Zupełnie subiektywne muzyczne podsumowanie 2013 roku
Rok 2013 nie był może rokiem, który muzyka zapamięta na zawsze, ale z całą pewnością nie można narzekać na to, że brakowało w nim ciekawych wydawnictw czy koncertów. W sposób syntetyczny starałam się wybrać to co spodobało mi się spośród wszystkiego najbardziej.
Doskonale zdaję sobie sprawę z tege, że spośród ogromu wydawnictw, mniej lub bardziej ambitnych trudno jest wybrać te najlepsze (subiektywnie) i że łatwo o czymś zapomnieć, a innym razem może nawet w ogóle czegoś nie poznać. Jednocześnie wybór ma to do siebie, że zazwyczaj odbywa się kosztem czegoś innego, z tej przyczyny daleka jestem od stawiania siebie w roli jakiegokolwiek autorytetu. Tym samym, wdzięczna będę za Wasze propozycje Czytelnicy, bowiem uznaję, że poszerzanie horyzontów zawsze jest wskazane.
Aby było mi łatwiej podzieliłam moje zestawienie na kilka podkategorii, jednocześnie pragnę zaznaczyć, iż kolejność niekoniecznie musi mieć znaczenie, niekiedy służy wyłącznie zachowaniu porządku.
Najlepsze polskie albumy:
Mamy pewien kompleks, a może mam go ja, uważam, że polska muzyka (nie zawsze) choć często, na tle tej z zagranicy prezentuje się dość słabo, jednocześnie odkrywając, że często to co dobre jest jakoś mniej jest w mediach lansowane. Być może nie jest więc z nami tak źle, tylko jeszcze o tym nie wiemy? A dowodem na to, niech będą albumy, które zaprezentuje poniżej.
1. Krzysztof Zalewski- "Zelig"
W ubiegłym roku jedno z miejsc na podium zajął album Hey, w tym roku mają oni godnego następce w postaci Krzysztofa Zalewskiego i jego najnowszego dzieła "Zelig". Albumu noszącego tyleż samo znamion geniuszu co i szaleństwa. Album okraszony świetnymi tekstami, niebanalną muzyką i wyśmienitym wokalem. Czego więcej trzeba? Chyba tylko koncertu.
2. Dawid Podsiadło - "Comfort and Happiness"
Chyba nie mogłam pominąć tego albumu, w końcu sporo namieszał na polskiej scenie. Ten album jest godny zainteresowania z kilku powodów, po pierwsze jest bardzo dojrzały jak na młodego Artystę, jakim jest Dawid, po drugie, jest dobry (a nawet bardzo dobry) i niekomercyjny, a to nie zdarza się zbyt często uczestnikom programów typu talent show. Trzeci punkt to taki, że pomimo braku komercyjności cieszył się świetną sprzedażą, a to jak mniemam świadczyć może albo o zmianie gustów Polaków na coraz lepsze, lub też mniej optymistycznie, że media w sposób znaczący wpływają na zachowanie społeczeństw. A może jedno i drugie?
3. Hunter - "Imperium"
Do dzisiaj nie wiem jak to jest, gdy się narzeka, że muzycy zagubili swój styl i grają zupełnie inaczej. Z innej strony brak zmiany, bywa nacechowany brakiem rozwoju i jak tu dogodzić słuchaczom? Zdaniem niektórych, Hunter skończył się już dawno temu. Moim zdaniem, "Imperium" jest godnym następcą bardzo udanego "Królestwa" i w pewnym stopniu logicznym kontynuatorem. Owszem, znajdziemy na tym albumie utwory wyśmienite jak "Imperium Uboju" czy "Imperium Trujki", znajdą się i słabsze, ale jest ich tyle, że spokojnie można je przełknąć.
Na tym jednak nie kończy się lsita albumów, które w tym roku przyciągneły moją uwagę na dłużej, ale to chyba pozytywny objaw, że mamy czym się pochwalić jeżeli chodzi o nasze podwórko. Są to albumy niekiedy zupełnie nieznane, tym bardziej zachęcam, innym razem jak choćby w przypadku Sorry Boys, perełki o których istnieniu niby się wiedziało, a trzeba było nieco czasu aby je docenić.
Albumy, do których mam słabość:
Choć naturalnie powinny dla równowagi pojawić się w tym miejscu album zagraniczne, pozwolę sobie na zaprezentowanie albumów, które wpadły w mi w ucho, niekiedy tylko dlatego, że są kolejnymi wydawnictwami dobrze mi znanych zespołów.
1.Fall Out Boy - "Save Rock'N'Roll"
Prawie zdążyłam zapomnieć, że ten album ukazał się w 2013 roku. Bardzo się ciesze, że Panowie rozwinęli skrzydła i poszli w stronę bardziej wesołego pop, punk, rocka, towrząc tym samym muzykę miłą dla ucha, zrzucając z siebie dawną metkę emo. Ten album świetnie sprawdzi się w ramach niezobowiązującego i poprawiającego humor.
2. Panic! At The Disco - "Too Weird to Live, Too Rare to Die!"
Nie jestem pewna czy ten album znalazłby się tutaj gdyby nie pewnego rodzaju sentyment i ciekawość, ponieważ po pierwszym przesłuchaniu byłam zawiedziona, zwłaszcza biorąc pod uwagę jakość singli, które go promowały. Ponowne przesłuchanie doprowadziło jednak do stopniowej zmiany mojego zdania i dzisiaj ten podoba mi się praktycznie w całości. Polecam tak fanom jak i zupełnym nowicjuszom.
3. Vampire Weekend- "Modern Vampires of the City"
Jestem nowicjuszem jeśli chodzi wampirzy zespół, ale ich najnowszy album w pełni mnie ujął, tak przez wzlągd na dynamiczne kompozycje jak "Diane Young" czy "Believers" jak i nieco sentymentalne "Don't Lie". Idealny podkład dla spokojnego wieczoru.
Wydarzenia roku:
Poniżej pozwolę sobie zaprezentować trzy wydarzenia, akurat związane z wydaniem albumów, które w mniejszym lub większym stopniu zaskoczyły mnie, lub też uznałam za istotne z różnych przyczyn.
1. Nowy album Edyty Bartosiewicz
Na nowy album Artystka kazała czekać 15 lat, w końcu się udało. 1 października na półki sklepowe trafił "Renovatio", album jak to bywa w przypadku Bartosiewicz, który zyskuje po kolejnych przesłuchaniach,domarzły i jednocześnie mądry. Zdaje sie, że było warto czekać.
2. Nowy album Beyonce
Mówią, że kto jak kto, ale to właśnie Beyonce może pozwolić sobie na wydanie albumu bez zapowiedzi i to jeszcze w piątek. To z całą pewnością było zaskakujące i choć mnie ten album całościowo nie powalił na kolana,to jest na nim kilka naprawdę fajnych utworów. Jeżeli Beyonce chciała podkreślić swoją pozycję, to w pełni jej się to udało.
3. Eminem i powrót do korzeni
Ostatnie albumy Eminema nie były najlepsze, przyznajmy to, raper postanowił wrócić do korzeni i wydać album z dwójką w tytule. Prócz typowych dla niego utworów znajdzie się także kilka popowych kompozycji, które z całą pewnością świetnie odnajdą się w radiu, czego dobrym przykładem jest singiel nagrany wspólnie z Rihanną. Powrót jak najbardziej udany.
Utwory, które były wszędzie:
1. Donatan- My Słowianie
Są takie piosenki, od których starasz się uciec, a które ku Twojemu przerażeniu zaczynają Ci się podobać, tak właśnie było w przypadku Słowian. Chcąc lub nie, ten kawałek zdominował mój umysł na pewien czas i do dzisiaj znajduje się na moim odtwarzaczu.
2. Robin Thicke - "Blurred Lines"
Ten utwór był wszędzie, ale jakoś mi to nie przeszkadzało, idealnie łączył się ze słońcem i pozytywnym nastawieniem, choć całość albumu Robina nie rokuje już tak dobrze, to z całą pewnością utwór, do którego wielu będzie sięgało jeszcze przez długi czas.
3.Daft Punk - "Get Lucky"
Daft Punk powrócili w pięknym stylu, owocem czego jest również "Get Lucky", choć w przeciwieństwie do swojego poprzendika zdążył już mi się znudzić. Nie odmawiam mu jednak miejsca na podium hitów lata.
4. Avicii - "Wake me up"
W ramach bonusu dodaję utwór "Wake Me Up", który spokojnie może uchodzić za tło wakacyjnych wycieczek i to bardzo optymistyczne tło, a przy tym tak samo dobrze sprawdzjące się jeśli chodzi o szaleństwo na parkiecie.
Koncert Roku:
Nie liczyłam na ilu koncertach w 2013 roku byłam, choć było ich pewnie nieco więcej przeciętny zjadacz niekiedy w ciągu całęgo swojego życia zdoła odwiedzić, a były wśród nich i koncerty elektroniczne, jazzowe, reagge czy metalowe.
1. Emilie Autumn, Kraków, Klub Kwadrat
Na koncert na Emilie czekałam już od dawna i choć artystka bywała u nas dość często, jakoś nie udawało mi się nigdy dotrzeć na jej występ. Kiedy zdecydowała się odwiedzić Kraków, stwierdziłam, że to musi być znak od losu. Było warto, nie tylko dla samej muzyki (tutaj szkoda,że tylko ostatni album), ale bardziej nawet dla występu, który jest swoistego rodzaju performancem oraz strojów dziewcząt, a wszystko to okraszone atmosferą grozy i szpitala psychiatrycznego.
2. Billy Talent, Kraków, Klub Studio
Kolejny z koncertów na który czekałam. Oczekiwania w pełni zrekompensowane setlistą, która balansowała zgrabnie pomiędzy czterema albumami w dorobku Kanadyjczyków. Był to jeden z tych koncertów, na których człowiek bawi się świetnie, nawet jeżeli nie zna dyskografii. Dla mnie jak powrót do przeszłości.
3. Florence and the Machine, Kraków, CLMF
Drugi dzień Coke Live Music Festival należał w zasadzie do Florence, po tym jak koncert Wu- Tang Clan został przesunięty na późniejszą godzinę, oczekiwanie na Florence nieco się przedłuzyło, ale było warto. Nie mając żadnych oczekiwań, olśniła mnie, swoją muzyką i samą sobą.
Odkrycia roku:
Pośrodku nowych wydawnictw dobrze już znanych artystów zawsze znajdzie się również coś zupełnie świeżego. W moim przypadku były to debiutanckie albumu Bastille oraz Imagine Dragons, oba poznane przez niejaki przypadek. Numerem trzy staje się nowy album Artcic Monkeys, choć trudno nazwać ich debiutantami. W mojej muzycznej przygodzie są jednak pewnego rodzaju debiutantami, jako,że właśnie dopiero "AM" zdołało przykuąć moją uwagę, słusznie jak się zdaje.
Albumy klasyków:
4 albumy, które ukazały się w 2013 a są dziełem zespołów uznawanych przeze mnie za kultowe i choć nie jestem zagorzałą maniaczką żadnego z poniższych zespołów, to jednak stwierdzić muszę, że to kolejne dobre albumy w ich dyskografiach:
Depech Mode - "Delta Machine"
Nine Inch Nails - "Hesitation Marks"
Queen of The Stone - "...Like Clockwork"
Pearl Jam - "Lightning Bolt"
Najlepsze albumy zagraniczne:
1. Korn - "The Paradigm Shift"
I w końcu pora na albumy zagraniczne, nigdy nie spodziewałam się tego, że Korn tak bardzo mi się spodoba, choć znam takich, którzy cenią sobie ich twórczość, ja byłam oporna. W końcu nowy album, po który sięgnęłam z czystej ciekawości, a który mnie uzależnił na dobre kilka tygodni. Zmiana paradygmatu ? Dla mnie owszem.
2. Kanye West - "Yeezus"
Pamiętam uznanie dla "My Beautiful Dark Twisted Fantasy", zupełnie słuszne, sama się w nim zasłuchiwałam, ale zanim zdążyłam docenić nowy album, musiało minąć sporo czasu, był dla mnie zbyt surowy i tak po pewnym odstępie czasu, udało mi się docenić geniusz, który spotkałam na "Dark Fantasy".
3. Trudno wybrać numer trzy, zwłaszcza gdy przypomina Ci się kilka albumów, które w jakiś sposób bardzo Ci się spodobały, niech więc będą trzy wydawnictwa:
Franz Ferdinand - "Right Thoughts, Right Words, Right Action" - album, który po "Tonight: Franz Ferdinand" przykuł moją uwagę na dłużej, nie jest może najlepszą z płyt w ich dorobku, ale dobrze cementuje to co już zdążyli stworzyć, a przy tym świetnie sprawdza się na koncertach.
One Republic - "Native" - Ryan Tedder wielokrotnie udowodnił, że ma rękę do stworzenia przebojowych kawałków, nie tylko pod szyldem One Republice. Trzeci album Brytyjczyków jest kontynuacją stylu, który zespół prezentuje już od kilku lat, a może jeszcze bardziej przebojową, to taka pozytywna perełka na gorsze dni.
Leaves' Eyes - "Symphonies of the Night"
O ile solowe dokonania Liv Kristine ceniłam już od kilku lat, o tyle nie mogłam przełknąć jej twórczości zespołem, trzeba było ponownej szansy i nowego albumu, żebym zakochała się już w pełni. Jeśli lubicie nieco patetyczny gotycki metal z kobiecym wokalem, ten album jest dla Was.
Albumy popowe, czyli kto zasługuje na miano królowej?
2013 prócz zaskakującej Beyonce to także albumy pań, które przez ostatnie lata wiodą prym w świecie muzyki popularnej, w sposób mniej lub bardziej udany, ale o tym poniżej.
1. Miley Cyrsu - "Bangerz"
Choć ostatnimi czasy Miley znana jest bardziej ze zrywania z piętnem gwiazdki Disney'a, to jednak muzycznie ma ona do zaoferowania o wiele więcej niż skandal, jej album jest jak mi się zdaje, jedną z najciekawszych popowych propozycji 2013 roku. Nie zabrakło na nim także udanych ballad, a to rzadko się zdarza.
2. Katy Perry - "Prism"
Dwójka nie jest zupełnie zobowiązująca w przypadku Katy. Po ognistym "Roar" spodziewałam się, ze ten album rozłoży mnie na łopatki a w zamian za to otrzymałam 16 utworów, które spokojnie można by przyciąć do 10 zostawiając te najlepsze. Warto posłuchać dla singli i kilku innych utworów. Bywało lepiej.
3. Lady Gaga - "ARTPOP"
Wbrew wszystkiemu "ARTPOP" nie jest albumem złym, mogę śmiało powiedzieć, że ten album zasługuje na miano przynajmniej - dobrego, nie mogę się tylko oprzeć wrażeniu, że Gaga sama ukręciła sobie sznur, otóż właśnie gdyby wydał go ktoś inny, nie byłoby tyle porównań. Gdy kilka lat temu wdarła się przebojem na scenę, za sprawą chociażby "Poker Face", była dla mnie jak świezy powiew, "The Fame Monster" tylko utwierdziło jej pozycję, ale od czasu "Born This Way" mam wrażenie, że nie jest w stanie mnie już niczym zaskoczyć, zwłaszcza im bardziej zapewnia, że to będzie jeszcze lepsze i jeszcze bardziej nowatorskie. A może wystarczyło nieco zwolnić ?
4. Britney Spears - "Britney Jean"
Mam ogromny sentyment do Britney, przed laty wprowadziła mnie w zakamarki muzyki pop i choć do dzisiaj bardziej cenie sobie właśnie jej początkowe nagrania, wiadomość o pracach nad nowym albumem bardzo mnie ucieszyły, niestety, ten album podobnie jak w przypadku Gagi i Perry, mógł być po prostu lepszy. Po bardzo udanym "Scream and Shout", liczyłam na przebojowy album i w zasadzie przynajmniej połowicznie tak jest, pozostała połowa nie uniosła ciężaru elektroniki.
A tak wygląda zestawienie 10 najlepszych albumów 2013 roku zdaniem jednego z naszych redaktorów - Krzysztofa Magury:
1. Daft Punk - "Random Access Memories"
2. Atoms for Peace – “Amok”
3. Jon Hopkins – “Immunity”
4. Shpongle - "Museum Of Consciousness"
5. Spock's Beard - "Brief Nocturnes and Dreamless Sleep"
6. Tunng - "Turbines"
7. Moderat - "II"
8. Bonobo - "The North Borders"
9. Edyta Bartosiewicz - "Renovatio"
10. Riverside - "Shrine of New Generation Slaves"
Autor: Monika Matura