Peter White, gitarowy pop-jazz - relacja
Ten brytyjski muzyk od lat cieszy się wielką popularnością zarówno wśród krytyków jak i nieortodoksyjnych zwolenników mniej ambitnego jazzu. Wielokrotnie nazywany gwiazdą gatunku „smooth”, Peter White to muzyk, którego twórczość to mieszanka rytmów gitary klasycznej, podanych w bardzo przystępnej acz przebojowej formie.
Na jego warszawskim koncercie licznie zgromadzeni wyznawcy stylu „smooth”, każdy utwór nagradzali gromkimi brawami. Atmosfera koncertu już od samego początku była gorąca, gdy zabawiający publiczność angielskimi dowcipami, artysta zapowiadał kolejne utwory. Wśród prezentowanych kompozycji znalazły się przede wszystkim utwory z ostatniej płyty White’a „Confidential”, która jest zdaniem jednego z krytyków prawdziwym „must have” każdego, kto lubuje się w dźwiękach tych łagodnych rytmów.
I rzeczywiście. Peter White jest gitarzystą, który nie pcha się do jazzowej awangardy, ale po prostu robi swoje. Jego utwory charakteryzuje przede wszystkim melodyjność i mieszanka różnych stylistyk. Gdy w głośnikach rozległy się dźwięki znanego z ostatniej płyty utworu „Talkin' Bout Love” publiczność nie kryjąc zadowolenia, wykonanie nagrodziła oklaskami. Obok kolejnych utworów z „Confidential” w repertuarze koncertu znalazły się również kompozycje innych artystów. Hitem wieczoru okazała się ciekawa aranżacja „Who’s That Lady”, oryginalnie wykonywana przez Isley Brothers.
Atmosfera koncertu utrzymana była w konwencji dobrej zabawy, szczególnie gdy White zeskoczywszy ze sceny, jeden z utworów wykonał między zgromadzoną publicznością. Jednak obok tych wesołych rytmów znalazło się też miejsce na balladę „Prayer” zadedykowaną matce lidera.
Na koniec, podnosząc wszystkich na nogi, zespół wykonał znany szlagier „Roller Coaster”. Oklaskom nie było końca. Jak widać gatunek „smooth”, mimo wcześniejszych wątpliwości cieszy się w Polsce znacznym zainteresowaniem. I bardzo dobrze! Może ta popowa odmiana jazzu wpłynie na te mniej wysublimowane gusta.
KAMILA CZERNIAWSKA