowych: pierwsze dwie miały miejsce w Brooklyn Recording Studio w Newym Jorku, kolejna odbyła się w Phase One w Toronto.
Po tym jak skompletowała ostateczną listę utworów, które miały znaleźć się na płycie, Cole rozpoczęła telefoniczne rozmowy z uznanym nowojorskim aranżerem i pianistą Gilem Goldsteinem, który współpracował z takimi sławami, jak Michael Brecker, David Sanborn, Pat Metheny czy James Moody. Chciała, aby muzyk zajął się aranżacją nowych kompozycji. W odróżnieniu od wielu aranżerów artysta znany był z tego, że nie zamyka się na propozycje muzyków, z którymi współpracuje i bierze pod uwagę ich sugestie. Goldstein nie zmienił piosenek w drastyczny czy radykalny sposób, dodając im jedynie delikatnej kolorystyki i nowych dźwiękowych „smaczków”, których brak było w ich wcześniejszej wersji. Na albumie muzyk grał także na fortepianie.
Już po pierwszych próbach Cohen wiedział, że album pokochają wszyscy miłośnicy talentu piosenkarki, a po zakończeniu procesu nagrywania uznał płytę za najlepsze dokonanie wokalistki, porównując owoc ich współpracy do twórczości takich wykonawców, jak Tony Bennett, Rosemary Clooney czy Bing Crosby .
Album otwiera This House is Haunted – utwór pochodzący z 1930 r, a napisany przez duet Billy Rose & Basil Adlam. Kolejne kompozycje, czyli I Will Wait For You, Charade, Life Is Just A Bowl Of Cherries i dwie kompozycje autorstwa Irvinga Berlina Be Careful It’s My Heart i Reaching For The Moon mogą sugerować, że materiał na płycie ma raczej smutny i nostalgiczny charakter. Dopiero gdy zestawi się piosenki razem, okazuje się, że wspólnie nabierają nowego, radosnego znaczenia. Duży wpływ na to ma udział wyjątkowych instrumentalistów, którzy prowadzą słuchaczy na prawdziwą wycieczkę po historii muzyki: od The Waters of March z repertuaru Antonio Carlosa Jobima, po Reaching For The Moon i Life Is Just A Bowl Of Cherries – utwór po raz pierwszy spopularyzowany przez przez Vagabond Lover Rudy Valee w latach dwudziestych XX wieku. Na płycie znalazła się również kompozycja samej artystki, Larger Than Life, będąca nawiązaniem do późnych dokonań Cole’a Portera.
Ciekawym doświadczeniem okazała się również praca nad kompozycją The Alley Cat Song, napisaną w 1962 r. i pochodzącą z repertuaru Benta Fabrica. Gdy Holly po raz pierwszy usłyszała utwór, nie była nim zachwycona. Po ponownym przesłuchania stwierdziła jednak, że nagranie go w jej własnym stylu może być ciekawym wyzwaniem. Szczególnie ciekawiło ją, jak z kompozycją poradzi sobie Goldstein.
Wielu ceni Holly Cole za to, że posiada ona swoją własną osobowość muzyczną. Oczywiste jest to, że inspiruje się twórczością innych, dużo o tym mówi i słychać to w jej dokonaniach. Jednak gdy śpiewa, słuchacz może spodziewać się, że jej interpretacje nie są ślepym naśladownictwem. Na warsztat Cole wybiera utwory autorstwa Tin Pan Alley, czy piosenki z broadwayowskich i hollywoodzkich filmów z poprzednich dekad (It’s All Right With Me z Can Can czy Charade i Be Careful It’s My Heart z Holiday Inn) dlatego, że są to bardzo dobrze napisane utwory. W dzisiejszych czasach pisanie i śpiewanie świetnych tekstów to trudna rzecz, tak samo jak komponowanie do nich muzyki. Pomimo różnic pomiędzy poszczególnymi albumami Holly Cole, jest kilka stałych elementów, które można znaleźć na każdym z nich – jej niezmienny pociąg do eksploracji ludzkich uczuć, seksualności oraz humor. Piosenkarka lubi patrzeć na temat życia z różnych stron i perspektyw, co nieprzerwanie czyni jej muzykę poruszającą i interesującą
ERA JAZZU – HOLLY COLE
18.05.2009 -Warszawa/Filharmonia Narodowa
Bilety/ceny : 180, - VIP ( strefa 1,2,3 ) ;
120, - amfiteatr (strefa 4,5)