Rockowa Ewa Farna na Borzęckim Święcie Grzyba - relacja
Lokalne festyny mają w sobie coś urokliwego, zwłaszcza gdy występują na nich gwiazdy często goszczące na łamach plotkarskich portali czy telewizji.
IX odsłona Borzęckiego Święta Grzyba to mój debiut, jeśli chodzi o to wydarzenie. Tegoroczna edycja odbyła się w dniach 24-25 sierpnia, a głównymi gwiazdami była Ewa Farna i Kombii. Gmina Borzęcin nie należy może do największych, ale organizacje ma wprost wyśmienitą, dowodem na to może być fakt, że na stadionie w Łękach gościły już między innymi takie gwiazdy jak Feel, Bajm czy Ira.
Co rok inna gwiazda, można by powiedzieć, jako, że zazwyczaj obracam się w muzyce bardziej alternatywnej, jednak nie mogłam odpuścić sobie koncertu Dody, który odbył się w ubiegłym roku w podobnych okolicach, naturalną koleją rzeczy stał się więc koncert Ewy Farnej. Wspomnienie dotyczące Dody jest o tyle uzasadnione, co i porównanie tych dwóch Pań, polska scena nie ma zbyt wiele ciekawych popowych wykonawców, zwłaszcza takich, którzy robią na scenie prawdziwe show a w dodatku mogą poszczycić się niebagatelnym wokalem.
Choć na koncert Ewy Farnej szłam bardziej z sentymentu niż ze względu na oczekiwania. Wbrew temu co może się wydawać, Ewa to prawdziwie rockowa bestia. Ten rockowy pazur momentami przywodził mi na myśl wczesne dokonania Dody i zespołu Virgin, które były naprawdę niezłe. Choć w przypadku Ewy repertuar sięga jeszcze roku 2007, a jej zdolności wokalne od tego czasu uległy znacznemu rozwinięciu, czemu daje dowód prezentując pojemność swoich płuc śpiewając niesamowicie długie frazy. Zmienił się też sposób interpretacji kompozycji, które na albumie brzmią łagodnie, na scenie Ewa zamienia je w bliskie rockowym wulkanom wykonania. Na uwagę zasługuję z całą pewnością także ciekawe wykonanie piosenkę "La La Laj" przedstawionej we fragmentach w stylu reggae, blues i hip-hop. Bardziej rockowa muzyczna oprawa szła w parze z mocnym wokalem, aż chciałoby się więcej. Dodatkowym atutem była możliwość usłyszenia piosenki, która z powodu cenzury nie pojawiła się na żadnym z albumów, a mianowicie utworu "Ekranowa Lalka".
Jeśli chodzi o kontakt z publicznością to z całą pewnością Farna nie ma z tym problemów. Wokalistka co rusz żartowała ze swojej tuszy, między innymi mówiąc, że ma to szczęście,bo jest od każdego z muzyków dwa razy większa, więc może ich spokojnie na scenie zakryć, dystans do siebie zawsze jest mile widziany u gwiazd. Warto też wspomnieć o tym co zawsze jest dodatkowym plusem, czyli efektach pirotechnicznych oraz oprawie cieszącej oko. Nie zabrakło bowiem ekranów w tle, które wyświetlały adekwatne animacje, jak również migających neonów z napisem Ewa, a przysłowiową wiśnią na torcie był śpiew Ewy na huśtawce, zawieszonej nad sceną. Zalatuje Dodą? Nie szkodzi. Z całą pewnością Ewa nie jest już dzieckiem, liczę na to, że z czasem teksty staną się bardziej dojrzalsze a rockowy pazur tylko się rozwinie. Prywatnie Ewa wydaje się być zwyczajną dziewczyną, która nie omieszka wspomnieć w wywiadzie o zbliżającym się na uczelni egzaminie, co tylko dodaje jej uroku.
Gdyby ktoś zapytał mnie o to czy chciałabym ponownie zobaczyć Ewę na żywo, z całą pewnością odpowiedziałabym- tak. Nie pozostaje mi nic innego jak pogratulować organizatorowi (a może i mieszkańcom gminy Borzęcin, bo to właśnie oni za pomocą sondy zdecydowali o wyborze gwiazd) trafnego wyboru i zyczyć równie udanych edycji Święta Grzyba w przyszłości.
Tekst: Monika Matura
Zdjęcia: Małgorzata Wąs