Gitarowe wariacje - relacja z koncertu Rona Thala w Krakowie
7 stycznia w krakowskim Lizard Kingu odbył się koncert Rona „Bumblefoota” Thala, gitarzysty formacji Guns Guns N’ Roses, który w sposób jednoznaczny otworzył mój sezon koncertowy w roku 2014.
Zanim na scenie pojawiła się główna gwiazda, publiczność rozgrzała krakowska formacja DispersE, panowie przez blisko godzinę prezentowali swoją twórczość utrzymaną w klimacie prog - metalu/rocka. Miłą niespodzianką była ciekawa interpretacja utworu The Prodigy. Muzykom z DispersE z całą pewnością nie brakuje talentu,a biorąc pod uwagę ich dotychczasowe osiągnięcia, prawdopodobnie już niedługo będzie o nich głośno.
Kiedy na scenie pojawił się Ron Thal, publiczność była już gotowa przyjąć sporą dawkę rockowego grania. Gitara z podwójnym gryfem dzierżona przez muzyka, nie pozostawiała złudzeń, że będzie to wieczór po brzegi wypełniony dobrą muzyką. O ile sam repertuar nie powalił mnie na kolana, to nie mogę zaprzeczyć, że niektóre piosenki jak najabrdziej przypadły mi do gustu. Wątpliwości nie pozostawiają także zdolności Thala, który udowodnił, że grę na gitarze opanował do perfekcji. Na ten koncert warto było przyjść chociażby właśnie dlatego, by obejrzeć prawdziwy gitarowy popis.
Może ktoś kiedyś pokusi się o ranking, w którym będzie się oceniało zdolność nawiązania kontaktu z publicznością, wtedy bardzo prawdopodobne że Bumblefoot zajmie wysokie miejsce w tymże rankingu. Przykłady można mnożyć: a to uszkodzony bęben perkusyjny i krótka przerwa, którą wokalista idealnie wypełnił swoją osobą, a to odebranie telefonu fana i w końcu na słowa "Kiss me" pocałowanie jednej z fanek. Jednocześnie nie sprawiało to wrażenia wyreżyserowanego pokazu a raczej spontanicznych wyczynów. Sumując zalety Thala wyjdzie nam z tego obraz świetnego gitarzysty, zupełnie niezłego wokalisty oraz otwartego, przyjaznego człowieka.
Fani Gunsów, którzy oczekiwali kompozycji zespołu, mogli poczuć niedosyt, choć wokalista często nawiązywał do zespołu, co rusz wspominał, że nie jest to jednak koncert Guns N' Roses. Myślę jednak, że wspólne odśpiewanie "Sweet Child O’ Mine", choć częściowo zaspokoiło oczekiwania fanów.
Foto: Paweł Świrek
Tekst: Monika Matura