Asymmetry Festival 5.0 - relacja
Asymmetry Festival 5.0 odbył się w dniach 2 - 4 maja w przylegającym do Hali Stulecia Wrocławskim Centrum Kongresowym.
Na Scenie Głównej wystąpili m.in. Cult of Luna, Amen Ra, legendy Melvins i Mayhem oraz black-jazzowi The Kilimanjaro Darkjazz Ensemble i Shining. Festiwal i Konwent Asymmetry to nie tylko miejsce w którym spotykają się kultury muzyczne, to przede wszystkim miejsce, gdzie możemy przekonać się na własnej skórze, że uniwersalny środek komunikacji: muzyka, potrafi łączyć ludzi różnych pokoleń i narodowości. Likwiduje bariery i dotychczasowe uprzedzenia, zabierając nas w inny wymiar rzeczywistości,będąc jednocześnie miejscem zawierającym w sobie najlepsze cechy konferencji naukowej, imprezy targowej i spotkania ludzi kultury.
Jeśli ktoś wybierał się na konwent i miał watpliwości czy przybył na dobre miejsce, spokojnie można było odgadnąć, że jest tam gdzie powinien. Pierwsze co można było usłyszeć po przybyciu pod Halę Stulecia we Wrocławiu, to dobiegające z oddali dźwięki instrumentów. Już pierwszego dnia wydarzenia, od samego rana trwały próby i przygotowania do imprezy a wokół przepięknego budynku Hali Stulecia można było spotkać tu i ówdzie grupki charakterystycznych festiwalowiczów, których nie odstraszyła nawet mokra, deszczowa aura. Jeden z najważniejszych obiektów architektonicznych XX w., mimo kontrastowych różowych detali wystroju Sali Kongresowej, zamienił się mna 3 dni w miejsce kultu mrocznych brzmień. Wszystko dzięki fantastycznemu line-up'owi, który obfitował w brzmienia muzyki ekstremalnej, a przede wszystkim gwieździe dnia - zespołowi Mayhem. Norweska legenda black metalu nadała dniu iście diabelski charakter, dopełniony scenicznym pokazem, w wykonaniu Attila Csihar. Wokalista ubrany w czarną narzutę oraz z gotyckim makijażem odprawiał tajemniczą ceremonię, mając za rekwizyty czaszki i świece ułożone na stoliku imitującym ołtarz. Smaku wszystkiemu nadawały odgłosy iście z piekielnych czeluści, które z siebie wydawał, w przerwach między łykami płynu z tajemniczej butelki. Przedtem jednak mogliśmy usłyszeć znanego niemal każdemu Vadera oraz formację Agalloch, która wraz z
towarzyszącym wokalem Johna Haughma uwiodła tłum długimi, klimatycznymi brzmieniami gitarowymi o bardzo mroźnym i melancholijnym wydźwięku. Dla fanów kameralnych występów, także znalazło się coś ciekawego, mianowicie mała scena, która również gościła muzyków cieższych kapel, lecz tych mniej
znanych. Przeważały głównie polskie formacje, takie jak postblackowa Entropia czy deathowe Outre. Jednocześnie przyjśćie na małą scenę dawało po prostu opcję wypoczynku na fotelach, lub nawet, tym bardziej zmęczonym, chwilę na drzemkę, bowiem koncerty trwały do 2 w nocy. Należy dodać, że Asymmetry to nie tylko ekstremalne brzmienia. Trafiły się też rodzynki o bardziej „asymetrycznych”, nierockowych brzmieniach występujących pod postacią noise’u w grupie Balazs Pandi czy elektroniki Matadores i ich zwariowanych miksów.
W dniu drugim klimaty festiwalu pobiegły bardziej w stronę black-jazzu, elektro i ambientu. Najbardziej oczekiwanym zespołem tego dnia był postmetalowy Cult of Luna. Świętujący w tym roku 15-lecie oraz po pięciu latach ciszy wydanie nowej płyty. Znani rzeszom fanów z długich, dobrze przemyślanych i skomponowanych utworów, które swoimi psychodelicznie brzmiącymi i powtarzającymi się brzmieniami, wprowadzili oszołomioną publikę w trans, podczas którego wszyscy poruszali się w jednym rytmie. Całość dopełniała dobrze dobrana gra świateł. Po zakończeniu występu owacjom nie było końca. Spora część publiczności ściągnęła formacja The Kilimanjaro Dakrjazz Ensemble. Ich nietypowy zespół łączy elektroniczne i ambientowe brzmienia z jazzowymi
wpływami puzonu, dające niewiarygodny efekt. Utwory były bardzo liryczne i również rozbudowane, tworząc mieszaninę odurzającą, klimat podsycało sztucznie wywołane zadymienie sali. Wyjątkowym elementem był utwór 'Embers', w którym mogliśmy usłyszeć niewiarygodny głos wokalistki, który dosłownie rozpływał się w
chmurce wytworzonego zamglenia. Niestety podczas występu brakowało kilku artystów odpowiedzialnych za perkusję i intrumenty strunowe. Co oczywiście nie przeszkodziło muzykom dokonać niezwykłego pokazu. Jazzowe waracje po Kilimanjaro przejął kolejno Shining, który poza jazzowym podobieństwem bardzo różnił się
od poprzedników. Norweski zespół w swoim wysmakowanym, nietypowym brzmieniu łączy saksofonowe szaleństwa z mocnym metalem, dowodzony przez znanego z Jaga Jazzist multiinstrumentalistę Jorgena Munkeby. Podczas występu można był ousłyszeć kawałek z najnowszej płyty, która ma się niebawem ukazać w sprzedaży oraz, co ciekawe interpretację "21st Century Schizoid Man" grupy King Crimson, w wręcz narkotycznym wykonaniu.
Ostatnim zespołem tego dnia byli Astronautalis, łączący w sobie rytmy alternatywnego hip-hopu araz indie rocka. Dali z siebie wszystko, zachwycając stałych fanów i zdecydowanie pozyskując tym samym nowych. wprawili w osłupienie nietypowym freestylem, energicznym występem oraz bardzo otwartym kontaktem z publicznością o czym świadczy choćby przejście wokalisty ze sceny na stronę widowni podczas koncertu. Ostatni dzień Asymmetry należał do ulubieńców Kurta Cobaina oraz jego inspiratorów grupy Melvins. Zespół złożony z trzech wariacko ubranych osobistości, z których każda na swój sposób nadawała po części niezwykły charakter całemu zespołowi. Kontrabas, perkusja i gitara. Amerykański band istnieje prawie 30 lat i nadal mają wiele do powiedzenia, co doskonale udowodnili na scenie. Zanim jednak gwiazdy pojawiły się na scenie, festiwalową publikę rozgrzały inne zespoły, m.in. włoskie doom metalowe trio Ufomammut, przy słuchaniu których wręcz przechodziły dreszcze. Ciekawostką jest, że jego muzycy: Poia i Urlo, współtworzą formację Malleus Rock Art Lab, słynący z twórczości wspaniałych plakatów zdobiących Asymmetry oraz wiele innych światowych festiwali. Bardzo miłym gestem po
ich koncercie było wyjście do publicznośći, podawanie dłoni i uściski, świadczące o niezwykłej serdeczności i szacunku w stosunku do fanów. Kolejnym był belgijski post-hardcorowy zespół Amenra, o postmetalowym zabarwieniu, którego najbardziej rozpoznawalnym elementem jest wokal Colina H. van Eeckhouta, który
cały koncert stał tyłem do publiczności. Podsumowaniem "asymetrycznej" eksperymentalności były awangardowe brzmienia Metallic Taste of Blood, kawrtetu łączącego metaliczne elementy jazzu i funku, a także von Magnet, określanych mianem elektro-flamenco. Występ był o tyle ciekawy iż przybrał rolę performance, czy może bardziej sztuki teatralnej. Artyści podczas występu zrobili piorunujące wrażenie, a tematyka była skierowana głównie na pojęcie własności, uczuć i osiadania. Show było niezwykle emocjonujące i przepełnione erotycznym wydźwiękiem, w którym przeplatały się fantastyczne rytmy stepowania. Ich występ był ostatnim na dużej scenie a jednocześnie wyjątkowo innym od pozostałych i szokującym.
Podsumowując należy wspomnieć iż nie tylko godna pochwały była strona muzyczna festiwalu jak cała organizacja i punktualność. Każdy koncert rozpoczynał się o ściśle wyznaczonej porze, bez opóźnień oraz obie sceny konwentu synchronizowały ze sobą należycie. Po festiwalu zostały już tylko wspomnienia, zdjęcia i filmy. Jednak po tegorocznej edycji widać, że festiwal rozwija się i dąży w dobrym kierunku. Pozostaje teraz tylko czekać na kolejną edycję, już za rok, mając nadzieję, że i następnym razem całość zostanie zorganizowana równie przemyślanie i ciekawie.