Soundrive Festival z nadziejami - fotorelacja
Pierwsza edycja nowego Soundrive Festival przechodzi do historii. Kilkanaście kilometrów dalej trąby powietrzne i wielkie zniszczenia, tymczasem Kolibki Adventure Park, ukrył się gdzieś pomiędzy tymi apokalipsami i pięknie rozwinął skrzydła.
Deszcz, błoto, słońce, tęcza... to komponenty pogodowe, które nie przeszkodziły fanom adrenaliny oraz muzyki w dobrej zabawie podczas pierwszej edycji Soundrive Festival. Okazało się, że formuła sporty ekstremalne plus duża dawka dobrej muzyki sprawdziła się w stu procentach. Od wczesnych godzin na teren Adventure Park w Kolibkach zewsząd napływali głodni rozrywki widzowie. W samych zawodach wzięło udział ponad 30 zawodników z całej Polski, w tym czołówka. Ewolucje na rowerach, skoki, akrobacje to bardzo spektakularne zjawiska, natomiast utaplanie się w błocie sprawiło radość, i tutaj uwaga, nie tylko najmłodszym uczestnikom, ale przede wszystkim tym już wyrośniętym. W rzeczy samej uczestnicy potraktowali to jako czynnik relaksujący. Z trudem udało się organizatorom powstrzymać od udziału w tejże rozrywce trójmiejskiego, jakże szalonego showmana Pawła "Konja" Konnaka, który w swej roli po raz kolejny okazał się niezastąpiony!
Na małej scenie do walki zagrzewały hardcorowe dźwięki zespołów Ninja, Pomelo Taxi oraz Lola Lynch. Elementy extreme można było także obserwować podczas głównej części programu, czyli koncertów. Osoby zjeżdżające na linie zwanej tyrolką nad główną sceną uświetniały występy zaproszonych kapel. Polskę reprezentowały: Psychohollywood, DNA Changed In Mechanical Network, Bubble Chamber, Lachowicz & The Pigs oraz Hellow Dog oraz prawie polska, bo z Ukrainy formacja Atmasfera. Następnie przyszedł czas na pochodzącą z polski lecz mieszkającą w Niemczech Olivię Annę Livki, francuski Gable, szwajcarski Solange la Frange, długo oczekiwany Tito&Tarantulaoraz kosmopolityczny zespół N.O.H.A.
Niestety, zdanie wypowiedziane podczas konferencji prasowej przez Arka Hronowskiego, głównego organizatora oraz pomysłodawcę festiwalu, a brzmiące: „Muzyka niezależna to taka, na której nikomu nie zależy” nie okazały się prorocze. Ponad 2000 uczestników tańczących w kałużach i powracającym jak bumerang deszczu udowodniło, że underground w Trójmieście jest dość popularny. Poza tym organizatorzy pozwolili sobie na opinię, że na terenie festiwalu znalazły się osoby rzeczywiście zainteresowane spotkaniem z muzyką, a nie uczestnictwem w „festynie”.
Poza tym stwierdzenia typu „Niespodziewanie narodził się festiwal muzyczny, który ma szansę stać się jedną z wyraźniejszych imprez w letnim kalendarzu Trójmiasta” czy „Soundrive Festival 2012 - jak dotąd, jedna z najmilszych wakacyjnych niespodzianek tego roku”, ukazujące się w relacjach w mediach i na blogach jasno podkreślają, że było to bardzo trafione przedsięwzięcie.
Do zobaczenia za rok.
tekst i foto: Sabina Lawrów i mat.prasowe
Galeria zdjęć z Soundrive Festival @Kolibki Adventure Park, Gdynia, 14 lipca 2012 r.