Najlepsza polska muzyka na OFF Festivalu
Z dumą przedstawiamy silną polską reprezentację na tegorocznym OFF Festivalu. Od jazzu przez elektronikę, od muzyki dla dzieci po black metal. Wśród wykonawców m.in. dyrektor artystyczny Artur Rojek, NOON (po raz pierwszy live!), Kobiety, Variete, Zeus, Król, Inkwizycja i Mister D.
Kilka miesięcy po tym jak ukazała się jego debiutancka solówka dyrektor artystyczny OFFa wystąpi na swoim własnym festiwalu. Materiał skomponowany z pomocą Bartosza Dziedzica (producenta m.in. „Grandy” Moniki Brodki) to kolejny dowód na szerokie horyzonty tego muzyka. „Składam się z ciągłych powtórzeń” to zbiór osobistych piosenek, w których pobrzmiewają echa bogato zaaranżowanego indie rocka spod znaku Arcade Fire, jak i elektronicznych wycieczek Thoma Yorke'a. Choć nie brakuje tu również oczywiście tej wrażliwości, która przez lata przyciągała fanów Myslovitz, nie ma wątpliwości, że solowa płyta jest dla Rojka nowym otwarciem. Bogatszym brzmieniowo, nowocześniejszym produkcyjnie i oczywiście bardziej OFF-owym.
Choć ostatnimi czasy Grzegorz Nawrocki ruszył tropem Woody'ego Guthriego, pisząc surowe piosenki na czas kryzysu, kiedyś jego domeną było bogactwo. W tych Kobietach można się było nie tylko zakochać, ale też prawdziwie zatracić. Od pierwszej płyty, od pierwszych taktów „Marcello” – jednej z najdoskonalszych polskich piosenek minionej dekady. Pięknie zaaranżowane, bogate brzmieniowo utwory trójmiejskiej grupy przyniosły im porównania do Stereolab i łatkę czołowych krajowych avantpopowców. Ta muzyka daje bowiem do myślenia, ale już po fakcie – na bieżąco dostarcza mocnych przeżyć. Kobiety zagrają na OFF-ie swój kultowy debiut, z którego pochodzą takie piosenki jak „Marcello”, „Z mieszkania nade mną” czy „Kaszubski szaman”.
NOON to jeden z najciekawszych i najbardziej zasłużonych polskich producentów... Chciałoby się napisać „hiphopowych”, ale przecież to tylko część prawdy. Ukrywający się pod tym pseudonimem Mikołaj Bugajak odpowiadał za muzyczną stronę kultowych dla polskiego rapu płyt: „Światła miasta” Grammatika, „Muzykę klasyczną” i „Muzykę poważną” Pezeta. Już wówczas NOON był jedną nogą w świecie produkcji instrumentalnych, ale jego muzyczna droga nie zakończyła się na przystanku z awangardową elektroniką. Po wydaniu świetnie przyjętych mini-albumów („Bleak Output”, „Gry studyjne”, „Pewne sekwencje”) znów zaskoczył swoich fanów, nagrywając album z minimalistycznymi, akustycznymi kompozycjami. Bugajak od kilku lat prowadzi wytwórnię Nowe Nagrania, wydając polską muzykę elektroniczną.
Jerzy Milian uczył się u Bogusława Schaeffera, grywał z Komedą, a dziś po jego muzykę sięgają polscy raperzy (m.in. O.S.T.R. czy Afront). To jeden z wielu dowodów, że muzyka Miliana wciąż brzmi świeżo i ekscytująco. Niezależnie od tego czy komponował na trio (świetny „Baazaar”) czy w bigbandzie utwory tego świetnego wibrafonisty cechowała lekkość i doskonała melodyjność. Stąd, owszem, można go uznać za jazzmana, ale przecież w jego muzyce pobrzmiewał także swing, bossa nova i porywający funk. Nic więc dziwnego, że w ostatnich latach wytwórnie OBUH i GAD zajęły się odkurzaniem jego przepastnego archiwum. Na OFF Festivalu znakomite kompozycje Miliana przypomni specjalnie powołany zespół Bernarda Maseli, w którym usłyszymy aż cztery wibrafony.
Beck Hansen wybrał się na wycieczkę w przeszłość i miał wizję. Przypomniał sobie o formacie, dzięki któremu muzyka docierała kiedyś do tysiąca domostw, a który obecnie został już w zasadzie porzucony. Miał na myśli partytury, które dziesiątki lat temu potrafiły stawać się prawdziwymi bestsellerami. Rezultatem tej refleksji był „album” „Song Reader”, który ukazał się jedynie na papierze. Aby go usłyszeć, trzeba go zagrać. Tego wyzwania podjęła się Warszawska Orkiestra Rozrywkowa – wielobarwny kolektyw z rotującymi się wokalistami. Dźwięki wibrafonu, gitary hawajskiej, pastelowych klawiszy i wielu innych instrumentów przybliżą wam album Becka, którego prawdopodobnie jeszcze nie słyszeliście.
Krakowski zespół Inkwizycja powstał w 1989 roku i dwa lata później zadebiutował kultową już płytą „Na własne podobieństwo”. To materiał hipnotyzujący mrocznym, postpunkowym czadem i szokujący brutalną, antyklerykalną poezją Dariusza "Ex Perta" Eckerta, charyzmatycznego wokalisty grupy. Ex Pert to znakomity obserwator i surowy sędzia: niektóre jego sentencje możecie znać z ulicznych graffiti, nie wiedząc nawet, że to teksty Inkwizycji. Po wielu perturbacjach i zmianach składu zespół znów regularnie koncertuje, gra ostro i głośno jak nigdy dotąd, i pracuje nad kolejnym albumem. Jego fragmenty na pewno usłyszymy na OFFie.
Wyobrazić sobie muzyka, który zostaje literatem to bułka z masłem. Jednak pisarka, która wkracza w świta dźwięków to już bułka z hajsem. Dorota Masłowska, autorka „Wojny polsko-ruskiej pod flagą biało-czerwoną”, laureatka Paszportu Polityki i Nagrody Nike wydała w tym roku swoją debiutancką płytę. W pracy nad albumem „Społeczeństwo jest niemiłe” pomagali jej specjaliści Marcin Macuk (kiedyś: Hey, Pogodno) i Kuba Wandachowicz (kiedyś: Cool Kids of Death). Na tle syntetycznych, trochę naiwnych bitów Masłowska snuje podszytą ironią historię polskich blokowisk. Odzew jaki wywołała przekonuje, że nie jest to opowieść z gatunku science-fiction.
Anthony Chorale właśc. Olivier Heim, holenderski artysta od trzech lat rezydujący w Polsce. Do naszego kraju trafił za sprawą międzynarodowego trio très.b., w którym gra na gitarze. Choć zespół ten nie ma jeszcze imponującego stażu, zdążył już zgarnąć Fryderyka i Paszport Polityki. Muzyka, którą proponuje na swoich solowych płytach Heim jest subtelna, kameralna i naznaczona jego charakterystycznym falsetem. Anthony Chorale prędko przestał być projektem jednoosobowym, a wsparty przez innych muzyków Holender poszerzył swój język wyrazu, ubogacając go zarówno o wiolonczelę, jak i syntezator. W jego muzyce pełno jest pięknych melodii spod znaku Fleetwood Mac, jak i słonecznej psychodelii znanej z nagrań Kurta Vile'a.
Dwa lata temu polski hip-hop złapał drugi oddech dzięki świetnym płytom Bisza i Zeusa. Ten pierwszy występował już na OFF Festivalu, więc najwyższy czas oddać sprawiedliwość temu drugiemu. Zarapowany tak jakby od tego tylko miało zależeć jego życie „Zeus. Nie żyje” to zbiór numerów bezkompromisowo punktujących społeczeństwo, ale i nie oszczędzających hiphopowej sceny. Choć w swojej muzyce Zeus szuka złotego środka, w tekstach idzie na całość, stawiając na emocjonalny, często osobisty przekaz. Po sukcesie ostatniej płyty przyznawał wprost, że jeśli teraz by się nie udało, rozstałby się z rapowaniem.
Bydgoski zespół Variete jakoś nigdy nie miał szczęścia. Nieznani sprawcy ukradli taśmę-matkę pierwszego albumu, który w rezultacie ukazał się po 26 latach. W drodze po sukces nie pomagały grupie także liczne roszady personalne. Muzykom Variete nie chodziło jednak o sławę i powszechną rozpoznawalność. Nie po to gra się nową falę, pisze surrealistyczne teksty i podejmuje współpracę z muzykami yassowej sceny. Zespół dowodzony przez Grzegorza Kaźmierczaka nagrywa, bo ma coś do powiedzenia i koncertuje, bo ma masę energii do przekazania. Zaświadczy o tym ostatnia płyta Variete „Piosnki kolonistów”, która pokazuje, że grupa ciągle wymyśla coś na nowo.
Mówią o nim Król czyli "jednoosobowy fenomen". Bo nawet kiedy grał w duecie UL/KR, który po wydaniu dwóch znakomitych albumów postanowił niespodziewanie zawiesić działalność, to przede wszystkim on zwracał uwagę słuchaczy świetnymi tekstami i zapadającym w pamięć wokalem. Możecie go też kojarzyć ze składu Kawałek Kulki lub – ostatnio – z Dwutysięcznego, z którym w 2013 roku wydał album "Jedwabnik". Na OFF-ie Błażej wystąpi jednak z materiałem z solowego krążka "Nielot", który zebrał równie entuzjastyczne recenzje. Bo choć tytuł wskazuje coś innego, "Nielot" to akurat muzyczna rozrywka wysokich lotów.
Jacek Lachowicz bardzo chce, by L.A.S., jego nowy solowy projekt, opisywany był bez kontekstu jego wcześniejszych dokonań. A więc bez wspominania na przykład o zespole Ścianka, w którym się udzielał. L.A.S. jest bardzo ciekawym projektem, w którym popowa lekkość łączy się z celnie opisującymi rzeczywistość tekstami. Wszystko to Lachowicz ubiera w brzmienia syntezatorowe, analogowe, momentami trochę retro. Alternatywy, z którą tak chętnie kojarzymy Jacka Lachowicza, w jego nowym "lesie" znajdziemy niewiele. To wyraz drzemiących już od lat fascynacji elektroniką. L.A.S. to muzyka i do pomyślenia i do potańczenia. Na pewno nie do przegapienia.
„To nie płyta CD, to nie jest kaseta, ani też winyl – to napój!” – w taki sposób swój najnowszy album zapowiadała Candelaria Saenz Valiente, mieszkająca w Warszawie argentyńska wokalistka, kompozytorka i pisarka. I rzeczywiście, wydane w ubiegłym roku „Drink” ukazało się w formie butelki z bliżej niezidentyfikowanym płynem, na której znajdował się kod do albumu. Muzycznie Candelaria również nie boi się eksperymentów, a w jej utworach syntezatorowe electro zderza się z pomysłami rodem z muzyki współczesnej. Nic dziwnego, biorąc pod uwagę wykształcenie artystki (Berklee College of Music), jej działalność w grupie Paristetris oraz zaproszonych muzyków. W Pictorial Candi usłyszmy bowiem Marcina Maseckiego, Tomka Popa (Ed Wood, Alameda 3) i Adama Byczkowkiego (Better Person).
Thaw - nie do końca wiadomo kim są, ani jak wyglądają. Na zdjęciach i koncertach ich twarze zacieniają kaptury, muzycy nie przedstawiają się też z imienia i nazwiska, choć mówi się, że związani byli wcześniej m.in. z Furią, Forge Of Clouds czy Guantanamo Party Program. To wszystko jednak nie ma znaczenia, bo muzyka Thaw broni się sama. Zarówno na wydanej przez Avantgarde Music płycie, jak i na koncertach, gdzie wpływy black metalu, industrialu, ambientu i dronów spod znaku Sunn O))) zlewają się w jedną, potężną ścianę dźwięku, która uniesie nawet najcięższych fanów dobrych, innych brzmień.
Jerz Igor to uczeń Krzysztofa Pendereckiego, kompozytor, perkusista i pianista, członek ekipy Levity oraz zespołów Marcina Maseckiego, a z drugiej – menedżer Cafe Kulturalna i współpracownik Teatru Polskiego w Bydgoszczy. Poznajcie wyjątkowy duet Jerz Igor, za który odpowiadają Jerzy Rogiewicz i Igor Nikiforow – pomysłodawcy "Małej płyty" z muzyką… dla dzieci. Choć nie tylko. Zapowiada się nam więc jeden z bardziej osobliwych momentów tegorocznego OFF Festivalu – ta impreza nie słyszała dotąd szwedzkiej historyjki o zasypiających śledziach. A jesteśmy przekonani, że będą się przy niej świetnie bawić nie tylko młodsi słuchacze.
Merkabah trzy lata temu wygrali konkurs dla debiutantów i zagrali na OFF Festivalu na scenie eksperymentalnej. Teraz wracają do Katowic jako doświadczony zespół, z zupełnie nowym materiałem – znakomity album „Moloch” ukazał się w marcu tego roku. Merkabah to kwintet, którego muzyki nie można zamknąć w żadne gatunkowe ramy. Jazz? Awangarda? Post-metal? Hippisowska psychodelia? Na pewno tak, ale dokonania artystów z Warszawy to coś zdecydowanie więcej. To wielka muzyczna wrażliwość, ale i nieokrzesana energia, trudna do ubrania w słowa.
Ebola Ape - trójmiejski goryl ceni sobie anonimowość, więc wiadomo o nim niewiele. Między innymi to, że produkuje mroczną, gęstą, czerpiącą z hip-hopu elektronikę oraz lubi podróżować. To właśnie w trakcie pobytu w Kapsztadzie poznał Boolza – obdarzonego niskim głosem rapera, którego styl idealnie wpasowuje się w ciężki, trochę witchhouse'owy, trochę triphopowy styl Ebola Ape. Owocem tego spotkania (i kilku innych) jest wydany w tym roku album „Dance in Haze”. OFF-owy koncert będzie pierwszym występem tego trójmiejskiego producenta i afrykańskiego rapera w Polsce.
O The Dumplings mówi się, że są "najgłośniejszym debiutem roku" – co musi zobowiązywać. Zespół zaistniał typowo i niezwyczajnie jednocześnie. Typowe było to, że na YouTube. Nietypowe - że jako goście popularnych wywiadów Łukasza Jakóbiaka "20m2 Łukasza". Ważne, że dziś duet Justyny Święs i Kuby Karasia może swoje dźwięki prezentować szerokiej publiczności. A mają się czym pochwalić, bo Zabrzanie prezentują electropop najwyższej jakości. Ich brzmienie to wypadkowa klasycznych i spokojnych upodobań Justyny oraz eksperymentów i awangardy muzycznej Kuby. Sprawdźcie płytę „No Bad Days” – z nią żaden dzień nie może być zły.
Eric Shoves Them In His Pockets to warszawskie trio, które tworzą kuzyni Szymon Najder i Hubert Woźniakowski oraz ich kolega ze szkolnej ławy Christoph Thun. Oficjalnie zadebiutowali w zeszłym roku, ale muzyczne szlify zdobywali już od 2008 roku, choćby u boku Pauli i Karola, z którymi zaliczyli trasę koncertową po Niemczech. Dzięki temu pierwszy album formacji, "Walk It Off", brzmi bardzo dojrzale, a przepełniony jest muzyką bliską wrażliwości Pavement, Modest Mouse czy Yo La Tengo.