Colours of Ostrava 2013 - relacja

Colours of Ostrava 2013 - relacja

24 lipca 2013, 19:50

[img:1]

Po raz dwunasty po czeskiej stronie śląska, w industrialnym kompleksie miasta Ostrawy odbył się festiwal jakich mało.

Miejsce, atmosfera i line-up festiwalu nadają mu niepowtarzalny charakter. Czesi jako przemili ludzie i gościnni gospodarze, kierują się ideą idealną dla festiwalu muzycznego. Umiejscowienie imprezy umożliwia podziwianie przemysłowego krajobrazu, w którego sercu przez te kilka dni pulsowała muzyka z całego świata. Podobnie jak rok temu, organizatorzy zdołali skompletować listę zawierającą nie tylko gwiazdy takie jak Sigur Ros, Damien Rice, Asaf Avidan, Jamie Cullum, Tomahawk, ale i mnóstwo zespołów, dzięki którym wraca się z festiwalu z inspiracjami, odkryciami i poszerzonymi horyzontami. Mowa o takich zespołach jak Acoustic Africa, mieszanka żeńskiego afro-pop'u, funka i rnb, bałkańsko-dancehallowy dynamit Balkan Beat Box czy też punk-polkowy kolektyw Russkaja. Dzięki mnogości zespołów pisanych małym druczkiem, a jednak grających rewelacyjną muzykę, festiwal Colours of Ostrava należy zdecydowanie polecić bywalcom katowickiego Offa. Tutaj wystarczy przejść krótki dystans między wieloma scenami, żeby trafić na koncert tria rockabilly lub folkowego songwritera. Sceny można identyfikować po preferencjach, jazzowe i eksperymentalne koncerty odbywają się w sali Gong Vitkovice Stage, gdzie w tym roku zagrała Anna Maria Jopek, bałkańskie i folkowe brzmienia skupiają się na scenie Drive, natomiast szeroko pojęta alternatywa na scenie AcrelorMittal.

[img:2]

Wracając do gwiazd, pierwszy dzień festiwalu upłynął głównie pod znakiem intensywnej dawki postrocka od islandczyków z Sigur Ros. Duża scena rozświetliła się wieczorem w niezwykły sposób, a z głośników popłynęły dźwięki m.in. utworów Glosoli, Saeglópur, Hoppipola, Festival, Popplagió. Cały set zagrany więc został dosyć dynamicznie. Drugiego dnia festiwalu sceną zawładnął Asaf Avidan, dając świetny, eklektyczny koncert, udowadniając swój talent i zaangażowanie. Później na scenie pojawił się Damien Rice, kołysząc publiczność przez nadchodzący zmierzch i popijając wino z jedną ze słuchaczek koncertu. W okolicach północy zagrał hipnotyczny Woodkid, a w tzw. międzyczasie z innej strony festiwalu dochodziły dźwięki brytyjskiego DJ'a Simona Greena znanego jako Bonobo.

[img:3]

Sobota upłynęła pod znakiem wyczekiwania na The Knife, jednak tutaj zespół nie popisał się najpierw zmuszając do czekania na siebie przy dźwiękach dyskotekowego stańczyka, a potem grając co prawda niezły koncert, lecz dla wielu zbyt teatralny i przerastający w formie. W każdym razie dzień uratowali wspomniani wcześniej muzycy z Balkan Beat Box, rozkręcając jedną z największych imprez na festiwalu, a dla spragnionych kojącej melancholii na drugiej scenie grał duet The XX. Ostatni dzień zaczął się i skończył dosyć wcześnie, ale nie znaczy że wrażeń było mniej. Główna scena rozbrzmiała reaktywacją eksperymentalnego Tomahawk dowodzonego przez Generała Mike'a Pattona, niezawodnego i niezastąpionego jeśli chodzi o zaskakiwanie i nietuzinkowość w muzycznych pomysłach. Czekał na nas tego dnia jeszcze przemiły koncert Devendry Banhart, który wydaje nowy album oraz pianista Jamie Cullum raczący publiczność swoimi balladami lub też swoimi interpretacjami utworów innych artystów np hitu tego lata, daftpunkowego Get Lucky. Podsumowując, festiwal Colours of Ostrawa jest niezwykle bogaty w muzyczne kolory, podane w świetnej, przystępnej formie, unikalnym miejscu i przez ludzi z pasją, dla ludzi o pasji tej samej. Nie bez powodu marketingowym symbolem miasta są trzy wykrzykniki, o tej porze roku jest w Ostrawie i o Ostrawie niezwykle głośno. 

 

Krzysztof Magura

Copyright © INFOMUSIC 2024