Erykah Badu: Siła wyrazu czarnoskórej Bogini
Jest jedną z tych gwiazd, które polska publiczność po prostu uwielbia. I tym razem nie zawiodła swoich fanów. Tak samo jak na poprzednim koncercie sprawiła, że burze oklasków i głośnych owacji nie pozwalały jej zejść ze sceny.
Wyrafinowana i pewna swoich możliwości. Perfekcyjna oraz nieprzewidywalna. Wokalnie oryginalna oraz daleka od aranżacyjnego banału. Podczas warszawskiego koncertu, Erykah Badu uwiodła zgromadzoną publiczność nie tylko swoim oryginalnym głosem. Jej występ był prawdziwym show na miarę największych gwiazd. Bo ona po prostu ma w sobie to „coś”, co elektryzuje i nie pozwala pozostać wobec niej obojętnym. Mimo tego, że od trzech lat nie nagrała żadnej płyty, wszystkie śpiewane przez nią utwory przepojone były świeżością i autentyzmem, by co raz budzić wielki entuzjazm publiczności.
Jej klasa i wrodzona elegancja objawia się nie tylko w śpiewie. Na scenie pojawiła się w różowym szlafroku, by za chwilę go ściągnąć i ukazać się w białym, obcisłym kostiumie podkreślającym wszystkie jej kobiece walory. Gdy zaśpiewała utwór „Bump It” pochodzący z jej ostatniej płyty „Worldwide Underground” zgromadzona publiczność wydała z siebie okrzyk radości. Przy tym lekkim, a zarazem trzymającym pulsujące tempo utworze, trudno było ustać w miejscu. Widząc reakcję publiczności, Eryka co chwila podsycała tę gorącą atmosferę. Wijąc się zmysłowo w takt muzyki coraz bardziej się rozkręcała, by w końcu całkowicie poddać się tym „aksamitnym” rytmom. Każdy następny utwór przyjmowany był niemalże z piskiem. Ona po prostu wie, czego oczekują od niej słuchacze, a mimo to nie daje się zaszufladkować. Jest pewna swego i swojej nieprzeciętnej oryginalności. Wszystko, co robi, wydaje się być przemyślane od początku do końca. Prawdopodobnie właśnie ten brak spontaniczności uczynił ją wielką. „Kiss Me On My Neck” tylko potwierdziło jej wokalne możliwości, stawiając w rzędzie najwybitniejszych soulowych wokalistek. Wydaje się być damą, a dobrze wie skąd się wywodzi. Rapując jak najlepsze gwiazdy hiphopu wykonała kompozycję „Danger”, w której przywołała historię narkotykowych gangów. Z wyciągniętą do góry pięścią ponownie zawładnęła swoimi fanami. Euforia sięgnęła zenitu, gdy pod koniec pozwoliła się dotknąć, nieomalże kładąc się na wyciągniętych rękach, zgromadzonej pod sceną publiczności. Jeszcze długo po bisie wzywana była z powrotem na scenę. Jednak, gdy zrobiła swoje, dumnie zeszła, z podniesioną głową. I to chyba między innymi właśnie ta jej pewność siebie powoduje, że muzyka, którą wykonuje dociera tak głęboko.
Kamila Czerniawska