3 maja 2011
03:34
Gentleman naszych czasów - fotorelacja z koncertu Chrisa Bottiego
Chris Botti jest jak biały kruk - zarówno muzycznie jak i osobowościowo. Dopiero co parę miesięcy temu gościł w Sopocie, a znowu udało mu się zapełnić halę ERGO Arena w Gdańsku.
Swoim urokiem mógłby spokojnie obdzielić dziesięciu innych mężczyzn. Dla mnie idealnie wręcz wpisał się w kontynuację dnia ślubu księcia Williama - elegancko i z klasą - idealnie skrojony garnitur, lśniące buty i jeszcze bardziej lśniąca trąbka. Nie był to do końca występ solowy. Botti przywiózł ze sobą nie lada wsparcie. Po pierwsze właściciel 3 statuetek i zdaje się 10 nominacji Grammy - Billy Childs na fortepianie. Dalej - Lisa Fischer - jakżeby inaczej - Grammy na koncie, poza tym wsparcie wokalne samych Stonesów. Billy Kilson za perkusją i Carlos Puerto na (kontra)basie - kolejni kolekcjonerzy nagród Grammy. Ponadto Mark Whitfield na gitarze i Erin Schreiber na skrzypkach - też imponujące cv! Nikt nikogo nie przyćmił, a wspaniale się uzupełniali.
Tradycyjnie już koncert Bottiego rozpoczął utwór "Ave Maria", potem sporo utworów znanych nam z płyty "Chris Botti in Boston" - w tym jeden, co zaparł mi dech w piersi - "Emmanuel". Chris potrafi grać zarówno żywiołowo, jak i sentymentalnie, ale właśnie ta druga strona jego duszy ujęła mnie najbardziej. Emmanuel był jak rześki letni deszcz w upalny dzień... cudowna kompozycja. Na bis oczywiście usłyszeliśmy - My Funny Valentine, od którego, jak się dowiedzieliśmy wszystko się zaczęło, a brawa po nim były długie i na stojąco.
Znacie to? - zakaz fotografowania oraz rejestracji dźwięku i obrazu podczas koncertu? Nie tym razem. A zaczęło się od słodkiego chłopca, który co rusz podbiegał pod scenę i szybko pstrykał fotkę i jeszcze szybciej wracał na swoje miejsce. Zapewne myślał, że robi to tak szybko, że nikt nie zauważy. Po kilku takich próbach Chris zszedł ze sceny i podszedł do chłopca, objął go i poprosił jego mamę o zrobienie zdjęcia. Rozległ się gromki śmiech na sali, ale to nie był koniec wieczoru dla chłopca - na sam koniec został on również poproszony na scenę i przy akompaniamencie całego zespołu zagrał .... na perkusji.
tekst: Sabina Lawrów
zdjęcia: Jurek Bartkowski
Zobacz wywiad z Chrisem Bottim dla INFOMUSIC.PL
Galeria zdjęć z koncertu - Chris Botti @ Ergo Arena, 29.04.2011
Tradycyjnie już koncert Bottiego rozpoczął utwór "Ave Maria", potem sporo utworów znanych nam z płyty "Chris Botti in Boston" - w tym jeden, co zaparł mi dech w piersi - "Emmanuel". Chris potrafi grać zarówno żywiołowo, jak i sentymentalnie, ale właśnie ta druga strona jego duszy ujęła mnie najbardziej. Emmanuel był jak rześki letni deszcz w upalny dzień... cudowna kompozycja. Na bis oczywiście usłyszeliśmy - My Funny Valentine, od którego, jak się dowiedzieliśmy wszystko się zaczęło, a brawa po nim były długie i na stojąco.
Znacie to? - zakaz fotografowania oraz rejestracji dźwięku i obrazu podczas koncertu? Nie tym razem. A zaczęło się od słodkiego chłopca, który co rusz podbiegał pod scenę i szybko pstrykał fotkę i jeszcze szybciej wracał na swoje miejsce. Zapewne myślał, że robi to tak szybko, że nikt nie zauważy. Po kilku takich próbach Chris zszedł ze sceny i podszedł do chłopca, objął go i poprosił jego mamę o zrobienie zdjęcia. Rozległ się gromki śmiech na sali, ale to nie był koniec wieczoru dla chłopca - na sam koniec został on również poproszony na scenę i przy akompaniamencie całego zespołu zagrał .... na perkusji.
tekst: Sabina Lawrów
zdjęcia: Jurek Bartkowski
Zobacz wywiad z Chrisem Bottim dla INFOMUSIC.PL
Galeria zdjęć z koncertu - Chris Botti @ Ergo Arena, 29.04.2011
więcej: www.bart.sopot.pl
reklama