Ponad podziałami - relacja z koncertu Orphaned Land
Jeżeli nic nie dzieli tak jak religia czy polityka, to z całą pewnością nic tak nie łączy jak muzyka, czego idealnym dowodem był występ grupy Orphaned Land w krakowskim Lizard Kingu 3 października.
Muzyków z Izraela supportowały trzy kapele, dośc różnorodne gatunkowo, na pierwszy ogień poszła francuska formacja The Mars Chronicles, grająca alternatywny metal. Biorąc pod uwagę, datę ich powstania, śmiało można powiedzieć, że są młodym zespołem, ale grają na tak wysokim poziomie, że śmiało można wróżyć im ciekawą przyszłość.
Kolejny zespół to Klone, podobnie jak poprzednik, pochodzący z Francji, grający mieszankę metalu i rocka, choć czasami gatunkowo możnaby ich wrzucić do progresji. Na tyle interesujący, by po powrocie do domu zapoznać się lepiej z ich dokonaniami. Muzycy oprócz autorskich kompozycji wykonali cover "Army of My" Bjork w nieco innej odsłonie, bardziej rockowej niż elektronicznej. Utwór ten śmiało mogę zaliczyć do kanonu genialnych i jednocześnie niebezpiecznych, jeśli chodzi o zabawy w coverowanie, niemniej tak muzycznie jak i wokalnie, panowie poradzili sobie wyśmienicie. Poczytać trzeba im za plus także ruch sceniczny.
Trzecim zespołem była formacja pochodząca z Jordanii- Bilocate reprezentujaca nieco cięższą mieszankę niż jej poprzednicy z tego wieczora, zespół zwykło klasyfikować się jako Dark Oriental Metal i słusznie, jeśli weźmiemy pod uwagę wokal Ramziego. Dla mnie zbyt ciężkie, ale byłabym ignorantem gdybym powiedziała, że mi się nie podoba, muzycznie bowiem jak najbardziej.
I w końcu Oprhaned Land, czyli Chrystus na scenie. Panowie z Izraela, swoimi rytmami skłonili do tańca całą salę. Nie zabrakło utworów z najnowszego krążka jak: "Through Fire And Water" otwierającego koncert, "All Is One" czy "Brother". Pojawiły się w zasadzie utwory z każdego z albumów. Panowie przy dźwiękach pięknej, orientalnej myuzyki, przekazywali niebagatelną prawdę- różnimy się, ale jesteśmy jednym i możemy żyć w pokoju. A kto wie to lepiej, niż muzycy pochodzący z kraju pełnego konfliktów? Tak świetnie brzmiącą na albumach różnorodność, łączączą szczyptę progresji, metalu i folku, muzycy podkreślili teledyskami i wizualizacjami lecącymi w tle. Do tego dorzućmy miły akcent, kiedy to podczas koncertu OL na scenę wszedł wokalista Bilocate, podarowując Kobiemu swoją arafatkę.
Tekst: Monika Matura
Foto: Krzysztof Raś