30 grudnia 2014 11:01

Zupełnie subiektywne muzyczne podsumowanie 2014 roku

[img:1]

Pod względem wydawnictw muzycznych rok 2014 był rokiem, który nie zapisze się w sposób poruszający w pamięci słuchaczy, trudno jednak zaprzeczyć temu, że w czasie jego trwania ukazało kilkanaście ciekawych premier. Oto zbiór płyt, które cieszyły moje ucho w tym roku wzbudzając moją ciekawość, szacunek czy też jakiekolwiek inne uczucie. 

Opozycja najlepszy/najgorszy to czasami zbyt mało, dlatego aby był nieco bardziej dokładnym poszerzyłam mój ranking o inne kategorie, zdaję sobie sprawę, że w ogromie muzycznych premier trudno przesłuchać wszystko i że ten zbiór może być niepełny, tym bardziej mam także świadomość, że jest on czysto subiektywny i jako taki należy go traktować.

Polskie płyty "ambitne"

Ta kategoria zawiera albumy muzyki którą nazwać moglibyśmy mianem alternatywy, jest to muzyka, którą coraz częściej usłyszeć możemy w radiostacjach, choć  bywa i tak, że czasami należy jej głębiej poszukać. 

Stankiewicz „Lucy And The Loop”

O tym, że Stankiewicz potrafi tworzyć muzykę poruszająca wnętrze, wiedziałam od dawna. Od jakiegoś czasu wiedziałam także, że zamierza ona wydać nowy album, ale sięgnięcie po niego zajęło mi już znacznie dłużej. Ktoś nazwał tę płytę doskonałym towarem eskportowym i nie pozostaje mi nic innego jak zgodzić się z tą opinią, bo jest jak najbardziej słuszna. I tylko tęsknić możemy za polskim z racji w pełni anglojęzycznej wersji tego albumu, ale z racji tak dobrego materiału zawartego na płycie mogę jej wybaczyć brak polskiego akcentu. Po zeszłorocznych zachwytach nad Dawidem Podsiadło laur polskiej muzyki eksportowej przyznaję Kasi Stankiewicz.

Artur Rojek "Składam się z ciągłych powtórzeń"

Po odejściu z Myslovitz wielu obawiało się o losy  zarówno zespołu jak i byłego wokalisty, niesłusznie jak się okazuje, bo tak formacja jak i świeży solista poradzili sobie w nowej sytuacji wyśmienicie. "Składam się z ciągłych powtórzeń" to album, które w sumie po Rojku mogliśmy się spodziewać, ale zawsze miło kiedy oczekiwania i to dość wysokie pokrywają się z rzeczywistością. "Beksa", "Syreny" czy "Czas który pozostał", prawdopodobnie na dłużej zatrzymają się w naszej pamięci. Bywa melancholijnie ale i optymistycznie, zawsze jednak równie pięknie.

Pustki "Safari"

Lata temu Pustki zupełnym przypadkiem oczarowały mnie piosenką "Tchu mi brak", od 2006 roku minęło sporo czasu ale wystarczyła jedna chwila by przy ponownym spotkaniu ze zdwojoną siłą oczarowały mnie swoim nowym albumem "Safari". Zgrabne teksty igrające z grą słowną, porywająca muzyka - jest oryginalnie i zaskakująco, z numeru na numer zadawałam sobie pytanie o to co jeszcze ten zespół mi zaprezentuje. Jestem zakochana i z całą pewnością kolejne wieczory będą należały do "Safari".

Myliłby się jednak ten, kto uważa, że na polskim rynku muzyki ambitnej ze świecą szukać, rok 2014 dostarczył kilku ciekawych propozycji artystów, którzy zdołali już zaistnieć jak Czesław Śpiewa "Księga Emigrantów. Tom I", czy "Migracje" Meli Koteluk, jak również nowe albumu Much, Skubasa oraz Juli Marcell, każda z tych pozycji warta jest uwagi. No i oczywiście piękny debiut "The Dumplings "No Bad Days". Bardzo mnie to cieszy, że polska scena aż pęka od naprawdę dobrych albumów. 

Polskie płyty popularne

Od zawsze miałam słabość do popu, którym chętnie przeplatałam egzystencjalne teksty i muzykę, która skłaniała do rozważań i tak polskie podwórko, choć często oskarżane o zapóźnienie także może pochwalić się kilkoma godnych uwagi przedstawicielami.

Ewelina Lisowska "Nowe Horyzonty"

Poczynania Eweliny Lisowskiej śledzę od momentu udziału w telewizyjnych talent show, z czystej ciekawości, swoją karierę zaczynała bowiem ona od występów z zespołem, który śmiało można było podpiąć pod rock i to w dodatku naprawdę niezły, jeśli dodamy do tego fakt śpiewania growlem przez Ewelinę ciekawość wzrasta. Z tego też powodu byłam ciekawa jak będzie brzmiała płyta nagrana pod szyldem Eweliny Lisowskiej, po debiucie wszyscy, którzy pokładali nadzieję, że dziewczyna wprowadzi do ogólnego obiegu nieco więcej mocniejszego brzmienia, srogo się rozczarowali. O ile jednak "Aero-Plan" nieszczególnie przypadł mi do gustu, o tyle "Nowe Horyzonty" zdążyły zatrzymać mnie na dłużej. To nie jest album z ambitnymi tekstami i zapewne zdolności Eweliny pozwalają na więcej, ale w kategorii muzyki pop ten album jest całkiem udany.

Margaret "Add The Blonde"

Nie tylko pod względem alternatywy możemy pochwalić się materiałem na poziomie światowym, również muzyka popularna ma nam coś do zaoferowania, a konkretnie Margaret, która zasłynęła z teledysku z udziałem golasów. Taki album śmiało mogła nagrać piosenkarka z zagranicy i tam prawdopodobnie utopił by się w morzu innych popowych gwiazdek, u nas jest on jednak ciekawą świeżynką. Nie mam pojęcia jak Margaret radzi sobie na żywo, ale album daje rade, dobra produkcja i wpadające w ucho piosenki, to coś czego oczekuję od muzyki popularnej, a gdy dodatkowo pochodzi ona z Polski cieszy mnie to tym bardziej. 

Mrozu "Rollecoaster"

Gdybym miała nadać komuś miano polskiego Justina Timberlake'a to prawdopodobnie byłby to właśnie Mrozu, zwłaszcza gdy sięgam po jego najnowszy album, po brzegi wypełniony piosenkami, które bez problemu podbiją listy przebojów. Cieszy ilość utworów zaśpiewanych w języku polskim, równie dobrze radzą sobie utwory anglojęzyczne. Dodatkowy plus za różnorodne style muzyczne występujące na tym albumie.

Poza wymienionymi albumami warto także zainteresować się debiutem Grzegorza Hyżego oraz nowym albumem formacji LemOn.

Stracone nadzieje

Było dobrze i po polsku, pora na albumy, względem których miałam wyższe oczekiwania a okazały się niestety średniakami. Wszystkie płyty łączy właśnie kryterium moich oczekiwań, które były wyższe niż to co w rzeczywistości zostało zaprezentowane. Nie zmienia to jednak faktu, że to albumy zazwyczaj dobre, ale po tych artystach spodziewałam się więcej. 

Cher Lloyd "Sorry I'm Late"

Kiedy w 2011 roku Cher wydała swój debiutancki album była dla mnie popowym światełkiem w mroku, różnorodność muzyczna, niezły głos i skromna osobowość. Na drugi album czekaliśmy 3 lata i zgodnie z nazwą artystka nieco się spóźniła. Jest to album popowy średnich lotów a jego największa wadą jest po prostu to, że nie zaskakuje. Większośc materiału jest dość przeciętna, a tych kilka perełek pokroju "Human" niestety nie zdoła go ocalić. Co nie zmienia faktu, żę wciąż trzymam kciuki za Cher.

Nicki Minaj "The Pinkprint"

Powiem to bez ogródek dwa pierwsze albumy Nicki Minaj były dla mnie świetne, na półce hip-hopowej leżały dla mnie zaraz obok Kanye Westa. "Pink Friday" oraz "Pink Friday: Roman Reloaded" towarzyszyły mi tak podczas biegania, wykonywania codziennych czynności jak i podróży komunikacją miejską. Oczarowała mnie przede wszystkim różnorodność którą na płycie zastałam i ta różnorodność niejako stanowiła o jej sile, była zaskakująca. Nowy album niestety mnie nie zaskakuje, jest dość przeciętny jak na standardy Nicki. 

Lana Del Rey "Ultraviolence"

Pamiętam mój zachwyt przy pierwszym albumie Lany, to było jak muzyczne objawienie, czymże się dziwić, że względem drugiego albumu miałam ogromne oczekiwania i że spełnieni ich do najłatwiejszych nie należało, ale było możliwe, niestety zanim przekonam się do "Ultraviolence" minie sporo czasu, jeżeli kiedykolwiek to nastąpi. I nie chodzi o to, że ten album jest fatalny, on jest po prostu przeciętny, a może przeciętnie dobry.

To nie koniec, moje stracone nadzieje to także album Palomy Faith, który sam w sobie kryje prawdopodobnie ogromny potencjał, ale po singlowych kompozycjach spodziewałam się po albumie chyba nieco czegoś innego, podobnie rzecz ma się w przypadku Elli Hendersona, z tym, że to raczej potencjał, który mógł zostać lepiej wykorzystany, wystarczy posłuchać singlowego "Ghost" czy "Pieces" aby się o tym przekonać. Polska scena także nie w pełni mnie usatysfakcjonowała i mam na myśli "Tlen" Kasi Popowskiej. 

Bez zmian

Ten rok był także rokiem premier rockowych wyjadaczy w postaci U2, Coldplay i Nickelback. Każdy z albumów wymienionych zespołów łączy fakt, że wydali płyty, które szczególnie nie zaskakują, ale utrzymują wypracowany przez zespoły poziom. Do tej czołówki nie mogę niestety dodać najnowszego wydawnictwa Foo Fighters. 

Rockowe albumy zagraniczne

Pod względem rockowych premier był to rock obfity, prócz wcześniej wspomniany albumów pojawiły się  nowe albumy The Black Keys, Slash'a, Seether, Guano Apes czy Linkin Park. Choć przyznaję, że początkowo miałam problemy z wybraniem trzech perełek. Nowe Guano Apes nie do końca spełniło moje oczekiwania, Slash pomimo jak zwykle świetnej formy nie zdołał w pełni sprostać moim oczekiwaniom, podobnie było w przypadku Linkin Park, choć nie przeczę, że nowy album przyniósł kilka naprawdę dobrych albumów. I w końcu Seether, trzymający poziom choć nie powalający na kolana. 

The Pretty Reckless "Going To Hell"

Gdy w 2009 roku czwórka muzyków powołała do życia The Pretty Rekless, nie spodziewałam się szczególnie wartościowego grania, choć na takie się zapowiadało, nie od dzisiaj wiemy jednak, że bardzo często dopiero drugi album świadczy o prawdziwej klasie zespołów. Ciężar został uniesiony, niektórzy wróżą nawet Momsen miejsce na rockowym tronie. Cóż, jeśli kolejne albumy będą równie dobre, to nie jest  to wcale niemożliwe.

The Script "No Sound Without Silence"

Gdyby utworzyć specjalną kategorię w której znalazłyby się najweselsze albumy 2014 roku, to z całą pewnością ten album zająłby wysokie miejsce. Deszcz, śnieg - niech pada, mam optymistyczną broń w postaci nowego album The Script, nic nie dawało mi takiego kopa w czasie tego roku jak ten album. Już pierwsze dźwięki przywołują na mojej twarzy uśmiech a dalej jest tylko lepiej. Nieustanne zapętlanie tylko potęguje mój dobry nastrój. 

Kasabian "48:13" / Jack White - "Lazaretto"

To miejsce nie było do samego końca znanego, trudno było się zdecydować, dlatego w końcowej fazie wybrałam dwa albumy.  Moim ubiegłorocznym rockowym odkryciem była grupa Arctik Monkeys w tym roku dotyczy to Kasabian i w sumie niejako także Jaka White'a, który istniał na marginesie mojego muzycznego świata, ceniłam go z różnych względów ale nigdy na tyle aby w pełni się z nim zapoznać i w końcu "Lazaretto", które oczarowało mnie swoim geniuszem i prostotą. Kasabian z kolei od którego przez długi czas uciekałam w ciągu przyciągnął mnie "48:13" i miło zaskoczył wielością gatunków, jaką zaprezentowali na tym albumie panowie. Oba albumy są dla mnie świetnym pretekstem do zapoznania się z pozostałą częścią dyskografii, skoro już pierwszy krok mam za sobą.

Metalowe albumy zagraniczne

Amaranthe "Massive Addictive"

Zazwyczaj staram się pamiętać o premierach albumów kapeli, które bardzo cenię, a jednak, czasami zwyczajnie zasypiam. Tak właśnie było w przypadku nowego albumu Amaranthe, grunt to jednak obudzić się w odpowiednim momencie, warto było, bowiem o mały włos nie przeleciał mi obok uszu jeden z najlepszych metalowych albumów tego roku. "Massive Addictive" to trzecia płyta skandynawskiego zespołu Amaranthe. Znani z udanego łączenia elektroniki z metalem oraz trzech wokali muzycy prezentują nam materiał, który jest bezpośrednim przedłużeniem dwóch wcześniejszych albumów, trudno jednak posądzać ich o wtórność. Warto poznać, tym bardziej, że już niebawem muzycy odwiedzą nasz kraj.

Within Temptation "Hydra"

Prawie zdążyłam zapomnieć, że na początku tego roku ukazał się szósty album Within Temptation. Różne okresy w swej twórczości może wykazać Within Temptation będzie i metal i gotyk a momentami pewnie i rock, za to przy Hydrze, co ciekawe, zaczęto im wytykać nawet i pop. Jako osoba posiadając wcześniej wspomnianą słabość do poopwych melodii nie poczytuję tego za słabość, jednocześnie, uważam, że to wciąż metal, tyle tylko, że wymieszany z innymi gatunkami, jednak nie ukrywam, że najbardziej ujęło mnie wykonane wraz z Xzibitem "And We Run" i to również dzięki raperowi, ale kto tęskni za klasyką niechaj posłucha "Roses", czyż nie porywa? Jasne, że temu albumowi daleko chociażby do "Mother Earth" ale może właśnie tak przedstawia się rozwój w przypadku tej holenderskiej kapeli?

Epica "The Quantum Enigma"

To dla mnie szczególny album jeśli o metal chodzi, bowiem otwiera erę w której Epica w ogóle zaczęła dla mnie cokolwiek znaczyć, choć zaczęło się od krakowskiego koncertu i promocji właśnie tego albumu, długo nie musieli się o mnie upominać z takim albumem. A jest miejsce i na monumentalne dźwięki, dobry growl (który rzadko mnie przekonuje) a nawet i chóry, a do tego oczywiście porządne uderzenie i dobry kobiecy wokal, który posiada spore możliwości. Nad czym tu się jeszcze zastanawiać?

Prócz zaprezentowanych  płyt, warto także wspomnieć o nowym albumie Lacuna Coil, który nie zmienia pozycji Włochów, mogło być lepiej oczywiście ale jest po prostu nieco inaczej. Warto posłuchać także nowości od Delain oraz Black Veil Brides.

Muzyka elektroniczna

David Guetta"Listen" 

Ten pan od kilku lat nie musi już walczyć o to aby komukolwiek udowadniać jak wielki potencjał w nim drzemie,a jednak robi to z albumu na album, z taką samą siłą podkreślając, że pomysły na hity ma nieskończone. Siódmy album nie zawodzi i już otwierający go, singlowy "Dangerous" w którym usłyszeć możemy Sama Martina, zapowiada, że i tym razem spodziewać możemy się mnóstwa kolaboracji i to na najwyższym poziomie. Na albumie pojawili się między innymi Emeli Sande, John Legenda, Sia czy Nicki Minaj. Jak zawsze cieszy możliwość usłyszenia wokalistów w nieco innej estetyce. 

Calvin Harris "Motion"

Pamiętacie "We Found Love" Rihanny? Oto człowiek, który odpowiada za stworzenie tego przeboju. Po drodze zdołał nas zaznajomić z jeszcze kilkoma hitami i w końcu po próbie ognia zaprezentował czwarty album, na którym podobnie jak u Davida Getty spotkać możemy sporo znanych nazwisk, między innymi Ellie Goulding, która żadnym zaskoczeniem nie jest, ale warto wspomnieć także o tych mniej oczywistych jak Hurts czy Gwen Stefani. Dużym plusem jest dla mnie muzyczna różnorodność tego albumu, dla niektórych wiąże się to być może z przypadkowością, ale dla mnie wypada na plus. 

Robin Schulz "Prayer"

Scena muzyki dance nie poddaje się stagnacji, prócz wyjadaczy w postaci Davida Guetty i nieco młodszego Calvina Harrisa, depcze im po piętach debiutant w postaci Robina Schulza z debiutem więcej niż udanym, nawet jeśli w sporej części jest to debiut polegający na nowej interpretacji cudzych utworów. Jeśli sądzicie, że nazwisko Schulz niewiele Wam mówi, to posłuchajcie "Sun Goes Down" wtedy przypomnicie sobie przy czym tak miło upływało Wam lato. Świetnie sprawdza się także "Prayer in C" czyli przeróbka piosenki Lilly Wood and The Prick. Przyznaję, że po tak dynamicznej wersji trudno mi słuchać oryginału, w ramach wisienki na torcie dodam także remiks "Willst Du", już te trzy piosenki mogą zapewnić Robinowi dorby start, a to nie wszystko co ma nam do zaproponowania ten młody muzyk.

Zagraniczne albumy pop

Mijający rok przyniósł kilka ciekawych popowych premier, lecz w przeciwieństwie do ubiegłego, brak w nim wielkich nazwisk pokroju Gagi czy Katy Perry. Nie należy jednak zapominać o całkiem przyjemnym albumie Shakiry oraz wycieku utworó Madonny.

Taylor Swift "1989"

O Taylor Swift słyszałam za sprawą licznych nominacji i nagród, które otrzymała, ale jakoś nie było mi po drodze aby się z nią zapoznać, dopóki nie wpadłam na "1989" i zostałam nim oczarowana.Grająca do tej pory country wokalistka postanowiła dokonać zwrotu i skierować się w stronę popu oraz gatunków pokrewnych, wyszło jej to idealnie, gdyby któraś z popowych królowych wydała album w tym roku, to mogłaby mieć lekkie problemy.

Pitbull "Globalization"

Długo szukałam czegoś co mogłoby się tutaj znaleźć i w końcu padło na Pitbulla, który niby Midas czego nie dotknie zamienia się w czyste złoto, nawet jeśli niektórzy uważają, że to odwieczne korzystanie ze znanych patentów nie przynosi żadnego zaskoczenia i kiedyś w końcu przestanie mu przynosi sukcesy. Być może, ale na razie na pewno porwie niejednego do tańca. 

Ed Sheeran "X"

Myliłby się ten, to po usłyszeniu "Sing" czy "Don't" myślałby, że ten album pełen będzie popowych utworów, które skłonią Was do tańca, w większości to spokojne ballady z lekką domieszką folku i r&b. Nie zabrakło i niespodzianek w postaci rapującego Sheerana w "The Man", Bywa spokojnie, choć dość różnorodnie, dzięki czemu album nie nudzi. Jeśli szukacie inspiracji oto płyta dla Was.

Bardzo udane debiuty

Hozier "Hozier"

Zaczęło się od "Take Me to the Church", który wiele obiecywał i obietnicy dotrzymał. Świetny głos, głębokie teksty i smutek, nic dziwnego, że album został nominowany do Grammy. Nie zabrakło mieszanki soulu, folku i bluesa. Bywa monumentalnie jak w otwierającym albumie "Take Me to the Church", które porusza, równie wciągająco w "Angel of Small Death and the Codeine Scene" i gitarowo w "Jackie and Wilson". Album nie wnosi się ponad pewne rejestry wesołości i jest raczej stonowany. Tak czy inaczej to coś więcej niż udany singiel.

Sam Smith "In the Lonely Hour"

Zgodnie z tytułem albumu, duża część utworów poświęcona jest właśnie samotności oraz miłości, która niestety oczekiwań wokalisty nie spełniła. To album nastrojowy ale nie brak na nim i bardziej dynamicznych utworów, zmęczonym rozważaniom o nieszczęśliwej miłości, Sam pozwala odpocząć przy "Like I Can". Zdecydowana przewaga utworów spokojny sprawia, że nie każdy będzie miał ochotę poświęcić mu dłuższą chwilę, a warto, bo prawdziwa magia objawia się dopiero po kilku przesłuchaniach.

Indila "Mini World"

Kiedy po raz pierwszy usłyszałam "Dernière Danse" jedno pytanie zaprzątało moją głowę - Czy album Indili może pochwalić się czymś więcej niż chwytliwym singlem? Po pierwszym przesłuchaniu krążka nie miałam ku temu żadnych wątpliwości. Z utworu na utwór jest coraz bardziej magicznie "Tourner Dans Le Vide"  i w końcu "S.O.S.", podobnie jak w przypadku Smitha i tutaj nie zabraknie smutku i nostalgii ale z jakąś kobiecą siłą wyśpiewaną przy pomocy dźwięcznego głosu pani ukrywającej się pod pseudonimem Indila. "Mini World" jest mieszanką różnych gatunków, przez co istnieje spore prawdopodobieństwo, że każdy znajdzie na nim coś dla siebie. 

Warto wspomnieć także o debiutanckim albumie Georga Ezry "Wanted on Voyage", które słusznie nazywają dwudziestolatkiem z głosem pięćdziesięciolatka, jednak niesamotiwy głos to nie jedyne co ma nam do zaproponowania ten Brytyjczyk.

Wyróżnienie

Bardzo trudno było mi zakwalifikować tę płytę do któregokolwiek z gatunków, postanowiłam więc utworzyć dodatkową kategorię specjalnie na potrzeby tego albumu, mowa o drugiej płycie Lindsey Stirling "Shatter Me". Gdyby nie miłość Lindesy do skrzypiec i jej upór, nie byłoby tego albumu i zapewne wiele byśmy stracili. Klipy, które wrzucała do sieci zanotowały sporo odsłon i w końcu światło dzienne ujrzała debiutancka płyta. Nowy album jest nieco bardziej mroczny i bardziej rozbudowany, ale artystka nadal łączy na nim skrzypce z muzyką elektroniczną, perełką są także piosenki z wokalami w tym "Shatter Me", które śmiało może uchodzić za jeden z najlepszych utworów na płycie. Coś czuję, że Lindsay zaskoczy nas jeszcze nie raz.

Zebrała: Monika Matura

reklama
Copyright © INFOMUSIC 2017
Szanowny Czytelniku
 
 
Aby dalej móc dostarczać Ci coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać Ci coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na lepsze dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Poufność danych jest dla INFOMUSIC.PL niezwykle ważna i chcemy, aby każdy użytkownik portalu wiedział, w jaki sposób je przetwarzamy. Dlatego sporządziliśmy Politykę prywatności, która opisuje sposób ochrony i przetwarzania Twoich danych osobowych. 
 
 
25 maja 2018 roku zaczęło obowiązywać Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (określane jako "RODO", "ORODO", "GDPR" lub "Ogólne Rozporządzenie o Ochronie Danych"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować Cię o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich będzie się to odbywało po dniu 25 maja 2018 roku. Poniżej znajdziesz podstawowe informacje na ten temat.
 
Kto jest administratorem Twoich danych osobowych?
 
Administratorem, czyli podmiotem decydującym o tym, jak będą wykorzystywane Twoje dane osobowe, jest INFOMUSIC. Rejestr firm: INFOMUSIC z siedzibą w Gdańsku przy ul. Zielona 20/14  80-746 Gdańsk, Nr ewidencyjny: 112588, Numer VAT: NIP PL 584 2259505, REGON 192 886 210.  Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w naszej Polityce prywatności 
 
 
Jakie dane są przetwarzane ?
 
Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, w tym stron internetowych, serwisów i innych funkcjonalności udostępnianych przez INFOMUSIC,w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez nas oraz naszych Zaufanych Partnerów.
 
Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych osobowych?
Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych osobowych w celu świadczenia usług, w tym dopasowywania ich do Twoich zainteresowań, analizowania ich i doskonalania oraz zapewniania ich bezpieczeństwa jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie. Taką podstawą prawną dla pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. 
 
Komu udostepniamy Twoje dane osobowe?
 
Twoje dane mogą być udostępniane w ramach grupy portali INFOMUSIC.PL. Zgodnie z obowiązującym prawem Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie, np. agencjom marketingowym, podwykonawcom naszych usług oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa np. sądom lub organom ścigania – oczywiście tylko gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną. 
 
Pełna treść w polityce prywatności
 
Gdzie przechowujemy Twoje dane?
Zebrane dane osobowe przechowujemy na terenie Europejskiego Obszaru Gospodarczego („EOG”), ale mogą one być także przesyłane do kraju spoza tego obszaru i tam przetwarzane. 

 
Jakie masz prawa?
 
Prawo dostępu do danych:  
W każdej chwili masz prawo zażądać informacji o tym, które Twoje dane osobowe przechowujemy. Aby to zrobić, skontaktuj się z INFOMUSIC.PL– otrzymasz te informacje pocztą e-mail. 
 
Prawo do poprawiania danych: 
Masz prawo zażądać poprawienia swoich danych osobowych, jeśli są one niepoprawne, a także do uzupełnienia niekompletnych danych.  Jeśli masz konto w INFOMUSIC.PL lub konto portalach grupy INFOMUSIC.PL, możesz edytować swoje dane osobowe na stronie swojego konta. 
 
Szczegółowe informacje dotyczące Twoich praw znajdują się w Polityce prywatności 
 
Dlatego też proszę naciśnij przycisk „ZGADZAM SIĘ, PRZEJDŹ DO SERWISU" lub klikając na symbol "X" w górnym rogu tego oka, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych zbieranych w ramach korzystania przez ze mnie z Usług  INFOMUSIC, w tym ze stron internetowych, serwisów i innych funkcjonalności, udostępnianych zarówno w wersji "desktop", jak i "mobile", w tym także zbieranych w tzw. plikach cookies przez nas i naszych Zaufanych Partnerów, w celach marketingowych (w tym na ich analizowanie i profilowanie w celach marketingowych). Wyrażenie zgody jest dobrowolne i możesz ją w dowolnym momencie wycofać.
 
Pełny regulamin i Polityka prywatności znajduje sie pod poniższym linkiem. Prosimy o zapoznanie się z dokumentem. https://www.infomusic.pl/page/rodo 
 
Zgadzam się, przejdź do serwisu Nie teraz