7 czerwca 2009
20:06
Selector Festival za nami - dzień pierwszy - relacja
Kilka tygodni oczekiwania i już po. Legendy muzyki elektronicznej i debiutanci, najświeższe trendy i nowe odkrycia to tylko niektóre zjawiska, które prezentowała pierwsza lecz nie ostatnia edycja krakowskiego festiwalu Selector.
Dominowały brzmienia elektroniczne, ale nie zabrakło także tych żywych, lecz Selector Festival to nie tylko miejsce do prezentacji muzyki, lecz także całej masy twórców działających jakby obok ale jednak w niej, a więc w świecie VJ-ingu i Inside-Us-All. W ciągu dwóch dni na krakowskich Błoniach w ramach muzyki wszelakiej popisywali się przed nami m.in.: taneczny Franz Ferdinand i Fisherspooner, zjawiskowy CSS, energetyczny, ognisty Dizzee Rascal, przebojowy New Young Pony Club, a na koniec zespół, który wydeptał ścieżkę dla Daft Punk - niepowtarzalny Orbital.
Pierwszy dzień dał się zapisać w pamięci już od samego początku świetnym występem polskiej formacji disco-elektro Kamp! o ciekawe grupa jest bardziej znana poza granicami Polski, ale po Selectorze jest szansa, że to się zmieni. Co ciekawsze wypadli o niebo lepiej niż grający na dużej scenie baltimore i dubstep Mentalcut. Nie bez echa przeszedł także występ Dizzee Rascala, ten zaledwie 24-letni artysta jest już liczącą się postacią na scenie urban music i hip-hop. Jego występ zgromadził w namiocie Cyan Stage tłumy, mnie jednak nie wciągnął. Poza jednym przebojem to jednak nie moja muzyka, ale porwał ludzi chyba najmocniej.
![[img:4]](/img/artykuly/zdjecia/selector-festival-za-nami-dzien-pierwszy-relacja-selector-festival-9757.webp)
O wiele bardziej do gustu przypadł mi występ Franza Ferdinanda promującego swój najnowszy krążek "Tonight". Choć nie jestem wierną fanką tego zespołu, to dali niesamowicie przebojowy i gustowny show, jak na prawdziwych „brytoli” przystało. Może paradoksem wydawać się mogło zapraszanie zespołu, który gra na gitarach na festiwal elektroniczny, lecz jak się okazało na koncercie Franza gitarowa energia została umiejętnie połączona z elektroniką, dzięki czemu grupa idealnie wpasowała się w klimat i potrzeby festiwalu.
![[img:1]](/img/artykuly/zdjecia/selector-festival-za-nami-dzien-pierwszy-relacja-selector-festival-4939.webp)
Z polskich zespołów sporą widownię zgromadziło Loco Star, szczerze mówiąc zupełnie nie rozumiem fenomenu tej grupy w Polsce z jakim mamy do czynienia po wydaniu albumu "Herbs", poza tym w występie Loco Star brakowało intymności, bo to muzyka która moim zdaniem dużo lepiej broni się podczas kameralnych koncertów w Fabryce Trzciny, czy klubach muzycznych. Rozczarował mnie Öszibarack, na występ którego bardzo się nastawiałam. Coś mi nie pasowało w ich koncercie, za dużo zgiełku i decybeli, niewyraźnie dęciaki, niewyraźny głos Patrisi, zagłuszone elektroniką, eh za mało klimatu, ale już po drugim utworze grupka fanów zaczęła radośnie pląsać pod sceną. Znaczy się podobało im się. Ja wytrzymałam ledwie trzy utwory.
![[img:2]](/img/artykuly/zdjecia/selector-festival-za-nami-dzien-pierwszy-relacja-selector-festival-7510.webp)
Zdumiewający i zapierający dech w piersiach show dał Fisherspooner. I chociaż wianuszek prima balerinek, które zgrabnie krzątały się wokół Fishera i Spoonera tańczył bardzo nierówno, to gdzieś w tym wszystkim tkwiła recepta na sukces. Po prostu oczu nie można było oderwać i tyle. Nie było nudno, na scenie cały czas coś się działo, czego nie można powiedzieć na przykład o koncercie Röyksopp, który zdecydowanie koncertowym zespołem nie jest. Jednak plus za Lykke Li na wokalu, "Poor Leno" na bis i improwizacje. Ale wracając do Fisherspoonera to grając kawałki takie jak "A Kick In The Teeth" czy "Emerge" świetnie się bawili, a publiczność razem z nimi i chyba o to chodziło. Świetny kicz performance ot co!
![[img:1]](/img/artykuly/zdjecia/selector-festival-za-nami-dzien-pierwszy-relacja-selector-festival-4939.webp)
Z polskich zespołów sporą widownię zgromadziło Loco Star, szczerze mówiąc zupełnie nie rozumiem fenomenu tej grupy w Polsce z jakim mamy do czynienia po wydaniu albumu "Herbs", poza tym w występie Loco Star brakowało intymności, bo to muzyka która moim zdaniem dużo lepiej broni się podczas kameralnych koncertów w Fabryce Trzciny, czy klubach muzycznych. Rozczarował mnie Öszibarack, na występ którego bardzo się nastawiałam. Coś mi nie pasowało w ich koncercie, za dużo zgiełku i decybeli, niewyraźnie dęciaki, niewyraźny głos Patrisi, zagłuszone elektroniką, eh za mało klimatu, ale już po drugim utworze grupka fanów zaczęła radośnie pląsać pod sceną. Znaczy się podobało im się. Ja wytrzymałam ledwie trzy utwory.
![[img:2]](/img/artykuly/zdjecia/selector-festival-za-nami-dzien-pierwszy-relacja-selector-festival-7510.webp)
Zdumiewający i zapierający dech w piersiach show dał Fisherspooner. I chociaż wianuszek prima balerinek, które zgrabnie krzątały się wokół Fishera i Spoonera tańczył bardzo nierówno, to gdzieś w tym wszystkim tkwiła recepta na sukces. Po prostu oczu nie można było oderwać i tyle. Nie było nudno, na scenie cały czas coś się działo, czego nie można powiedzieć na przykład o koncercie Röyksopp, który zdecydowanie koncertowym zespołem nie jest. Jednak plus za Lykke Li na wokalu, "Poor Leno" na bis i improwizacje. Ale wracając do Fisherspoonera to grając kawałki takie jak "A Kick In The Teeth" czy "Emerge" świetnie się bawili, a publiczność razem z nimi i chyba o to chodziło. Świetny kicz performance ot co!
Na małej scenie pierwszego dnia festiwalu rządził Erol Alkan, który jest nie tylko świetnym Dj-em łączącym rock z disco ale także producentem płyt.
Dopisała muzyka, pogoda, towarzystwo. Czego chcieć więcej.
Tekst: Ewa Kuba, foto: press pack organizatora.
więcej: www.selectorfestival.pl
reklama
Może Cię zaciekawić: