Płonący Jelonek - relacja z koncertu Jelonka w Kwadracie
Jak nazywa się nieujarzmione zwierze sceniczne, które świetnie nawiązuje kontakt z publicznością a scenę puszcza (blisko dosłownie) z dymem? Oczywiście Jelonek.
1 grudnia w krakowskim Kwadracie wystąpił Jelonek w roli supportu zobaczyliśmy dwie, świetnie zapowiadające się, krakowskie kapele. Pierwsza Heart Attack już od pierwszy dźwięków przyprawił mnie od dzwonienie w uszach, częściowo był to dla mnie klimaty zbyt ciężkie, ale z całą pewnością nie pozbawione uroku. Kolejna kapela to Nonamen, zdecydowanie prezentujący inny rodzaj grania, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę obecność skrzypiec, które ładnie dopełniły całości,. Muzycy prócz autorskich kompozycji pokusili się także o cover "Master of Puppets” Metalliki, który wyszedł im całkiem pozytywnie.
Około 20:30 na scenie pojawił się Michał Jelonek w odziany w świąteczne dekoracje w postaci światełek choinkowych oraz bombek choinkowych. Fani zwariowanego skrzypka, nie mogli narzekać, albowiem setlista była naprawdę soczysta. Pojawiło się "Sabre Dance", "BaRock" czy" Akka". Nie obyło się też bez niespodzianek w postaci "Manah Manah" z Muppet Show, standardowo pojawiła się także "Kraina Umarłych" Vivaldiego czy ciekawe wykonanie "Fight For Your Right To Party" oraz "Daddy Cool". Jednym słowem z całą pewnością nie można było narzekać na brak ciekawych interpretacji tego wieczoru. Myślę, że zapożyczanie dodatkowych kompozycji od innych twórców i prezentowanie ich w nieco przerobiony sposób, wychodzi Jelonkowi tylko na zdrowie, zwłaszcza gdy zaznaczymy, że Jelonek to nie tylko skrzypce ale i sprawnie dopełniające mu rytmu gitary i perkusja.
Trudno nie wspomnieć o tym, że Jelonek świetnie radzi sobie z nawiązywaniem kontaktu z widownią, nie zabrakło oczywiście wężyków czy młynka, dzięki, którym publiczność mogła dać całkowity upust rozpierającej jej energii. Oko cieszyły z kolei efekty pirotechniczne. Grudniowy wieczór z Jelonkiem na pewno nie był moim ostatnim.
Foto: Paweł Świrek
Tekst: Monika Matura