Koncert Zaczęło się w Polsce - fotorelacja

Trwający ponad pięć godzin koncert rozpoczęło punktualnie o godz. 19.00 powitanie prowadzących Beaty Sadowskiej i Michała Olszańskiego. Po czym na scenie pojawił się pierwszy z wykonawców - zespół Lombard. Grający jeszcze w pełnym słońcu band z liderką Małgorzatą Ostrowską (Ostrowska od dawna nie gra z zespołem Lombard - przyp. red.) nie porwał. Stopniowo im na dworze robiło się coraz ciemniej, tym na scenie coraz goręcej. Kolejni wykonawcy: Tomek Lipiński&Tilt, Kombii i Kora podczas trwających ok. 30 minut występów wykonali swoje największe przeboje związane z latami komunizmu, w których to przyszło im tworzyć.

W trakcie koncertu na scenie pojawił się także ze słowami na ustach "Cieszę się, że Wy się cieszycie" były Prezydent Polski, Lech Wałęsa, który wraz z innymi głowami państw - uczestnikami wydarzeń sprzed 20 lat - uruchomił tzw. "efekt domina" czyli dokonał przewrócenia ustawionych na specjalnej platformie czerwonych styropianowych bloków z nazwami państw, które symbolizować miały upadek komunizmu. Zwieńczeniem tego gestu był wybuch petardy rozsypującej biało-czerwone konfetti.

Około godziny 21.45 na scenie pojawiła się jedna z najbardziej wyczekiwanych gwiazd wieczoru, grupa Scorpions, która wykonała m.in. nieśmiertelny utwór "Wind of Change". Jednak prawdziwą falę radości a zarazem lekkiego rozczarowania wzbudził dopiero koncert Kylie Minogue, która to artystka pojawiła się na scenie z 30-to minutowym opóźnieniem (w tym czasie trwała zmiana elementów sceny - przyp red. ). Mimo widowiskowego show (artystka przywiozła ze sobą z Wielkiej Brytanii do Polski ekipę tancerzy i techników), spora grupa ludzi (miłośnicy hard rocka - przyp. red.) opuściła koncert Kylie Minogue zaraz po jego rozpoczęciu. Być może bezpośrednią przyczyną było to, że wokalistka występowała z półplaybacku (wystarczyło posłuchać, że nie był to półplayback - przyp. red. ), a może zadecydowała o tym późna pora. Nie wiem. W każdym razie w moim przypadku i jedno i drugie. Trzecim czynnikiem było wyproszenie fotografów przez producenta koncertu, wskutek czego z Kylie nie zachowała mi się ani jedna klatka.

Najlepiej z gdańskich obchodów Odzyskania Wolności wspominać będę występ Kory, może dlatego, że zawsze była to wielka osobowość sceniczna, bezpretensjonalna i szczera.

 

Tekst i foto: Ewa Kuba