Festiwal Skrzyżowanie Kultur po raz ósmy udany
W sobotę w Warszawie zakończyła się ósma edycja Warszawskiego Festivalu Skrzyżowanie Kultur.
Festiwal od początku swojego istnienia kusił widzów i słuchaczy muzyką nieznaną, omijającą komercję. Wielość kulturowych ścieżek, którymi podążali organizatorzy poprowadziła tegoroczną edycję w stronę orientu. Wśród zgromadzonych artystów tłumnie zgromadzona publiczność podziwiać mogła muzyków z Azerbejdżanu, Gruzji, Japonii, Indii, Turcji, Korei Południowej. Występom artystów w festiwalowym namiocie pod PKiN towarzyszyły warsztaty muzyczne, zajęcia dla dzieci oraz przegląd filmowy.
Wydarzenie zainaugurował Alim Qasimov i Jivan Gasparyan - muzycy z Azji Środkowej; w kolejnych dniach wystąpili m.in.: Ayarkhaan z wietrznej Jakucji, Al Kindi Ensemble, Ondekoza i Ahn Sook-sun oraz Raza Khan, Dobet Gnahore i Boubacara Traore. Z całego tego kulturalnego bogactwa najmilej wspominam występ kobiecej grupy etnicznej Ayarhaan. Oderwane od rzeczywistości śpiewy tego zespołu okraszone odgłosami ptaków i koni, wprowadziły publiczność w stan uduchowionego szamanizmu. Z przyjemnej lewitacji wyrwał widzów nasłynniejszy chór gruziński - Rustavi. Dwunastu śpiewaków zaimponowało przede wszystkim energią i niezwykle swobodnym podejściem do tradycji. Przyznam, że nie słyszałam jeszcze tak długich oklasków dla etnicznej grupy na jakimkolwiek tego typu festiwalu...
Nie gorzej wypadł zespół arabskich artystów z Al Kindi Ensemble. Dzięki nim mogliśmy wspólnie uczestniczyć w rytualnym obrzędzie dhikr. Miarowe pieśni, wokalne improwizacje i opętańczy taniec miały bardzo ekstatyczny charakter. Jednak nie były w stanie przyćmić swoją siłą występu Ahn Sook-sun. Koreańska mistrzyni tradycyjnego śpiewu pansori wzbudziła zachwyt tym, że podczas godzinnego koncertu wyśpiewała w towarzystwie bębniarza cahanggo niemal 500-stronnicową księgę opowiadającą historię o dwóch braciach - jednym dobrym i drugim złym. O ile sam śpiew pansori wymagał od słuchaczy nielada wysiłku, o tyle sama legenda rodzeństwa była przystępną i zabawną opowieścią zrozumiałą dla każdego. Podobnie jak muzyka grupy japońskich bębniarzy - Ondekoza. Ich występ celowo pozbawiony scenografii i udziwnień pokazał minimalistyczne i pierwotne piękno czystego rytmu wybijanego na bębnach - taiko.
Organizatorzy po raz kolejny spisali się na medal. Festiwal z cyklu Skrzyżowanie Kultur to już solidna marka. Z takim tempem rozwoju i ambicjami wróżę mu nie dziesiątą lecz conajmniej dwudziestą edycję.
Tekst i foto: Ewa Kuba.