Festiwal Nowe Horyzonty we Wrocławiu to nie tylko filmy, organizatorzy i w tym roku przygotowali całą paletę wyjątkowych muzycznych wydarzeń.
Program koncertów w ranach Nowe Horyzonty Festival
19.07 (czwartek)
godz. 21.00 DJ Night
20.07 (piątek)
godz. 21.00 support: Sayes (zwycięzca konkursu Zrób głośniej!)
godz. 22.00 Cool Kids Of Death
21.07 (sobota)
godz. 21.00 Mary Komasa
godz. 22.00 Bill Laswell & The Blixt
22.07 (niedziela)
godz. 22.00 The Saintbox (Gaba Kulka, Olo Walicki, Maciek Szupica)
23.07 (poniedziałek)
godz. 22.00 Hanne Hukkelberg
24.07 (wtorek)
godz. 22.00 Ballady i Romanse
25.07 (środa)
godz. 21.00 support: Orange The Juice (zwycięzca konkursu Zrób głośniej!)
godz. 22.00 Senser
26.07 (czwartek)
godz. 22.00 Daniel Bloom i goście
27.07 (piątek)
godz. 21.00 support: Buble Chamber (zwycięzca konkursu Zrób głośniej!)
godz. 22.00 Peaches DJ Extravaganza
28.07 (sobota)
godz. 22.00 CocoRosie feat. Rajasthan Roots & TEZ
29.07 (niedziela)
godz. 22.00 DJ Night
Sylwetki wybranych artystów festiwalu:
Bill Laswell, mający na swoim koncie blisko tysiąc płyt, należy do czołówki najbardziej wpływowych, płodnych i utalentowanych muzyków naszych czasów. Uznawany jest za podporę nowojorskiej sceny niezależnej. Nagrywał z takimi sławami jak Tom Cora, Peter Brötzmann, Herbie Hancock, Pete Namlook, Buckethead, DJ Spooky, Mick Jagger, Peter Gabriel, Yoko Ono, Laurie Anderson, John Zorn, Nils Petter Molvaer, Public Image Limited. Bill Laswell to człowiek-instutucja, muzyczny superman, dla którego nie istnieją żadne przeszkody i bariery gatunkowe. Doceniony jako wirtuoz gitary basowej, uznany na polu produkcji muzycznej, okrzyknięty odnowicielem funku, dubu, jazzu i ambientu, wielbiony za swoją działalność na polu animacji kultury, szanowany jako wydawca i promotor świeżej, nowatorskiej i niebanalnej muzyki. Albumy, które powstały z jego inicjatywy lub w nagraniu których wziął udział, naznaczone są rozpoznawalnym śladem jego obecności - oryginalnym i specyficznym połączeniem punkowej energii z tanecznym funkowym rytmem. Wszechstronność Laswella, pozwala mu za każdym razem odnaleźć się i odnieść sukces na polach nowych i zupełnie odmiennych od siebie gatunków takich jak dub, ambient, jazz, metal, hip hop, world music.
Trzy wybitne muzyczne osobowości, trzy różne drogi, trzy odmienne dziedziny. Co może urodzić się z tak karkołomnego mariażu, z tak mocnych, a jednocześnie przeciwstawnych sobie żywiołów? Utalentowana, oryginalna wokalistka i multiinstrumentalistka Gaba Kulka, jazzowy kompozytor i kontrabasista Olo Walicki, jeden z filarów yassowego nurtu w polskiej muzyce i multimedialny artysta Maciej Szupica, związany z takimi formacjami jak D4D czy Gypsy Pill - to właśnie oni połączyli swoje siły i osobiste doświadczenia w nowym, błyskotliwym projekcie o nazwie The Saintbox. Nie można nazwać tego przedsięwzięcia formacją muzyczną sensu stricte - to bardziej multimedialny spektakl, w którym elementy pozamuzyczne, zarówno wizualne jak i scenograficzne, odgrywają równie ważną rolę jak jego zawartość dźwiękowa. Początkowo pomyślany jako jednorazowy projekt, który został zaprezentowany podczas festiwalu Jazz Jantar w Gdańsku w 2010 roku, po entuzjastycznym przyjęciu stał się czymś więcej niż tylko unikalną efemerydą. Trójka artystów postanowiła kontynuować współpracę, czego efektem jest płyta, która miała swoją premierę w marcu 2012 roku. Utwory z tego albumu, nawet pozbawione scenicznych wizualizacji, stanowią jakość samą w sobie. To muzyka pełna głębi, niepokoju, zmiennych emocji i zaskakujących kulminacji - czasami mroczna, momentami wręcz żartobliwa, pełna odniesień do jazzu lat 70-tych, folku, rocka i dream popu. Całość brzmi jak soundtrack do onirycznego, pełnego surrealizmu filmu - to fikcyjna ścieżka dźwiękowa do obrazu, którego poszczególne sceny i sekwencje pojawiają się same w głowie słuchacza wraz z jego odbiorem.
Najlepiej opisać muzykę tworzoną przez Hanne Hukkelberg mianem muzyki osobistej - jest trudna do jednoznacznego zaszufladkowania, zręcznie wymyka się wszelkim kategoryzacjom. Hanne już w wieku trzech lat próbowała śpiewać i grać na różnych instrumentach. Jako nastolatka została wokalistką doom-metalowego zespołu Funeral, a potem próbowała swoich sił w rozmaitych stylistykach: w improwizacji, metalu, jazzie, elektronice, rocku i w popie - dzięki tym rozległym doświadczeniom i umiejętnym ich wykorzystaniu stała się wszechstronną wokalistką, kompozytorką i multiinstrumentalistką. Świadomie wybrana ścieżka totalnej artystycznej wolności pozwala tej oryginalnej artystce na swobodne przeskoki między gatunkami - jej debiut płytowy Little Things był zbiorem zuchwałych i ekscentrycznych piosenek, wydany po nim album zatytułowany Rykestrasse 68 zaskakiwał ciepłem i lirycznością, a jego następca Blood From a Stone eksplorował tereny romantycznego indie rocka po traktach wydeptanych wcześniej przez Cocteau Twins, Pixies, PJ Harvey czy Sonic Youth. I to właśnie takie niekonwencjonalne podejście do popu, jazzu i art rocka przyniosło tej skandynawskiej wokalistce światowe uznanie.
Senser występował z takimi grupami i muzykami, jak Ozric Tentacles, Limp Bizkit, Red Hot Chilli Peppers, Henry Rollins, Sunk Anansie, Moby czy wspomniane Rage Against The Machine. The Prodigy w kilku swoich kompozycjach wykorzystało Sample wzięte prosto z utworów Sensera. Niewiele zespołów w dziejach współczesnej muzyki można uznać za tak wpływowe, jak właśnie ta formacja. Muzyka Sensera to muzyka, która łączy - nie tylko gatunki, ale także ludzi, budując poczucie przynależności do jakiejś silnej wspólnoty. Ich energetyczny konglomerat dźwięków potrafi porwać zarówno zatwardziałych fanów hip-hopu, jak i zwolenników klasycznego metalu. Tak jak przemawiali do umysłów pokolenia lat 90-tych, tak samo mają wciąż siłę wpłynąć na nową, wychowaną na dubstepach generację słuchaczy. Po ponad dwudziestu latach od założenia grupy Senser wciąż zadziwia swoją szczerością, konstruktywną buntowniczością i ważkim przekazem. Ich mieszanka rocka, hip-hopu i muzyki tanecznej nadal wybija się ponad przeciętność i zaskakuje jakością na tle dziesiątek ich dźwiękowych kopii promowanych w mediach. Wciąż pełni młodzieńczego wigoru, wciąż żyjący punkowymi ideami i twórczą wywrotowością, są w stanie porwać za sobą każdego słuchacza. Riff, rap, skrecz, groove, flow; energia, zaangażowanie, bezkompromisowość, żywioł - oto właśnie Senser!
Peaches to niekwestionowana królowa estetyki electroclash i jedna z największych prowokatorek i skandalistek w całej historii światowej popkultury, jednym z najpikantniejszych dań w bogatym menu współczesnej sceny muzycznej. To postać kultowa, ikoniczna, kontrowersyjna. ej fa się takie osobistości jak Debbie Harry, Iggy Pop, Björk, Josh Homme, Lil Kim, Kelis czy M.I.A. Wzorowała się na niej Christina Aguilera w czasie "niegrzecznego" okresu swojej kariery, Britney Spears proponowała jej współpracę, a Avril Lavigne dosłownie splagiatowała jeden z jej utworów. Najsłynniejsi projektanci mody z upodobaniem wykorzystują jej muzykę podczas swoich pokazów. Jej świadomie kiczowaty styl zainspirował wręcz całe pokolenie wykonawców nowej fali muzyki dyskotekowej. Jest samowystarczalna - sama komponuje, pisze teksty, gra na wszystkich instrumentach i samodzielnie produkuje swoje utwory, na których oczywiście też sama śpiewa. Nagrywała z Iggym Popem, Telepopmusic, Pink, R.E.M., Flaming Lips czy Chicks on Speed. Jej występy to eksplozje niczym nieskrępowanego erotyzmu, dalekiego jednak od ugładzonych wizerunków gwiazdek muzyki pop. Pamiętacie glamrockowy zespół Kiss? Peaches swoją energią i ekspresją bez problemu może zastąpić tych czterech wymalowanych facetów z długimi językami. Obecnie pracuje nad występami w operze Orfeusz, skomponowanej przez Claudio Monteverdiego w 1607 roku, gdzie będzie śpiewać tytułową, męską partię. Peaches to nie jest zwykła postać - to oryginalne i unikalne zjawisko, absolutny fenomen tanecznej elektroniki.
CocoRosie tworzą Sierra i Bianca Casady - niekwestionowane gwiazdy, które swoim debiutem zawojowały scenę muzyczną, detronizując ekstrawagancką Björk - uznawane są za nowe objawienie freak folku i sceny New Weird America. We Wrocławiu zaprezentują projekt pt. "We Are On Fire", będący jednocześnie tytułem ich najnowszego singla, nagranego z udziałem Dave'a Siteka (TV on the Radio) oraz Antony'ego Hegarty (Antony and the Johnsons).Sama historia tej grupy to gotowy scenariusz na ciekawy i poruszający film. Już w dzieciństwie oddzielone od siebie, nie miały ze sobą bliskiego kontaktu przez prawie dziesięć lat. Jedna mieszkała w Nowym Jorku, druga przeniosła się do Paryża. Sierra od wczesnego dzieciństwa śpiewała gospel i próbowała swoich sił w operze, za to Bianca komponowała smutne ballady, które prezentowała przypadkowym widzom podczas spontanicznych koncertów na ulicach. W 2003 roku, pod wpływem niewyjaśnionego impulsu, Sierra zdecydowała się odwiedzić dawno nie widzianą siostrę w Paryżu. Tam, po godzinach nocnych rozmów i ponownego odkrywania utraconych więzi rodzinnych, obie zamknęły się na wiele dni i nocy w łazience ich skromnego paryskiego mieszkania - najbardziej odizolowanego od świata miejsca, jakie było im w tamtym momencie dostępne - i tam zaczęły tworzyć wspólną muzykę, będącą wypadkową ich jakże odmiennych doświadczeń. Tak powstał pierwszy materiał pod szyldem CocoRosie - La Maison de Mon Rêve - składający się z magicznych utworów wypełnionych ich eterycznymi głosami na tle prostego instrumentarium, uzupełnionego dźwiękami wydawanymi przez zabawki i przedmioty codziennego użytku. Początkowo miała być to płyta przeznaczona tylko dla znajomych, ale jednak los chciał inaczej - wydana przez niezależną wytwórnie Touch and Go szybko podbiła serca słuchaczy po obu stronach oceanu. Niespotykana była szczerość tej siostrzanej muzyki, wypełnionej równocześnie dziecięcą naiwnością, jak i kobiecą delikatnością i dojrzałością.