Witaj Nieznajomy - relacja z koncertu Dawida Podsiadło
Jeszcze dwa lata temu nikt nie słyszał o Dawidzie Podsiadło, dzisiaj wyprzedaje koncerty a jego album właśnie pokrył się podwójną platyną. Czy za liczbami kryje się coś więcej niż tylko medialnie nadmuchany balon?
Godzina 19:00, krakowskie Forty Kleparz, pośród niebieskiej poświaty tłum gęstnieje, zapełniając nową, większą salę Fortów. Ludzie czekają aż na scenie pojawi się szczupły chłopak z kędzierzawą fryzurą i olśni ich swoim głosem i rozbrajającą szczerością. Zanim to jednak nastąpi, w sali obok pojawia się support w postaci Fabryki Zabawek. Pochodzący z Krakowa kwartet, to mieszanka jazzu soulu i funky. Skład o tyle ciekawy, że instrumentalnie złożony z harmonijki ustnej, gitary akustycznej i kontrabasu plus żeńskiego wokalu. Muzycznie poczułam się niczym na koncercie Norah Jones. Nie wiem czy w Polsce tego typu granie trafi do szerszego odbiorcy, niemniej uważam, że grają na naprawdę wysokim poziomie i mam nadzieję, ujrzeć ich ponownie.
Godzinę później przy dźwięku pisków dziewcząt, na scenie pojawia się Dawid Podsiadło a sala wypełnia się po brzegi. Już na samym początku wspomnę, że Forty wpadły na ceikawy pomysł, kto nie chciał tłoczyć się w głównej sali mógł pozostać w jednym z sąsiednych pomieszczeń, w którym mógł oglądać Dawida na telebimie tudzież telewizorze.
Spotkanie na żywo pozostawia miłe wspomnienie, młody muzyk świetnie bawi się na scenie a wokal naprawdę cieszy ucho. Również dla piosenek Pana Podsiadło to spotkanie wypada na plus, nabierają one nieco więcej żywiołowości a nawet rockowego pazura. Publiczność bawi się dobrze, śpiewając "Trójkąty i Kwadraty" czy kołysząc się w rytm "No!". Nie zabrakło także coveró, między innymi jednego z utworów ze ścieżki dźwiękowej Final Fantasy.
W połowie koncertu Dawid przyniósł na scenę niebieskie pudełko do któreog po koncercie można było wrzucić kartkę z pozdrowieniami, zaprezentował także zawartość kilku już znajdujących się tam karteczek. Dawid mówił sporo, choć często były to zwroty krótkie, przerywane śmiechem publiczności. Ten chłopak się nie zmienił, sława go nie zmieniła, może dlatego, że ma świadomość jej ulotności.
Nie bez przesady Dawidem Podsiadło zachwycili się nie tylko słuchacze ale i krytycy, być może za rok nikt już nie będzie o nim pamiętał, nie zmieni to jednak faktu, że dzisiaj rokuje ona bardzo pozytywnie. Covery wybiera w sposób ciekawy, talent ma potężny i może zdziałać jeszcze naprawdę wiele, już sam album utrzymanych w dość mało komercyjnym stylu niesie nadzieję, że będzie tylko lepiej. A jeśli ktoś narzeka, że telewizja hołduje marności, to jest on dowodem na to, że nie musi tak być.
Tekst i foto: Monika Matura