8 października 2009
11:13
Nowa fala na miarę XXI wieku - wywiad z liderem zespołu Cieplarnia
Cieplarnia to nowofalowa formacja pochodząca z Rzeszowa, swoją nazwę wywodząca od tytułu powieści science-fiction Briana W. Aldissa. Zespół ma na koncie dobrze przyjęty przez publiczność i krytyków pierwszy wydany nakładem 2-47 Records krążek „Przebudzony”. Wcześniej grupę w składzie: Maciek Dobosz (wokal), Maksymilian Kruczek (bas), Jacek Grosman (perkusja) i K. Damhirsch (gitara) usłyszeć można było na składance Minimax.pl. O powstawaniu debiutanckiej płyty i przyszłości Cieplarni rozmawiam z wokalistą i liderem grupy Maćkiem Doboszem, który „na chwilę” przyleciał z Chicago.
Jednym z celów twojego przyjazdu do Polski jest wybadanie rynku koncertowego w Polsce, tak?
MD: Raczej nie. Na temat rynku koncertowego w Polsce zdanie wyrobione mam już od dawna, bo nie trzeba tutaj żyć ani mieszkać żeby wiedzieć według jakiego klucza organizowane są koncerty. Cieplarnia jest zespołem niszowym więc nie robię sobie złudzeń i nie będę się w tym momencie nastawiał na robienie tras koncertowych. Bądźmy realistami, ciągle jest jeszcze zbyt mała ilość osób interesujących się taką muzyką i ci ludzie, choć podchodzę do nich oczywiście z ogromnym szacunkiem, nie są wystarczającą publicznością do tego, żeby potencjalny organizator choć odzyskał wyłożone na zrobienie koncertu pieniądze. Dlatego nie przyjechałem tutaj sądować rynku koncertowego, a raczej skupiam się na promowaniu albumu i przygotowywaniu gruntu pod drugą płytę, którą mamy zamiar nagrywać.
Czyli koncertów Cieplarni w Polsce nie będzie?
Nie jest to przesądzone, nie używam słowa „nigdy” bo wiadomo że życie różnie się toczy. Otrzymałem kilka propozycji od poważnych osób, chodzi o festiwale, w których moglibyśmy wziąć udział. Podchodzę do tego ostrożnie, bo wymagałoby to z mojej strony ogromnego nakładu sił i środków. Muzycy są bardzo sprawni, profesjonalni, mogą przygotować materiał dość szybko natomiast zgranie tego później z wokalem, zagranie serii prób będzie bardzo trudne. Wiadomo, że w ciągu miesiąca trzeba by zrobić serię prób, zagrać co najmniej kilka koncertów, spakować sprzęt, przejechać samochodem z punku A do punktu B, jakoś sensownie to wszystko zaplanować. Do tego każdy z nas ma jakieś obowiązki rodzinno-zawodowe. Koncepcję tego jakby to miało wyglądać już mam, ale z kolei organizatorzy nie zawsze będą w stanie spełnić moje oczekiwania. Pierwszym i głównym warunkiem, jaki ewentualnie bym stawiał gdybym mógł stawiać warunki, byłoby to, że zespół Cieplarnia nigdy nie zagra w świetle dziennym. To nie jest muzyka, którą można prezentować przy słońcu świecącym muzykom czy publiczności w oczy. Wiem, że są zespoły, które grają w podobnym klimacie i zdarza im się grać w dzień, ale one są w jakiś sposób zmuszone do tego. Mam nadzieję, że my nigdy nie będziemy w takiej sytuacji.
Dlaczego nie macie profesjonalnego teledysku? W internecie krążą jedynie krótkie filmiki zrobione przez Waszych fanów...
To jest kolejna sprawa. W Polsce nie ma telewizji muzycznej, nie ma nawet programu muzycznego, w którym byłyby prezentowane teledyski, a jeśli są puszczane to w charakterze zapchajdziury, gdy zostaje gdzieś czas pomiędzy reklamami a emisją kolejnego programu, serialu czy filmu. Często emituje się je w sposób dość przypadkowy dla publiczności, która nie jest przygotowana na taką a nie inna muzykę. Firmy płytowe nie mają na dzień dzisiejszy budżetu na zrobienie profesjonalnego teledysku. Ja w tym momencie będę się upierał, ze wszystko, co się robi, powinno się robić dobrze i profesjonalnie, bo w ten sposób wyraża się także szacunek dla odbiorcy, słuchacza. Jeżeli robi się coś po łebkach, na szybko to nie można osiągnąć zadowalającego efektu. Nasze wizualizacje mają spełnić rolę prezentacji utworów w serwisie YouTube bo tam się znalazły. Składają się ze zdjęć i są zrobione w taki sposób, że dla niektórych mogą być frapujące. Na pewno nie jest to szczyt moich marzeń i oczekiwań ale na dzień dzisiejszy musi to wystarczyć.
Spotkałam się z porównaniami twojego głosu do wokalu Smutnego z 1984 czy Kapitana Nemo. Jak Ty sam określiłbyś brzmienie i barwę swojego głosu?
Mój głos jest matowy, pasuje do tych dźwięków i do tego typu muzyki. Nie uważam się za świetnego wokalistę. Porównanie do Smutnego czyli Romka Rzucidło byłego wokalisty 1984, Noah-Noah, Restrykcji czy Aurory, bo w tych zespołach występował, jest dla mnie bardzo miłe. Zresztą napisałem mu kiedyś o tym, jesteśmy w kontakcie, a takie porównanie w sposób bardzo miły łechce moją próżność. Natomiast głos Kapitana Nemo-nie, z tym bym się nie zgodził. Pan Bogdan Gajkowski ma jednak inny głos, bardziej nosowy, głęboki i nie wiem czy jest on naturalny, czy może jest wytworzony w sposób sztuczny tak jak robi wielu wokalistów, np. Felicjan Andrzejczak, Tatiana Okupnik czy Piotr Kupicha. Ja staram się śpiewać tak, żeby barwa mojego głosu nie zaciemniała tekstu, który jest w tym momencie najważniejszy i staram się śpiewać każdy utwór inaczej na miarę swoich skromnych możliwości. Głos jest traktowany również jako instrument, nie chce żeby on wysuwał się na pierwszy plan, on nie ma przeszkadzać, nie ma być irytujący. Postaram się jeszcze troszeczkę popracować nad emisją w taki sposób, żeby na drugim albumie zaprezentować jakiś rozwój..
Jesteś dość długo związany z branżą muzyczną wiec dlaczego akurat teraz zdecydowałeś się na projekt o nazwie Cieplarnia?
Myślę, że na każdą rzecz w naszym życiu musi przyjść odpowiedni czas. Płyta Cieplarni dojrzewała powoli, nikt nie wywierał na nas najmniejszej presji. Bardzo mało osób wiedziało, ze nad czymś takim pracujemy, a Ci którzy wiedzieli wręcz starali się mnie odwieść od tego twierdząc, że nikt już nie słucha takiej muzyki, nikt jej nie pamięta. Bazowanie na wspomnieniach może ma i sens, ale ludzie z pokolenia lat 80. mają już ustabilizowaną sytuację rodzinna, materialną i słuchają głównie radia, Zet-ki, RMF-u, Trójki, a tamta muzyka to była dla nich młodość, chwilowa fascynacja i nie będą chcieli po takie dźwięki sięgać. Trochę liczyłem na nostalgię, byłbym w tym momencie fałszywy gdybym twierdził inaczej. Z drugiej strony chciałem też sprowokować tych ludzi do określenia się, czy była to dla nich tylko sezonowa moda czy, podobnie jak dla mnie, stało się to jakimś tam sposobem na życie, ukształtowało wrażliwość i postrzeganie pewnych spraw. I powiem szczerze jestem bardzo negatywnie zaskoczony odbiorem naszej muzyki przez ludzi, którzy ją pamiętają, z nią dorastali i bardzo pozytywnie zaskoczony reakcją i odzewem ze strony młodych, których w sumie nie znam bo od wielu lat nie mieszkam w Polsce, nie mam kontaktu z ludźmi młodszymi od siebie o 20-cia lat. Sądziłem, że będzie ich interesowała raczej muzyka hip-hopowa, która od pewnego czasu święci tryumfy. Tam są teksty traktujące o ich sprawach tu i teraz. Natomiast muzyka Cieplarni, teksty które powstały są bardziej złożone, trzeba ich uważnie słuchać i interpretować na własny użytek. Dlatego nie sądziłem, że to młodych ludzi zainteresuje. Ale to kolejny dowód na to, że słuchacze w Polsce bardzo poszukują muzyki, nie są podatni tylko i wyłącznie na indoktrynację i na to, do czego zachęcają i namawiają ich prezenterzy komercyjnych stacji radiowych ale sami szukają muzyki dla siebie. I to jest bardzo budujące bo potwierdza po raz kolejny tezę, że warto tworzyć muzykę różnorodną, że potrzebne są różne gatunki i style muzyczne. Naród polski jest chyba jedynym, który właśnie w ten sposób podchodzi do muzyki, jest bardzo emocjonalny w odbiorze, uważnie słucha słów i potrafi zrobić coś takiego, czego np. U2 czy ich support Snow Patrol, nie zapomną do końca życia. Mówię w tym momencie o fladze, którą już po raz drugi utworzyli w czasie wykonywania utworu „New Years Day” polscy fani zespołu. Mam tylko nadzieję, że tym razem piosenka ta zostanie umieszczona na DVD z trasy U2.
Czy tytuł płyty „Przebudzony” był adekwatny do stanu twojego ducha?
Tytuł płyty odnosi się zarówno do mnie, jak i do gatunku muzycznego. „Przebudzony” to jest w ogóle ciekawa rzecz, ja daleki jestem od używania terminu concept album, bo uważam że jeżeli ktoś nie ma konceptu to nie może nagrać albumu. Wydaje mi się, że żaden twórca nie może tworzyć płyty nie mając koncepcji całości, czyli układu nagrań, tekstów, tego, jak to wszystko ma współgrać i się uzupełniać. To jest zamknięta całość. Oczywiście w muzyce jest coś takiego jak improwizacja, ale nie w tym gatunku. W przypadku „Przebudzonego” wszystko było bardzo dokładnie przemyślane. Album powstawał przez wiele lat, na spokojnie. Niektóre rzeczy były konsultowane z osobami, do których mam całkowite zaufanie i z których zdaniem się liczę. Każdy ma w swoim życiu jakieś autorytety. Dla mnie np. jedną z takich osób jest Piotr Kaczkowski. Bez niego płyta Cieplarni prawdopodobnie by nie powstała. Bo najpierw inspirował mnie przez lata muzyką, którą prezentował w swoich audycjach, sposobem w jaki opowiadał o niej i zespołach ją tworzących, a potem zdecydował się na umieszczenie nagrania Cieplarni na swoim składankowym albumie Minimax.pl vol. 5. I to dało nam olbrzymiego kopa do dalszego działania i pracy nad płytą. Dzięki niemu przestałem słuchać ludzi, którzy próbowali mnie odwieźć od pomysłu wydania „Przebudzonego”.
Mieszkasz w Chicago więc jako mieszkaniec dużego miasta chodzisz zapewne na koncerty? Powiedz, który artysta Cię inspiruje, na koncert którego twórcy chciałbyś się wybrać?
Powiem Ci, że słucham bardzo dużo różnej muzyki. Wspominałem kiedyś o dwóch najważniejszych dla mnie klubach w Chicago. Odnoszę wrażenie, na podstawie rozmów z ludźmi, ich relacji i chodzenia na koncerty do tych klubów, że są to miejsca, które mają swój charakter, swój styl. Mają coś takiego co sprawia, że rzadko trafiają tam ludzie przypadkowi. Jeden z tych klubów nazywa się Metro i najbliżej mu do warszawskiego No Mercy czy może No Mercy najbliżej do Metra. Oczywiście No Mercy jest małym klubem, przeznaczonym dla wyrobionej publiczności. Metro jest dużo większym lokalem, to jest stary kabaret przerobiony na klub. Drugim miejscem jest Riviera, były teatr, w którym grali kiedyś Cocteau Twins i Sisters Of Mercy. Kto jest dla mnie inspiracją? Od zawsze słucham Cocteau Twins, U2, The Cure, bardzo lubię Sisters of Mercy, Killing Joke, to są te takie najważniejsze nazwy jeśli chodzi o wykonawców zachodnich. Natomiast z polskich: 1984, Made In Poland, Variete, Madame, One Million Bulgarians, Aurora, Noah-Noah. Słucham też rzeczy współczesnych, zespołów, które starają się wyznaczać nowa jakość w muzyce, które są konsekwentne. Co do koncertów to byłem na wielu ważnych dla mnie zespołach, a żałuje bardzo, że nie byłem na The Police. Zawsze chciałem ich zobaczyć i usłyszeć na żywo. Grali w Chicago kilkakrotnie, nawet kiedyś w ostatniej chwili dowiedziałem się, że mogę na wieczór mieć bilet, ale nie zdecydowałem się pójść na koncert z powodów rodzinnych.
Kiedy możemy się spodziewać kontynuacji „Przebudzonego” i w jakim kierunku pójdzie nowy materiał?
Rozmowy już przeprowadziliśmy, a płyta ukaże się jak uznamy, że wszystko co chcieliśmy na niej zawrzeć, już się tam znalazło. Trudno mi w tej chwili deklarować kiedy to nastąpi, wiem jedno: nie wcześniej jak za 2 lata. Wiemy dokładnie w jakim kierunku pójdzie album. Będzie to nadal nowa fala ale tym razem pokażemy, jak wyobrażamy sobie rozwinięcie w sposób twórczy tej stylistyki. Chcemy pokazać własną wizje rozwoju gatunku, gdyby ten, z zupełnie mi nieznanego i zaskakującego powodu, nie „umarł” w okolicach 1988 roku. Zespoły grające w tym nurcie nagle niemal z dnia na dzień zaczęły grać coś zupełnie innego. Chcemy, aby to była płyta nowoczesna, zrealizowana na dobrym poziomie. Będziemy od pierwszych dźwięków przykładali wagę do tego, żeby tego materiału nie trzeba było „ratować” tak jak to było w przypadku „Przebudzonego”, tylko żeby od samego początku wszystko było nagrane w sposób profesjonalny. Mam nadzieję, że ludziom, którym przypadła do gustu pierwsza płyta, spodoba się też druga. Od razu jednak zaznaczam, że nie odczuwamy żadnego ciśnienia, żadnej presji i nadal to będzie nasza muzyka i zrobimy ją w taki sposób, w jaki my chcieli byśmy jej słuchać. Nikt nie będzie miał wpływu na kształt i brzmienie oprócz nas. To będzie ta sama Cieplarnia. Nie będzie to materiał z elementami nowofalowymi, tylko materiał nowofalowy na miarę XXI wieku.
Czekam więc z niecierpliwością!
Rozmawiała: Ewa Kuba, 29.08.2009 Cafe Kulturalna, Warszawa. Foto: materiały artysty.
więcej: www.myspace.com/cieplarnia
reklama
Może Cię zaciekawić: