Kult w Stodole - relacja
foto: Krzysztof Kowalski
To zaskakujące, ale zespołów, które grają regularne, duże i wyprzedane trasy koncertowe, jest w Polsce zaledwie kilka. Jeden z nich to Kult, dla którego listopadowe występy w warszawskiej Stodole są już od wielu lat stałym punktem trasy zwanej „pomarańczową” lub „okołopaździernikową”.
Tradycją jest też fakt, że Kazik i spółka na deskach Stodoły występują dwa razy, a zdarzały się nawet trzy koncerty w tym miejscu w ramach jednej trasy, co w polskiej branży muzycznej jest fenomenem! Tym razem ekipa zagrała jak „Pan Bóg przykazał”, w piątek i w sobotę. Skupmy się na drugim z tych występów, który odbył się 8 listopada.
Pomimo tego, że zespół koncertuje dużo, to każdy występ jest inny. Wiem, co piszę, bo oglądałem już ponad 60 koncertów Kultu. Także w sobotę nie zabrakło niespodzianek w setliście w postaci utworów stosunkowo rzadko granych podczas występów na żywo. O tym jednak później. Na początku warto wspomnieć, że Kazik częściej niż na ogół sięgał po saksofon, uatrakcyjniając i tak imponująco brzmiącą sekcję dętą zespołu (w składzie: Jarosław Ważny – puzon, Janusz Zdunek – trąbką i Tomasz Glazik – saksofon tenorowy), będącą znakiem firmowym zespołu.
Wokalista Kultu nie jest może wirtuozem tego instrumentu, ale posługuje się nim całkiem sprawnie. Instrumentalne popisy Staszewskiego mogliśmy więc usłyszeć m.in. w „Wódce” czy „Pilotach” – utworze, który w koncertowym repertuarze Kultu nie pojawia się często. Jeszcze rzadziej zdarzają się piosenki kojarzone z filmem „Czarne słońca” (z 1992 r., w reżyserii Jerzego Zalewskiego) – jedynym obrazem, do którego w całości zespół napisał muzykę.
W „Stodole” zabrzmiały „Strange” (napisany z myślą o filmie, w którym jednak nie został użyty) i „Wysłannik”, zabrakło za to utworu tytułowego, który zazwyczaj jest żelaznym punktem koncertów! Niespodzianek było więcej. „Celina” – jeden z kilku utworów napisanych przez ojca Kazika, Stanisława Staszewskiego, znanych z płyt „Tata Kazika” (1993 r.) i „Tata 2” (1996 r.) i zagranych na tym koncercie (w „Stodole” można było też nabyć książkę „Tata mimo woli”, której Kazik jest współautorem) – została zagrana w wersji szybkiej, znanej z koncertów Kazika na Żywo. Pojawił się też dawno niesłyszany na żywo „Psalm 151”, a w tradycyjnym bisie „Polskę” (obok której znalazły się też jak zawsze „Konsument”, „Po co wolność” i „Krew Boga”) wspólnie z Kazikiem zaśpiewał… jeden z ochroniarzy zespołu!Panowie prezentowali przy tym flagi wykonane przez fanów. Inny z członków ochrony zaśpiewał wspólnie z Januszem Grudzińskim „Totalną stabilizację”, podczas której Kazik udawał, że gra na klawiszach. Przez cały koncert grał na nich oczywiście Grudziński a ich charakterystyczne brzmienie (imponujące zwłaszcza w „Arahji”) jest elementem równie rozpoznawalnym dla zespołu jak wspomniana sekcja dęta i teksty, wokal oraz sceniczna choreografia Kazika, który śpiewając, przechadza się po scenie w charakterystyczny sposób. Całość uzupełniają trzej bardzo solidni gitarzyści (Ireneusz Wereński, Piotr Morawiec i Wojciech Jabłoński) oraz dynamiczny i precyzyjny perkusista Tomasz Goehs.
Tych dziewięciu muzyków tworzy świetnie rozumiejący się kolektyw, dlatego ich występy na żywo, pomimo tego, że trwają ok. 3 godzin i składają się z ponad 30 utworów, są profesjonalne, energiczne oraz przepełnione humorem i zawierają takie klasyki polskiej muzyki rozrywkowej jak „Baranek”, „Gdy nie ma dzieci” czy „Brooklyńska Rada Żydów”. Na koncercie nie zabrakło także utworów z najnowszej, wydanej w ubiegłym roku płyty „Prosto” (tytułowego, „Układ zamknięty”, „Dzisiaj jest mojej córki wesele” czy „Dlaczego tak tu jest”), a także coverów, z których tym razem najlepiej wypadł „Pasażer” – najlepszy, obok potężnego wykonania utworu „Kurwy wędrowniczki” (autorstwa Staszewskiego seniora) moment koncertu.
Nie tylko zespół i widownia dobrze się bawili podczas występu. Mam myśli wspomnianą ochronę, która na sobotnim koncercie udowodniła, że znów jest świetnym pośrednikiem między fanami a zespołem, a jak wiemy w przeszłości bywało z tym różnie. Tym razem jednak panowie w koszulkach „Kult Ochrona” zachowywali się rewelacyjnie, pomagając noszonym na rękach fanom przedostać się pod scenę, częstując ich wodą czy przybijając piątki. Byli sympatyczni oraz otwarci i sami aktywnie uczestniczyli w koncercie, śpiewając i podrygując w rytm muzyki płynącej ze sceny, choć stali do niej tyłem. Najlepszym dowodem otwartej postawy ochrony i dobrych relacji z fanami zespołu niech będzie fakt, iż jeden z ochroniarzy… rzucił się w publiczność a tłum poniósł go na rękach! Takie rzeczy tylko na koncertach Kultu. Można też dodać, że tylko w Stodole – miejscu absolutnie, nomen omen, kultowym na muzycznej mapie Polski.
Centralny Klub Studentów Politechniki Warszawskiej oficjalnie został otwarty 5 kwietnia 1956 r. Pierwsza siedziba znajdowała się na ul. Emilii Plater. Od 1972 r. do dziś lokal mieści się na ul. Batorego 10. W historii działalności klubu miały w nim miejsce różne artystyczne projekty, m.in. kabaretowe, filmowe, teatralne, taneczne, fotograficzne, literackie, a przede wszystkim muzyczne. Właśnie z odbywającymi się tam koncertami jest Stodoła obecnie kojarzona najczęściej. Na scenie w Stodole wystąpili m.in.: Brian May, Bob Dylan, Nigel Kennedy, Die Toten Hosen, Apocalyptica. Regularnie grają tam najpopularniejsze polskie zespoły: Kult, Perfect, T-Love, Lady Pank, Dżem czy Hey. Warto więc zapoznać się z wykazem koncertów zaplanowanych na najbliższe miesiące na stronie www.stodola.pl
autor: Michał Bigoraj
Filmy zarejestrowane podczas koncertu w dniu poprzednim - w piątek 7 listopada.