13 lutego 2010
11:49
Depeche Mode w Łodzi - relacja
Stało się! Po wielu perturbacjach w lutym na dwa koncerty do Łodzi przyjechali w końcu "Depesze".
Miało mnie tam nie być. Po zeszłorocznych problemach z kupnem a potem ze zwrotem biletów zniechęciłam się i stwierdziłam, że nie warto: z pewnością w większości zagrają kawałki z nowej płyty "Sounds of The Universe", za którą nie przepadam a starsze kawałki mam tak obcykane że już nie są w stanie mnie niczym zaskoczyć, poza tym jest zimno, pada śnieg i do Łodzi daleko. Upadłam tak nisko, że chciałam zdradzić zespół swojego życia dla piwa z koleżanką :-) Jednak po głębokich przemyśleniach stwierdziłam: nie ma to tamto - jadę!
I nie żałuję. Warto było. Oczywiście nie był to koncert mojego życia, bo jako "stary wyjadacz" koncertów Depeche Mode już trochę zaliczyłam więc mam porównanie, ale tragicznie też nie było. Na plus wypadła jak zwykle scenografia: fantastyczne wizualizacje na ekranie za plecami muzyków i i gigantyczna dymiąca kula nad sceną, na której pojawiło się logo DM wraz z rozpoczęciem koncertu robiły naprawdę niesamowite wrażenie. Delikatnym, nazwijmy to, uchybieniem było nagłośnienie - zwłaszcza na początku koncertu, które sprawiło, że "In Chains" zlał się w jedną wielką ścianę dźwięku o bliżej nieokreślonej strukturze oraz zbyt niskie posadowienie sceny. W miarę trwania koncertu jednak i to uległo poprawie - mowa o dźwięku, scena jak była tak stała na wysokości ok. 1, 5 metra co sprawiało że osoby niskiego wzrostu stojące na płycie tak naprawdę nie
były w stanie zobaczyć koncertu a jedynie go wysłuchać. Jednak to nie przeszkadzało im cieszyć się DM.
Już przy drugim utworze "Wrong" publiczność zaczęła wstawać z siedzeń. Widok tysięcy stojących i śpiewających ludzi krzepił, nie ma nic cudowniejszego w byciu fanem Depeche Mode niż poczucie duchowej przynależności do tego bawiącego się tłumu. Przy "Walking In My Shoes" nie było już chyba nikogo kto spokojnie siedziałby na swojej określonej biletem miejscówce. Z trzynastu tysięcy gardeł dało się słyszeć: ""I would tell you about the things, they put me through, the pain I've been subjected to, but the Lord himself would blush, the countless feasts laid at my feet, forbidden fruits for me to eat, but I think your pulse would start to rush, now I'm not looking for absolution, forgiveness for the things I do, but before you come to any conclusions - try walking in my shoes, try walking in my shoes, you'll stumble in my footsteps, keep the same appointments I kept, If you try walking in my shoes". Po raz kolejny polska widownia udowodniła, że jako nieliczna albo nawet jedyna w Europie zna teksty piosenek swojego ulubionego zespołu od A do Z a nie tylko refreny.
Zresztą polski naród nie tylko z tego słynie: do historii przejdzie już akcja fanów z kolorowymi balonikami na "Policy of Truth" oraz światełko do nieba na "Home". Gdy w Arenie zabrzmiały pierwsze dźwięki tego ostatniego wiodący do tej pory prym na scenie Dave Gahan zszedł z niej i ustąpił miejsca Martinowi Gore'owi - dynamiczne show podczas którego Gahan kręcił piruety ze statywem, wyginał śmiało ciało i wykrzywiał twarz w teatralnych gestach zmieniło się w liryczne tête-à-tête. I dobrze bo Dave Gahan wyglądał na zmęczonego i śpiewał jak zmęczony, niestety nie dało się tego ukryć.
Dla niewielu zapewne zaskoczeniem było to, że na niemal dwugodzinnym koncercie DM nie zabrakło „Never Let Me Down Again”, „Enjoy The Silence”, "I Feel You" i bisowych „Personal Jesus” czy „Behind The Wheel”. Fani ze wszystkich sił domagali się jeszcze „Master And Servant” ale dostali "Streeped", hehe bywa i tak. Mnie zaskoczyło to, że Martin Gore poza tym że śpiewał to jeszcze delikatnie próbował coś tam "grzebać" na gitarze co skutkowało tym, że niektóre z utworów jak chociażby "Question of time" nabrały nowego wyrazu.
Depeche Mode po raz kolejny zafundowali mi emocje nieporównywalne z żadnym innym zespołem którego słucham i który lubię. To z jednej strony miłe z drugiej zaś przerażające, bo oznacza że w mojej głowie i sercu wciąż nie mają sobie równych. A zatem oby grali jak najdłużej, także w Polsce.
Setlista:
01. In Chains
02. Wrong
03. Hole To Feed
04. Walking In My Shoes
05. It's No Good
06. A Question Of Time
07. Precious
08. World In My Eyes
09. Judas
10. Home
11. Come Back
12. Policy Of Truth
13. In Your Room
14. I Feel You
15. Enjoy The Silence
16. Never Let Me Down Again
01. In Chains
02. Wrong
03. Hole To Feed
04. Walking In My Shoes
05. It's No Good
06. A Question Of Time
07. Precious
08. World In My Eyes
09. Judas
10. Home
11. Come Back
12. Policy Of Truth
13. In Your Room
14. I Feel You
15. Enjoy The Silence
16. Never Let Me Down Again
Bisy:
17. One Caress
18. Stripped
19. Behind The Wheel
20. Personal Jesus
17. One Caress
18. Stripped
19. Behind The Wheel
20. Personal Jesus
Tekst: Ewa Kuba. Foto: materiały zespołu.
reklama