Jeśli w przyszłym roku będziecie zastanawiać się czy w trakcie trwania 6 edycji SoundEdit w Łodzi nie warto by wybrać się na inną imprezę (w tym roku były równolegle dwie: targi MUSIC LAB w Poznaniu i BassDays w Olsztynie) - nie wahajcie się ani chwili i wybierzcie SoundEdit 2014 w Łodzi!
Po pierwsze miejsce, w którym odbywa się festiwal jest szczególne i historyczne - to teren dawnej Wytwórni Filmów Fabularnych przy ulicy Łąkowej - miejsce dla wielu osób magiczne. Po remoncie i adaptacji Toya Studios to jeden z największych w Polsce kompleksów do produkcji oraz postprodukcji filmowej, telewizyjnej oraz teatralno - muzycznej. To doskonale przygotowane akustycznie sale i świetna organizacja, a do tego niebanalna grupa gości i program stanowią o sile tego festiwalu. Jeśli się nie mylę, żadna sesja warsztatowa czy koncert nie miały opóźnienia! Nie ma tu miejsca na blichtr i udawane gwiazdorstwo. W klubowej sali swobodnie przechadzał się, pijąc piwo Bill Laswell. Gwiazdy i realizatorzy, producenci oraz przedstawiciela branży muzycznej - mają w Łodzi jesienią swoje dwudniowe święto.
Impreza odbywa się przy wsparciu i współpracy dystrybutorów sprzętu. W tym roku - podobnie jak w 2012 - nagłośnieniem zajęła się firma Polsound - dystrybutor konsolet cyfrowych DiGiCo, mikrofonów Shure oraz systemów nagłośnieniowych MeyerSound. Ponadto produkty z oferty handlowej prezentowały: warszawska Audiostacja oraz firma MBS.
Piotr Dygasiewicz - Audiostacja, warsztat nt. miksowania utworu elektronicznego
przy wykorzystaniu software’u?.
Dawid Somlo - Polsound, warsztat nt. urządzeń DiGiGrid - innowacyjnych interfejsów audio.
XAOC DEVICES - Tomasz Mirt, Marcin Łojek oraz Maciej Polak z analogia.pl prezentują możliwości syntezatorów modularnych. Sesje warsztatowe i piątkowy koncert pozwoliły uczestnikom zapoznać się z magicznym światem czegoś co jak się okazało wcale nie odeszło bezpowrotnie w otchłań przeszłości. Syntezatory modularne mają się doskonale i dzięki ekipie XAOS DEVICES nie pozwalają zapomnieć o ich niepowtarzalnym brzmieniu.
Dan Austin - warsztat, w czasie którego co chwila magia splatała się z rzeczywistością. Dan w sali klubowej prezentował fragmenty własnego warsztatu z sesji nagraniowej zespołu, który za ścianą miał próbę przed koncertem. Poszczególne ścieżki co chwila splatały się z dźwiękami żywej muzyki zza ściany. Pozornie flegmatyczny anglik wyprodukował album zespołu Six by Seven - kapeli, która za chwilę miała zniszczyć nasze zmysły dzikim brzmieniem gitary charyzmatycznego Chrisa Olley.
Six by Seven... po tym koncercie odniosłem wrażenie, że właśnie miałem przyjemność uczestniczyć w najlepszym koncercie jaki słyszałem w tym roku. Chris Olley (na zdjęciu), nie zwracając uwagi na to co go otacza, w hipnotycznym wręcz transie wykonał kilkanaście piosenek z repertuaru kapeli. Dodatkowe brawa dla perkusisty z zespołu Cool Kids of Death Łukasza Klausa, który zastępował Chrisa Davisa, który kilka dni wcześniej złamał rękę.
Koncert PIL... po drugim utworze, gdy John Lydon zrzucił z siebie część dziwacznej garderoby wiedziałem, że będę musiał zweryfikować wrażenia co do tego, który koncert w tym roku należy uznać za najlepszy. PIL to jeden z najbardziej innowacyjnych i wpływowych zespołów muzycznych na świecie a ostania płyta z 2012 roku pt „This is PIL” tylko to z łatwością udowadnia.
Zagrane niezwykle dynamicznie kawałki: „Deeper Water”, „Out Of The Woods”, „One Drop” czy „Reggie Song” oraz największe „przeboje” grupy: „Rise”, „This Is Not A Love Song”, „Death Disco”, „Flowers Of Romance” oraz „Warrior” w sali koncertowej klubu wytwórnia zabrzmiały REWELACYJNIE!!! W dużej mierze jest to zapewne zasługa doskonałego nagłośniania, pracującego w studyjnej sali koncertowej oraz człowieka, który obsługiwał konsoletę. BRAWO!
Hayden Bendall... na ten warsztat należało założyć czystą białą i dobrze wyprasowaną koszulę. Na scenie zasiadł bowiem skromny i niepozornie wyglądający człowiek, który miał przyjemność współpracować z największymi światowymi artystami. Na stałe zatrudniony w studiu Abbey Road niestety nie mógł zostać do końca imprezy bo właśnie zaczynał sesję nagraniową Vana Morrisona.
Lista artystów, z którymi współpracował Bendall powala: A-Ha Alan Parsons, Bocelli, Dido, Gilmour, Fleetwood Mac, Freddie Mercury, Gary Moore, Kate Bush, McCartney, Tori Amos, Tina Turner... wybrałem kilka największych ale zapewniam wszystkich, że ta lista jest o wiele dłuższa.
Apogee - warsztat pt. „sztuka konwersji analogowo - cyfrowej / cyfrowo - analogowej i jej rola w arcydziele muzycznym”... czyli próba przekonania słuchaczy dlaczego warto wybrać jedyny słuszny przetwornik DA/AD. To co usłyszeliśmy mogło przekonać - Symphony I/O to doskonałe narzędzie dla świadomych realizatorów.
Marek Kościkiewicz - panel ZAiKS. Znamienny tytuł spotkania widać na zdjęciu.
Marek Kościkiewicz, Marek Hojda oraz Bogusław Pluta - panel ZAiKS poświęcony prawu autorskiemu. Po ubiegłorocznych doświadczeniach organizatorzy postanowili ponownie przybliżyć wszystkim czym są ich prawa wobec coraz bardziej bezwzględnego rynku muzycznego.
XAOC DEVICES - warsztat
Paweł Danikiewicz - POLSOUND, warsztat firmy Shure. Nie mogę się powstrzymać od napisania dwóch rzeczy: po pierwsze nikt nie ma wątpliwości, że te doskonałe mikrofony zasługują na miano jednych najlepszych urządzeń tego typu na świecie, po drugie chciałem napisać o mojej rozterce. Byłem ostatnio na warsztatach innego dystrybutora, równie doskonałych mikrofonów estradowych.
Dowiedziałem się w ich trakcie, że także są to jedyne mikrofony, po które warto się schylić gdy upadną na scenę. W takim razie jaka jest prawda ostateczna?
Bill Laswell - sesja Q & A. Dla niewtajemniczonych określenie Q&A oznacza Questions&Answers. Dawno nie widziałem tak powściągliwego artysty, z którym próbuje nawiązać kontakt w sumie dość pokaźna liczba fanów. Odpowiedzi typu “Yes I did...” onieśmialały chyba I tak skrępowaną publiczność.
Bill Laswell - koncert z nowa wersją muzyki do obrazu Koyaanisqatsi z 1982 roku. Zdjęcie, które widać obok to jedyne, które udało się zrobić w czasie trwającego blisko 1.5 godziny występu.
Galę wręczenia nagród tradycyjnie poprowadził Piotr Metz, ale nawet I on ze swoim urokiem osobistym nie namówił Billa Laswella do powiedzenia więcej niż grzecznościowego “Thank You”. Na zdjęciu dyrektor festiwalu - Maciej Werk oraz Bill Laswell.
Zdecydowanie najmocniejszy akcent tegorocznej gali: wręczenie nagrody człowieka ze złotym uchem Władysławowi Komendarkowi - bezkompromisowemu, pochodzącemu zapewne z innego wymiaru niż przeciętny człowiek, muzykowi. Wręczenie poprzedziła promocja filmu o artyście. Wśród oklasków przerywanych salwami śmiechu nikt nie miał wątpliwości, że Władysław Komendarek zasłużył na tę statuetkę jak mało kto w naszym kraju.
Filmu zapewne nie będzie można zobaczyć w kinach. Dlatego warto zapamiętać tytuł „W kosmosie jest zawsze dobrze” i niezastanawiając się zbytnio kupić bilet na seans - dla siebie i kogoś bliskiego.
Dan Austin - gala wręczenia nagrody „Człowiek ze złotym uchem”
Na zakończenie Marc Almond z koncertem.
Do zobaczenia za rok - zachęcam do zarezerwowania dwóch dni w październiku 2014!