10 sierpnia 2010 10:46

Audioriver 2010 Relacja + Foto

Zeszłoroczna edycja festiwalu Audioriver 2009 sprawiła, że do następnej zacząłem przygotowywać się już we wtorek 11-go sierpnia 2009 roku. Po dojściu do siebie i odespaniu nieprzespanego zacząłem analizować wszystkie ewentualne aspekty następnego wyjazdu na płocką plażę. Inny dojazd, inny nocleg, inny squad, może inny browar itd., itd., itd. Na kolejną odsłonę zacząłem przygotowywać się głównie mentalnie… Jak ja w następnym roku to wszystko ogarnę?

Tak, miałem wysokie oczekiwania co do następnej edycji. Oczekiwania muzyczne oczywiście. Zastanawiałem się jak organizatorzy tegorocznej edycji poradzą sobie z zapełnieniem lineupu konkretnymi gwiazdami. Przecież poprzednią listę gwiazd ciężko będzie pokonać, a nawet jeśli, to czy organizatorzy temu podołają? Podczas gdy agencja promocyjna odsłaniała co jakiś czas kolejne osoby grające na Audioriver 2009 oczy ze zdumienia otwierały mi się coraz szerzej, nawet jeśli nie każda z nich była w moim guście… W tym roku tak nie było.

Finalnie na liście znalazł się kolejny raz Richie Hawtin (tym razem jako Plasticman), legenda Laurent Garnier, Ellen Allien, Anthony Rother, Hadouken, Magda, Christian Smith i wielu innych. Są to bardzo znane gwiazdy, do wielu z nich mam wielki szacunek, jednak trochę nie w moim guście. W tym roku postanowiłem nie popełniać błędu biegając od sceny do sceny starając się wsłuchać we wszystko co możliwe, tylko spędzić czas na wysłuchaniu artystów od deski do deski i wczuć się w to co chcą mi przekazać. Tylko w ten sposób będę mógł ocenić artystyczną wartość występów i pracę dja nad zadowoleniem swoich fanów.

Już od poniedziałku śledziłem bacznie prognozy pogody, a te wciąż były nieciekawe. W piątek deszcz, a w sobotę deszcz przelotny. Oczywiście nie był to dla mnie wielki problem bo przez deszcz nie opuszcza się przecież Audioriver. :) Obawiałem się po prostu małej frekwencji podczas dwóch dni nocnej zabawy i wypełnionych w połowie namiotów. I zaczęło się źle, zaczęło się od burzy. Gwałtowna nawałnica przeszła nad Płockiem dokładnie wtedy kiedy festiwal się rozpoczynał. Z relacji naocznych świadków dowiedziałem się, że po polu festiwalowym latało prawie wszystko począwszy od czapek i szali, a na balonach i plandekach reklamowych skończywszy. Dopiero następnego dnia dowiedziałem się, że z powodu burzy Dusty Kid musiał wylądować w Katowicach kończąc tym samym swoją przygodę z Audioriver. Po około dwóch godzinach konkretnego lania przejaśniło się, a ja czułem w kościach, że to ostatnie krople deszczu podczas tego festiwalu.

Dzień Pierwszy

00:00 – 01:15 Way Out West, 01:00 – 02:00 Sub Focus, 01:30 – 03:30 Ellen Allien, 02:30 – 04:30 Simian Mobile Disco, 04:30 – 06:30 Karotte.

Nie było w tym roku gwiazdy, na którą czekałbym bardziej niż Nick Warren i jego Way Out West Soundsystem. Wychowany na progresywnych brzmieniach wsłuchiwałem się niegdyś w jego osobiste sety jak i te, które tworzył z Jodym Wisternoffem w Way Out West. Nie będę ukrywał, że występ grupy tworzącej i grającej numery z pogranicza progressive wśród gwiazd techno i d’n’b, był dla mnie dużym zaskoczeniem. Nie mogę pozbyć się wrażenia, że był to osobisty typ Łukasza Napory, który także kiedyś gustował w tego typu brzmieniach i w końcu udało mu się ich zaprosić. Może się mylę… Z powodu deszczu dotarłem na ostatnie 45 minut ich występu ale to co usłyszałem zapamiętam do końca życia. Dudniące progresywne dźwięki płynące z genialnego nagłośnienia przyjemnie „wkręcały” mnie w ziemię do momentu gdy „uniosłem się” podczas przepięknego utworu Future Perfect. Przypomniały mi się czasy gdy tylko ten typ muzyki królował na moich listach przebojów ustępując później miejsca technicznym brzmieniom. Zamknięte oczy, ręce uniesione w górę, przeszywający ciało bit… i tylko szkoda, że o tak wczesnej porze i na tej scenie. Może dobry progressive kiedyś jeszcze wróci.

[img:3]

Zanim jeszcze znalazłem się na polu wiedziałem, że w tym roku świadomie ominę występy artystów grających techno aby POSZALEĆ na scenie Hybrid Tent gdzie rządził drum and bass. Tak jak nie lubię odsłuchiwać „drummowych” setów na mp3-ce tak na imprezach uwielbiam szaleć przy połamanych rytmach. Zaraz po występie Way Out West postanowiłem nie zwalniać tempa i ruszyłem na trwający już występ Sub Focusa… OJEEEEJ! Widok szalejącego tłumu na scenie Hybrid Tent robił wrażenie na mnie już rok temu. Teraz wiedziałem, że i ja tu zagoszczę na dłużej wylewając z siebie litry potu. Skacząca w rytm muzyki i nieprzestającego świecić stroboskopu publika zachęcała do zabawy pokazując innym, że nie ma lepszego stylu niż połamany styl Sub Focusa. Tego było mi trzeba. Szał i krzyk, po prostu SZAŁ I KRZYK. Szalałem z publiką tak jakby miał to być ostatni set wieczoru. Wybuchowa mieszanka d’n’b, dubstepu, techno, utworów z pogranicza rave „zniszczyła” doszczętnie cały namiot. Utwory Last Jungle i Rock It miały w tym swój udział. Ponownie jednak nagłośnienie tego namiotu wypadało najsłabiej spośród pozostałych dwóch wielkich scen.

[img:2]

Cały występ Ellen Allein, pierwszej damy niemieckiego techno, chcąc nie chcąc musiałem ominąć. W Circus Tent znalazłem się tylko na chwilę odpoczywając i schnąc po secie Sub Focusa. Myślę, że gdyby udało się jeszcze do składu zaprosić Apparat’a, z którym to Ellen niejednokrotnie występowała, mógłbym dla nich zrezygnować z gwiazd na scenie Hybrid Tent. Z tego co mówili napotkani imprezowicze Ellen zagrała słabo łącząc znane utwory w niezbyt dobrym miksie.

Drugim zespołem, którego nie mogłem się doczekać był nieznany mi wcześniej Simian Mobile Disco występujący podobnie jak Way Out West na głównej scenie. Ostatni ich Essential Mix z początku tego roku, którego przesłuchałem miesiąc przed Audioriver 2010, znalazł się w czołówce moich najlepszych setów. Mocne, techniczne i co najważniejsze świeże granie sprawiło, że ich występ w Płocku był dla mnie priorytetem. Część składu Simian Mobile Disco wyodrębniła się z zespołu Simian, którego hit „We Are Your Friends” nagranego wraz z Justicem zna chyba każdy. Jednak zdziwili się ci, którzy myśleli, że na festiwalu zagrają koncert. Nie! Zagrali świetny i mocny set, którego stawiam na samym szczycie festiwalowej góry występów Audioriver 2010. Świetni technicznie Anglicy zaskakiwali mnie za każdym razem gdy robili przejście odkrywając kolejne, wysokie rangą karty. Moje gardło dostawało w kość za każdym razem gdy znajdowałem się metr nad ziemią. Simian Mobile Disco uraczyli szalejącą w ekstazie publikę RE WE LA CYJ NYM utworem Slam - Room2, RE WE LA CYJ NYM utworem Erotic Discourse Paula Woolforda, RE WE LA CYJ NYM utworem Abe Duque and Blake Baxter - Let's Take It Back w remixie Joeya Beltrama oraz hitami Plasticmana – Spastic i Dustina Zahna - Strange to Stability w remixie Lena Fakiego. Ja jednak szczękę zbierałem z ziemi zaraz po tym jak usłyszałem na żywo mistrza nad mistrzów czyli MMM - Nous Sommes Mmm oraz coś czego chyba nie spodziewał się nikt czyli fantastycznie zmieszany z innymi utworami, genialny utwór Bart B More – Brap. Jestem pewien, że odpoczywający wtedy fani dubstepu wyskoczyli ze swoich siedzeń by zwariować razem ze mną. Dwugodzinny wspaniały set na wspaniałym nagłośnieniu.

[img:4]
[img:5]

Karotte nie mógł ich pokonać i moim zdaniem nie zrobił tego. Nie zbliżył się do nich nawet na chwilę. Na jego set wybrałem się dlatego, że chciałem poznać bliżej tego Pana oraz pierwszy raz tak naprawdę spędzić czas w Circus Tent. Jeszcze przed festiwalem miałem nadzieję, że Peter Cornely pozytywnie zaskoczy i uwiedzie muzycznie płocką publiczność. Zawiodłem się. Mnie Karotte nie uwiódł. Ani muzycznie, ani technicznie ani tym, że wygłupami za konsoletą starał się to wszystko nadrobić. Oczywiście nie neguję jego postawy za konsoletą, każdy robi to na co ma ochotę ale w przypadku Karotte wydawało mi się, że gdzieś to już widziałem… może u papy Svena? Jedynym plusem występu Petera było to, że grał z winyli… Wiem, może się czepiam i szukam dziury w całym ale podczas tego ostatniego piątkowego występu nie mogłem pozbyć się wrażenia, że to wszystko sztuczne jakieś, powtórzone, bez pomysłu na siebie samego. A na koniec Karotte, puścił utwór zupełnie z innej beczki – Laurent Garnier – The Man With The Red Face… ehhh. A Wszystko to na „jedno kopyto” i na przesterowanych dźwiękach. Mnie nie uwiódł, wytrwałą publiczność chyba tak.

Czego by nie mówić i czego by nie pisać pierwsza noc festiwalu Audioriver 2010 była wspaniała. Pogoda przez większość czasu wyśmienita. Ludzi było więcej niż w drugi dzień zeszłorocznego eventu, a wiec sukces. Jedzenia i picia nie brakowało, kolejki nie były uciążliwe, a kibelki… jak to kibelki. :)

Dzień Drugi

??:?? - ??:?? Impreza na rynku w Płocku, 19:45 – 20:45 Novika, 23:00 – 01:50 The Modern Deep Left Quartet live, 00:15 - 01:45 Laurent Garnier live, 01:30 - 02:30 Four Tet live, 03:00 - 04:00 Spor, 03:10 - 05:00 Magda, 05:00 - ??:?? Anthony Rother.

Po zaledwie 3 godzinach snu trzeba było zacząć znowu funkcjonować. Trzeba było ruszyć na stary rynek w Płocku by doświadczyć przyjemności zabawy w fontannie przy rytmach serwowanych przez młodych artystów oraz doświadczyć zupełnej nowości na Audioriver 2010 – targów rynku niezależnego.

[img:6]
[img:7]
[img:8]

Zupełną nowością podczas festiwalu były rozstawione namioty na głównym rynku, do których każdy zainteresowany miał wstęp. Były to namioty portali internetowych, wytwórni płytowych, agencji koncertowych itp. Uważam, że postawienie takiego obozu było rewelacyjnym pomysłem, który wypełnił lukę między wieczorami. Odwiedzający mogli pograć na wystawionym sprzęcie w jednym z namiotów, kupić płyty winylowe i koszulki czy porozmawiać na przykład z Jackiem Sienkiewiczem w namiocie jego własnej wytwórni Recognition. Pomimo widocznego zmęczenia na twarzach party maniaków humor dopisywał. Świadczyć o tym może wypełniona po brzegi pianą fontanna – widomo pryszniców na polu namiotowym zawsze jest za mało. :P Dobry humor dopisywał także młodym Holendrom, którzy postanowili na szczycie skarpy za płocką plażą zorganizować swój własny „festiwal”. Za pomocą własnego campera, nagłośnienia, kontrolera djskiegio, laptopa i oświetlenia zorganizowali imprezę alternatywną, na której każdy mógł się pobawić. Super.

[img:9]
[img:10]

Jednak pod wieczór zła pogoda zaczęła dawać o sobie znać. Szare chmury, grzmoty i wiatr nad Płockiem skutecznie odstraszały publiczność chcącą posłuchać Noviki. Nawet sama Kasia zastanawiała się czy dalej kontynuować swój występ bo nie dość, że publiczności jak na lekarstwo (ale czego nie robi się dla fanów) to jeszcze niebezpieczeństwo związane z pogodą. My postanowiliśmy zawrócić i pojawić się na miejscu około godziny 23.

A o 23… coś pięknego - The Modern Deep Left Quartet. Czyli prawie trzygodzinny miks tanecznego bitu z jazzującymi elementami wygrywanymi na analogowych klawiszach. Muzyka tych czterech panów wprawiała mnie w trans, z którego za cholerę nie chciałem wychodzić. Jednak chyba niewiele osób wysłuchało setu w całości. Tak długi występ pokrywał się z innymi także ważnymi i aby mieć na koncie większą ilość zaliczonych artystów trzeba było uciekać. Jak się później okazało, żałowałem tego co zrobiłem.

[img:11]

O godzinie 00:15 na główną scenę festiwalu wchodził już sam Laurent Garnier. Rangę tego wydarzenia dało się odczuć jeszcze za dnia, kiedy to napotkane osoby opisywały Garniera jako fantastyczną osobę z dorobkiem, stroniącą od medialnego zgiełku i tak naprawdę najważniejszą postać festiwalu. Rewelacyjne sety Laurenta Garniera zalegają na moim dysku od wielu lat, jednak nigdy nie miałem okazji wysłuchać jego live actu. Obawiałem się, że nie przekaże mi on swojej twórczości w formie jakiej bym oczekiwał. I nie myliłem się. Jako, że był to live act nie dało się ładnie połączyć odtwarzanych kolejno po sobie utworów skutecznie wybijając mnie z rytmu. Oczywiście takie utwory jak Gnanmankoudji czy rewelacyjny Crispy Bacon zrobiły swoje miotając na wszystkie strony mną i chyba najliczniejszą publicznością zebraną pod sceną.

Spektrum granych przez Garniera utworów było bardzo szerokie od techno począwszy, a na d’n’b skończywszy. I tu właśnie upatruję niewypału podczas tego live actu. Dubstepowy utwór oraz jeden z „drummowych”, których nazwy teraz nie jestem w stanie sobie przypomnieć, były moim zdaniem po prostu słabe. Nie udało się Garnierowi połączyć tych stylów w taki sposób jak choćby Simian Mobile Disco dzień wcześniej. Uważam, że są ekipy, które te style uprawiają znacznie lepiej i może lepiej będzie jeśli ich produkcją oni się zajmą. Dlatego nawet po genialnym wykonaniu The Man With The Red Face, na sam koniec swojego występu, Laurent nie przekonał mnie do siebie. Innego zdania była publiczność, która długo oklaskiwała swojego guru. Na pewno dobrze się stało, że występ Garniera odbył się na głównej scenie. Podobny występ mógłby odbyć się na innym popularnym polskim festiwalu Heineken Opener, gdzie moim zdaniem pasowałby znacznie lepiej.

[img:1]

Smutek utraty dobrych wibracji podczas występu The Modern Deep Left Quartet na rzecz Laurenta Garniera musiałem iść utopić w Hybrid Tencie gdzie od piętnastu minut grał Four Tet. Wielu djów zaskakiwało mnie świetnymi utworami Kierona Hebdena wplatanymi w swoje sety. Jeden z moich ulubionych Djów James Holden także często korzysta z dorobku Four Teta więc musiałem na własne uszy sprawdzić co ten młody Anglik zaserwuje mi na żywo. Po raz kolejny jednak pojawiły się obawy o jakość drugiego z rzędu live actu. W tym przypadku jednak było zupełnie inaczej. Kieron wspaniale kontrolował to co działo się z publiką płynnie i łagodnie przechodząc z utworu na utwór. Kieron dokonał czegoś czego nie dokonał Karotte, nie dokonała Magda czy Anthony Rother. On stworzył swojego rodzaju opowiadanie. Jedną historię gdzie wszystko miało ręce i nogi i nie było tylko pod rząd odtworzonymi utworami. Umiejętnie kontrolował tempo, płynnie przechodząc z melancholijnego utworu Angel Echoes aż po szybki utwór Spirit Fingers. Nie stosował on przy tym żadnych zewnętrznych upiększaczy typu okrzyki, taniec czy chociażby unoszenie w górę rąk. Jeśli dobrze pamiętam to dopiero w 41 minucie swojego występu podniósł wzrok i spojrzał na to co dzieje się przed sceną. Four tet zrobił to na co czekaliśmy. Dał nam godzinę naprawdę dobrego występu, występu który doceniła także Novika stojąc z nami wszystkimi w tłumie.

Po fantastycznym występie Four Teta, przy którym trochę odpocząłem przyszła pora na kolejny mega zryw. Przede mną i przed kilkunastotysięczną publicznością miał wystąpić Spor. Nie mogłem doczekać się jego występu tym bardziej, że ponad rok temu opuściłem jego (podobno) wyśmienity set w sopockim Sfinksie. Organizatorzy wiedzieli co robią wpuszczając gwiazdę d’n’b tego pokroju na scenę główną, ponieważ niewielki Hybrid Tent mógłby tego nie wytrzymać. Rok temu było podobnie gdy Dirtyphonics na scenie głównej roznieśli publikę. Spor jak większość „drummowych” gwiazd nie zawiódł serwując potężne, energetyczne połamańce, które za każdym razem testowały wytrzymałość nagłośnienia. Widok szalejącej publiki w rytm połamanych rytmów bezcenny. Dobry masaż dla moich stóp po występie był także bezcenny.

[img:12]

Na koniec pozostawiłem sobie dwie gwiazdy, Magdę oraz występującego zaraz po niej w Circus Tent Anthonego Rothera. Wybierając się na ostatnią godzinę występu Magdy nie spodziewałem się czegoś rewelacyjnego. Magda jest gwiazdą ale jadącą na popularności labelu Minus oraz popularności, którą nabyła grając z producentami z tej ekipy np. Richim Hawtinem. Jej produkcje nie zaskakują, a sety przez wielu uznawane są za „mulące”. I podobnie było w Płocku. Urodzona w Żywcu Magda technicznie kładzie na łopatki wielu znanych i bardziej doświadczonych DJów. Poza kilkoma offbeatami świetnie łączyła ze sobą kolejne utwory. Jednak pomimo bardzo dobrej techniki i świetnie dobranych utworów, zazębiających się ze sobą nie było w jej secie nic szczególnego. Nie było jakiegoś peaktime’owego utworu, do którego ciągnęły by inne numery, nic. Wielu powiedziałoby, że set grany był na jedno kopyto. Magda fajnie połączyła minimalne utwory z acidowymi elementami tworząc lekko psychodeliczny miks ale to było zdecydowanie za mało. Podobnie jak większość publiczności ożywałem tylko w momencie break downów i gdy Magda ruszała z następnym numerem odkręcając „kurek” z basem. Poza tym gdy bacznie wsłuchiwałem się w jej miks dostrzegłem bardzo irytującą powtarzalność. Po 32 bitach nowego utworu Magda zakręcała na mikserze cały bas by potem ponownie go odkręcić. Dla mnie było to niestety bardzo irytujące, jakby nie miała na nic innego pomysłu.

Myślę, że set Anthonego Rothera był tym na co czekała cała sobotnia techno publika. Po niezbyt ciekawym i ruszającym secie Magdy przyszła pora na ostrzejszy bit w znacznie szybszym tempie. W tempie, które ruszyło wszystkich odpoczywających w tym momencie na plaży. Anthony przez pierwszą godzinę starał się doprowadzić publiczność do wrzenia serią naprawdę energetycznych utworów. Dopiero po godzinie zmienił styl na swoje ulubione elektro, serwując utwory z najnowszej płyty Popkiller II np. Big Boys czy Disco Light. Za każdym razem gdy słyszałem ciężki charczący bas w głośnikach, sygnalizujący nadejście kolejnego z hitów tej płyty, zapominałem o zmęczeniu i bolących mnie stopach. Ciężkie basy tak charakterystyczne dla frankfurckiej sceny zbierały pod sceną coraz większą ilość tańczących osób. Wraz z zebranymi na około mnie fanami dawałem z siebie wszystko. Nie udało mi się jednak wytrzymać na nogach do końca i tak przedłużonego o 50 minut setu Rothera. Leżąc na plaży zacząłem zwracać większą uwagę na to jak gra Anthony Rother. Końcówka jego setu opierała się już tylko na wrzuceniu jakiegokolwiek utworu i doprowadzeniu do breakdownu, w którym to bezustannie używał efektu white noise. Na dłuższą metę było to bardzo irytujące. Bleee. Nie podzielałem entuzjazmu stojącej jeszcze publiczności, która domagała się kolejnych i kolejnych bisów. Chciałem od tego odpocząć.

[img:13]

Pomimo słabszej moim zdaniem soboty cały festiwal kolejny raz obronił się udowadniając, że zasługuje na miano najlepszego festiwalu muzyki elektronicznej w Polsce. Organizatorzy dali nam dokładnie przemyślany event, w którym wszystko było niemalże idealne. Nawet jeśli były jakieś błędy organizacyjne to bardzo małe i nie wpływające zupełnie na odbiór muzycznych doznań. Line-up okazał się być wyśmienity co pokazała frekwencja i zadowolenie na twarzach bawiących się osób. Mi osobiście line-up trochę nie podszedł ale i tak cieszyłem się jak dziecko z tego co otrzymałem. Do zobaczenia za rok.

GALERIA


Tekst: Piotr Bartosiuk
Zdjęcia: Piotr Bartosiuk
reklama
Copyright © INFOMUSIC 2017
Szanowny Czytelniku
 
 
Aby dalej móc dostarczać Ci coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać Ci coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na lepsze dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Poufność danych jest dla INFOMUSIC.PL niezwykle ważna i chcemy, aby każdy użytkownik portalu wiedział, w jaki sposób je przetwarzamy. Dlatego sporządziliśmy Politykę prywatności, która opisuje sposób ochrony i przetwarzania Twoich danych osobowych. 
 
 
25 maja 2018 roku zaczęło obowiązywać Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (określane jako "RODO", "ORODO", "GDPR" lub "Ogólne Rozporządzenie o Ochronie Danych"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować Cię o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich będzie się to odbywało po dniu 25 maja 2018 roku. Poniżej znajdziesz podstawowe informacje na ten temat.
 
Kto jest administratorem Twoich danych osobowych?
 
Administratorem, czyli podmiotem decydującym o tym, jak będą wykorzystywane Twoje dane osobowe, jest INFOMUSIC. Rejestr firm: INFOMUSIC z siedzibą w Gdańsku przy ul. Zielona 20/14  80-746 Gdańsk, Nr ewidencyjny: 112588, Numer VAT: NIP PL 584 2259505, REGON 192 886 210.  Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w naszej Polityce prywatności 
 
 
Jakie dane są przetwarzane ?
 
Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, w tym stron internetowych, serwisów i innych funkcjonalności udostępnianych przez INFOMUSIC,w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez nas oraz naszych Zaufanych Partnerów.
 
Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych osobowych?
Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych osobowych w celu świadczenia usług, w tym dopasowywania ich do Twoich zainteresowań, analizowania ich i doskonalania oraz zapewniania ich bezpieczeństwa jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie. Taką podstawą prawną dla pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. 
 
Komu udostepniamy Twoje dane osobowe?
 
Twoje dane mogą być udostępniane w ramach grupy portali INFOMUSIC.PL. Zgodnie z obowiązującym prawem Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie, np. agencjom marketingowym, podwykonawcom naszych usług oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa np. sądom lub organom ścigania – oczywiście tylko gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną. 
 
Pełna treść w polityce prywatności
 
Gdzie przechowujemy Twoje dane?
Zebrane dane osobowe przechowujemy na terenie Europejskiego Obszaru Gospodarczego („EOG”), ale mogą one być także przesyłane do kraju spoza tego obszaru i tam przetwarzane. 

 
Jakie masz prawa?
 
Prawo dostępu do danych:  
W każdej chwili masz prawo zażądać informacji o tym, które Twoje dane osobowe przechowujemy. Aby to zrobić, skontaktuj się z INFOMUSIC.PL– otrzymasz te informacje pocztą e-mail. 
 
Prawo do poprawiania danych: 
Masz prawo zażądać poprawienia swoich danych osobowych, jeśli są one niepoprawne, a także do uzupełnienia niekompletnych danych.  Jeśli masz konto w INFOMUSIC.PL lub konto portalach grupy INFOMUSIC.PL, możesz edytować swoje dane osobowe na stronie swojego konta. 
 
Szczegółowe informacje dotyczące Twoich praw znajdują się w Polityce prywatności 
 
Dlatego też proszę naciśnij przycisk „ZGADZAM SIĘ, PRZEJDŹ DO SERWISU" lub klikając na symbol "X" w górnym rogu tego oka, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych zbieranych w ramach korzystania przez ze mnie z Usług  INFOMUSIC, w tym ze stron internetowych, serwisów i innych funkcjonalności, udostępnianych zarówno w wersji "desktop", jak i "mobile", w tym także zbieranych w tzw. plikach cookies przez nas i naszych Zaufanych Partnerów, w celach marketingowych (w tym na ich analizowanie i profilowanie w celach marketingowych). Wyrażenie zgody jest dobrowolne i możesz ją w dowolnym momencie wycofać.
 
Pełny regulamin i Polityka prywatności znajduje sie pod poniższym linkiem. Prosimy o zapoznanie się z dokumentem. https://www.infomusic.pl/page/rodo 
 
Zgadzam się, przejdź do serwisu Nie teraz