Najlepszy festiwal w Polsce Południowej

Najlepszy festiwal w Polsce Południowej

20 września 2013, 15:00

[img:5]

14 września odbyła się 5. edycja Krushfestu, określanego mianem najlepszego festiwal w Polsce Południowej, promującego ambitną rockową muzykę.

Na scenie zagrało 9 zespołów prezentujących szerokopojętą muzykę rockową, począwszy od bluesa aż po doom metal. I właśnie dzięki takiej mieszance, trudno było się nudzić, a i każdy mógł znaleźć coś dla siebei. Jeśli nigdy nie słyszeliście o Krushfeście, to niech za jego rekomendację posłużą zespoły, które już na tym festiwalu gościły-Tim Ripper Owens czyli były wokalista Judas Priest, Crimfall czy nasz rodzimy Closterkeller.To festiwal, który wciąż się rozwija, mając jednocześnie coraz więcej do zaoferowania i stając się coraz wyraźniejszym punktem na festiwalowej mapie Polski.
 [img:1]
Pierwszym koncertem, na który dotarłam był występ grupy Pneumatic Frost, grającej death metal, nie są to może do końca moje klimaty ale z całą pewnością panowie rokują pozytywnie na przyszłość. Następnie na scenie pojawiła się grupa Iscariota, zespół z bogatą tradycją bo istniejący już od roku 1990 i specjalizujący się w przyjemnym dla ucha heavy metalu.  Moimi ulubieńcami zostali jednak Steel Velvet reprezentujący z kolei rock'n' roll, panowie ciekawie prezentowali się w strojach, nawiązujących do lat.70. Przyznaję, że to chyba moje pierwsze, tak namacalne zetknięcie z muzyką z tego okresu, tym bardziej cieszy mnie, że w Polsce mamy takie zespoły.

[img:2]

Około godziny 18, na scenie pojawiła się formacja Phatology, która jak odniosłam wrażenie, miała być jedną z głównych gwiazd tego festiwalu, pewnie także przez wzgląd na wokalistę, którym jest Tomasz Struszczyk, znany między innymi z Turbo. O ile technicznie nie mogę im nic zarzucić, a Struszczyk dysponuje całkiem ciekawym wokalem o tyle pozostawili we mnie wrażenie, że więcej w ich koncercie performansu i to głównie wokalisty, niż muzyki. byłabym jednak ignorantem, nie oddając im chwały za śpiew a cappella  gdy zabrakło prądu. 

[img:3]

Gdy udało już przywrócić się prąd, na scenę wpadli organizatorzy festiwalu czyli zespół Krusher, tym razem z garścią coverów, było różnorodnie, usłyszeliśmy bowiem rockowe wykonanie przeboju Lady Gagi "Poker Face", jeszcze lepszą wersję "Zombie" The Cranberries (tak to możliwe), czy utwór "Vodka" Korpiklaani.. Każdy z coverów wyszedł im w zasadzie imponującą, żałuję jedynie, że nie dane było mi usłyszeć ich autorskiego "Ognia", ale w końcu takie było żałożenie.

[img:4]

Nieco później niż w zamierzeniu ze względu na problemy z dostawą prądu, wystąpił Trelleborg z Rosji, reprezentujący folk metal i choć ubiór wokalisty bardziej kojarzy mi się z muzyką industrial, to tylko pozory. Choć zespół ten był mi obcy, zainteresowali mnie na tyle by sięgnąć po ich albumy i stwierdzić, że brzmią tam zupełnie inaczej, a może i lepiej niż na żywo. Muzycy wykonali cover "Titanium" w moim odczuciu niestety niezbyt udany. Na zakończenie wystąpili Gods Tower czyli panowie z Białorusi wykonujący 1,5 godzinny koncert.

[img:6]

Jaki jest Krushfest w odniesieniu do powstających jak grzyby pod deszczu w całej Polsce festiwali ? Z całą pewnością obiecujący. Po pierwsze, cena jest przystępna (30 złotych to zaiste niewiele), fakt, może powiedzieć ktoś, nie występują tam zespoły z najwyżej półki a czasami te dopiero rozpoczynające swoją karierę, ale nie jest to w moim odczuciu wadą, biorąc za przykład choćby świetne Steel Velvet, którego pewnie nie poznałabym gdyby właśnie nie ten festiwal. Po drugie warto wspomnieć również chociażby o stoisku z gastronomią i tutaj także przystępne ceny są zaletą (5 złotych za grillowaną kiełbaskę), po trzecie to dla mnie wciąż festiwal tworzony przez ludzi z pasją, jakimi niewątpliwie są muzycy formacji Krusher, pozostaje mi życzyć im aby z roku na rok wzrastali w siłę i coraz więcej osób miało świadomość, że taki festiwal w ogóle istnieje i jest na niego miejce.

 

Tekst i foto: Monika Matura

Copyright © INFOMUSIC 2024