1 września 2010
21:37
40-lecie FAMY - relacja ze Świnoujścia
Nie byłaby sobą gdybym podróżując po kraju czy wracając zza jego granic nie zahaczyła choćby na chwilę o Świnoujście - miasto słynące nie tylko z najszerszej plaży na Wybrzeżu ale także z odbywającej się tu od kilkudziesięciu lat FAMY.
W tym roku FAMA (MIĘDZYNARODOWY KAMPUS ARTYSTYCZNY, 16-29.08.10) obchodziła swoje okrągłe czterdzieste urodziny. Tak, tak! Też jestem w szoku, bo to oznacza, że jak zaczęły się pierwsze FAMA'owskie festivale to jeszcze nie było mnie na świecie i nie miałam prawa w ogóle słyszeć o Świnoujściu i FAMIE, a kiedy już usłyszałam to o te kilka lat za późno. Przegapiłam dzieciństwo i dojrzewanie tego festivalu, którego historię tworzą takie osoby i grupy, jak: Magda Umer, Marek Grechuta, Agnieszka Duczmal, Jan Sawka, Jacek Kleyff, Krzysztof Knittel, Olga Lipińska, Renata Przemyk, Maciej Stuhr, Wojciech Kościelniak, Sambor Dudziński, zespół Raz Dwa Trzy, Teatr Ósmego Dnia, Salon Niezależnych, Kabaret Potem. Dlatego nie mogłam przegapić jego wieku średniego! Świadomie i z premedytacją wypięłam się na Taurona. Marzyłam wprawdzie o Orange Festivalu ale tu z kolei wypięto się na mnie, więc z ogromną chęcią i przyjemnością "zaliczyłam" jubileuszowy koncert finałowy FAMY, o którym tu i teraz napiszę.
Morze przywitało mnie zimnem, deszczem, bezlitośnie tnącymi komarami i letnią zupą pomidorową. Ale jak tylko weszłam na teren Amfiteatru i zobaczyłam scenografię z mnóstwem kolorowych świateł w sercu zatliła mi się artystyczna iskra i od razu zrobiło się cieplej. Poczułam, że nie może być nieciekawie. Następnie zobaczyłam prowadzącego, Piotra Bałtroczyka, zresztą wychowanka FAMY i pomyślałam sobie "no to będą jaja". I faktycznie było zabawnie. To od pana Piotra właśnie prosto ze sceny świnoujskiego Amfiteatru ("tej pięknej klimatyzowanej sali":-)) dowiedziałam się czym jest rzeka ("rzeka to przeszkoda terenowa o wilgotności sto procent") oraz kim jest człowiek autonomicznie inteligentny (to człowiek po kilku głębszych - przyp. aut.).
FAMA i miasto Świnoujście zmieniają się, ale celem festivalu niezmiennie od lat jest prezentacja najzdolniejszych artystów młodego pokolenia oraz doskonalenie ich talentu. FAMA zawsze kończy się Koncertem Laureatów (w tym roku noszącym tytuł "odwrót od przyszłości) oraz przyznaniem nagród. Tegoroczny koncert rozpoczął się od bardzo energetycznej wiązanki pieśni młodzieżowych (Republika, Grechuta) a zakończył podniosłym, epickim wręcz występem Elżbiety Wojnowicz. Ale po kolei: kilka najważniejszych nagród - Tryton przypadł zespołowi Krzyż:Kross. Duet ten znany jest zapewne i to nie bez kozery czytelnikom portalu Electroclash.pl Krzyż:Kross i ich szalone teksty oraz pokręcone skrzeczące bity rozgrzały tłumek rozentuzjazmowanych fanek, ale nie poruszyły całego Amfiteatru... Równorzędnie Trytona (czyli nagrodę dla największej osobowości artystycznej festivalu) otrzymał Mateusz Motz. Po najlepszej grupie disco-punk przyszła pora na bosonogą wokalistkę i jej najlepszy zespół jazzowy z Warszawy - Rafinerię (nagroda im. Andrzeja Jakóbca) oraz honorowych laureatów FAMY, band Bethel. Przez chwilę mieliśmy doczynienia ze słonecznym, uśmiechniętym reggae a chwilę później na scenie zagościła ironiczna piosenka studencka czyli Mariusz Lubomski www.mariuszlubomski.com Po tym wciągającym występie na scenie pojawiła się drużyna ludzi z gumy, jak ja to nazywam, czyli ekipa tańcząca breakdance na głowie, pupie i czym tam jeszcze popadnie. Z reguły mam mieszane odczucia co do tego rodzaju pokazów (słyną z nich chyba wszystkie nadmorskie kurorty), ale tym razem grupa tancerzy zaskoczyła mnie pozytywnie profesjonalizmem, niezwykłą precyzją, niemal doskonałą synchronizacją i całym niebanalnym układem. A potem przyszła kolej znowu na muzykę czyli Elżbietę Wojnowską - piosenkarkę, kompozytorkę i laureatkę FAMY'73 oraz towarzyszącego jej na fortepianie Marcina Partykę. Dalej znowu chwila oddechu i dwuminutowy film, właściwie videoklip o FAMIE autorstwa Adama Klocka i powróciliśmy do strefy dźwięków, tym razem za sprawą zespołu z Warszawy - Flying Umbrellas. Nazwa ani muzyka ("kulturalny rock" czyli grzeczni chłopcy w spodniach rurkach, rajbanach i conversach) nie wzbudziła u mnie żadnego zachwytu ale byli (a raczej były) tacy, którzy bawili się przy tym świetnie. Po kilkudziesięciu minutach "Wirujące parasole" musiały zejść ze sceny by mógł zagościć na niej niespokojny "Duch" - artystowsko-akustyczny rock, tym razem z Krakowa. Hmm, takie sobie coś. Natomiast nie zawiódł z całą pewnością ostry rock'n'rollowy Timmy And The Drugs. Grupa z Trójmiasta, istnieje od trzech lat i słychać o niej coraz częściej tu i tam:-) Ale prawdziwą gwiazdą FAMY 2010 był niejaki Miąższ www.myspace.com/miazszmiazsz Muzycy tej kapeli poznali się w firmie teleportery.com, każdy był przedstawicielem innego działu sprzedaży firmy (teleportery, dezintegratory, polaryzatory snu) i tak jakoś zaczęli grać muzykę. Trochę folklorystyczną, trochę psychodeliczną. Dziwną.... To do nich za projekt pt. „Repertuar dla jednego artysty – Miąższ jedzie wiochą” powędrowała sesja nagraniowa oraz nagroda Trójząb Neptuna przyznawana za najlepsze wydarzenie artystyczne festiwalu, zrealizowane podczas jego trwania.
Na koniec ten, kto wytrzymał zimno i dużą różnorodność wrażeń mógł delektować się wspólnie odśpiewaną finałową pieśnią festivalu "Zaproście mnie do stołu” (muz. H. Alber, sł. W. Szymanowicz) w interpretacji Elżbiety Wojnowskiej Big Bandu i orkiestry Orkiestry Smyczkowej Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina.
No i w sumie na tym mogłabym zakończyć część oficjalną tej relacji. Nieoficjalnie mogę jeszcze tylko dodać, że o północy Jazz Club Centrala zorganizował wieczór klubowy, Miąższ dał live act a piwo wypite z FAMA"owską bohemą nie jest wcale inne od reszty wypitych piw. FAMO stu lat! Reszta niech pozostanie milczeniem:-)
Tekst: Ewa Kuba.
Tekst: Ewa Kuba.
więcej: www.fama.org.pl
reklama