23 maja 2010
10:42
Invaders Must Die - fotorelacja z koncertu The Prodigy
"Fotograficzny koszmar roku" lub "Witajcie w teatrze cieni" - to byłyby odpowiedniejsze tytuły dla relacji z koncertu The Prodigy A.D. 2010. Było albo masakrycznie ciemno albo zjawiskowo jasno, dynamicznie a nie statycznie i do tego cholernie niebezpiecznie (woda!). "Fotorelacja" to brzmi dumnie ale w tym przypadku ilość zdjęć limitowana. Wybaczcie.
![[img:1]](/img/artykuly/zdjecia/invaders-must-die-fotorelacja-z-koncertu-the-prodigy-prodigy-32972.webp)
![[img:4]](/img/artykuly/zdjecia/invaders-must-die-fotorelacja-z-koncertu-the-prodigy-prodigy-32977.webp)
Ten kultowy i legendarny brytyjski zespół tworzący elektroniczną muzykę klubową mimo, że był na scenie tylko 70. minut to rozpalił Torwar do czerwoności. Wszyscy zgodnie, jak jeden mąż skakali i byli brawo The Prodigy w rytm "Smack My Bitch Up", "Firestarter", "Voodoo People", "Omen" czy Invaders Must Die". Godzina z kawałkiem to mało, ale w przypadku The Prodigy wystarczająco dużo żeby zrobić porządną koncertową rzeź, po prostu szał dzikich ciał, w ciasnocie i duchocie, idyllyczne zatracenie. Patrząc na Liama, Keitha, Maxima i towarzyszącego im perkusistę Leo Crabtree oraz gitarzystę miałam wrażenie, że to nie ludzie lecz cyborgi. Tyle energii i mocy nie mógłby przecież wygenerować człowiek. To co pokazało The Prodigy na Torwarze było nadludzkim wysiłkiem, dlatego nie zdziwiły mnie spore przerwy pomiędzy utworami ani potworne zmęczenie rysujące się na twarzy Maxima pod koniec koncertu. Zespół cały czas pozostawał w ruchu, cały czas w dzikim pędzie, nie dawał wytchnienia ani sobie ani tym bardziej publiczności. W stronę widowni cały czas leciały komendy: "chcemy widzieć wasze ręce!", "ręce w górę!", "skaczcie!", "kucnijcie!", "głośniej, nie słyszę was!", które zagrzewały Torwar do zabawy. Nie zabrakło także plucia, pokazywaniu "fakulca", polewania woda i rzucania butelkami z wodą w publikę. To wszystko wpisane jest w styl bycia członków The Prodigy, w sceniczny image, podobnie jak sterczące w formie rogów włosy Keitha czy dredo-warkoczyki, tatuaże i makijaż oczu Maxima - czynią tę grupę niepowtarzalną. Apogeum koncertu było podanie zespołowi na scenę polskiej flagi - to taki gest wdzięczności za tegoroczny Torwar, ubiegłoroczny Open'er i cały ten rave.
![[img:3]](/img/artykuly/zdjecia/invaders-must-die-fotorelacja-z-koncertu-the-prodigy-prodigy-32974.webp)
Naprawdę kawał dobrej roboty urozmaiconej tętniącymi w rytm muzyki laserami. Po koncercie pozostał mi niedosyt tupania, gdyby nie apart z chęcią udałabym się na jakieś "omen party", ale też nadzieja na niejedno jeszcze spotkanie z The Prodigy, tym razem zagraniczne.
Tekst i foto: Ewa Kuba.
więcej: www.prodigy.com
reklama
Może Cię zaciekawić: