Tord Gustavsen Quartet - jedyny koncert w Polsce
Tord Gustavsen ponownie w Polsce z jedynym koncertem we wrocławskim Imparcie.
Cztery lata upłynęły od wizyty Torda Gustavsena w Imparcie, kiedy to norweski jazzman koncertował tam ze swoim trio.
Tym razem - 6 listopada 2012r. na jedynym w Polsce koncercie - będziemy gościć Tord Gustavsen Quartet, który zaprezentuje utwory z najnowszej płyty zespołu, zatytułowanej The Well.
Skład zespołu:
Tore Brunborg – saksofon tenorowy
Tord Gustavsen – fortepian
Mats Eilertsen – kontrabas
Jarle Vespestad – perkusja
Tord Gustavsen to chyba jeden z nielicznych artystów, który zdaje się nie chcieć zwracać na siebie uwagi - nie tylko poza sceną, ale nawet kiedy siedzi przy czarno-białej klawiaturze. Mimo to od lat jest jednym z najbardziej cenionych i rozpoznawalnych muzyków jazzowych Starego Kontynentu. Po serii trzech płyt w trio, jednej w kwintecie z wokalistką Kristin Asbjornsen, tym razem rozpisał swą muzykę na kwartet - z Matsem Eilertsenem na kontrabasie, Jarle Vespestadem na perkusji i Tore Brunborgiem na saksofonie tenorowym.
Dla nas [...] ważne jest dążenie do prostoty: obnażanie, odzieranie naszej muzyki z kolejnych, zbędnych warstw, by dostać się do takiej formy liryczności i romantyczności na jakiej nam zależy. Dopiero wtedy możemy budować pewną złożoność, dodając tylko to, co wydaje się naturalne i konieczne. Nie zależy nam, by grać coś w pewien sposób, dlatego tylko, że jesteśmy w stanie to zrobić. Teraz rozszerzenie zespołu do kwartetu czy kwintetu oznacza dla mnie jeszcze gorliwsze odejmowanie, bo wtedy gram jeszcze mniej, ale to wielkie błogosławieństwo poszerzać swoją muzyczną paletę o kolejne barwy, robiąc to z ludźmi, których, tak samo jak ciebie, interesuje minimalizm i melodia - powiedział na łamach jazzarium.pl Tord Gustavsen po warszawskim koncercie swojego trio, inaugurującym XVII odsłonę festiwalu Jazz na Starówce.
To wszystko słychać dobitnie na nowej płycie norweskiego pianisty, zatytułowanej “The Well”. Muzyka ta nie ma w sobie żadnych ornamentów, krzykliwości, efekciarstwa. Kiedy dobiega z głośnika, skromnie siada gdzieś w kącie pokoju i tylko podświadomie coraz bardziej i coraz dobitniej zapada w pamięć słuchacza.
Jak sam Gustavsen przyznał w jednym z wywiadów, jego muzyka to swoiste abstrakcyjne kołysanki. Jednocześnie tematy takie jak “Prelude” czy “Communion” powstały z myślą o Festiwalu Muzyki Kościelnej w Oslo.
Gustavsen jest wielkim malarzem nastrojów i wielkim ascetą. Swoją nową płytą nie zaskakuje, ale nie to jest jego celem. Kolejnym albumem dostarcza nowej porcji tlenu dla wszystkich tych, dla których mniej znaczy więcej. Tym jest to cenniejsze, im gorliwiej cały zewnętrzny świat chce przekonać nas, że jest inaczej.