America Włodka Pawlika - relacja z koncertu
Promujący ostatnią płytę, warszawski koncert tria Włodka Pawlika nie bez kozery nagrodzony został owacjami na stojąco. Zgromadzona w Filharmonii publiczność nie tylko nie przestawała klaskać, ale szumnie domagała się kolejnych bisów – a tych nie zabrakło.
Mająca miejsce w Filharmonii Narodowej, długo wyczekiwana przez entuzjastów jazzu, premiera płyty „America” to jedno z tych wydarzeń muzycznych, które na długo zapadają słuchaczom w pamięć.
Od samego początku pianista nawiązywał z publicznością rewelacyjny kontakt. Żartował, ironizował, a jego cekinowa marynarka nawiązywała do estetyki amerykańskich jazzmanów (chyba wszyscy pamiętając cekinowe stroje Milesa Davisa), A wszystko na tle wieczornego repertuaru.Wierni miłośnicy twórczości Włodka Pawlika na pewno nie zawiedli się zaprezentowanym przez trio repertuarem.
Podczas koncertu muzyk przedstawił to, co lubimy w jego twórczości najbardziej. Były formy nawiązujące do klasyki, jazzu oraz momenty niezwykle sentymentalne, po których owacjom nie było końca.
Koncert rozpoczął się utworem tytułowym. Kompozycja „America” powstała pod koniec lat 80-tych, gdy artysta wracał ze swojej pierwszej wyprawy do USA, gdzie uczestniczył w konkursie imienia wybitnego jazzowego pianisty i kompozytora Theleniousa Monka.
Być może to właśnie muzyka tego artysty była inspiracją do utworu „America”, który łączy w sobie wszystko, co w muzyce Pawlika najlepsze.
Kolejny tego wieczoru utwór, pochodzący ze stworzonej przez Pawlika ścieżki dźwiękowej do filmu „Rewers” był kompozycją niezwykle sentymentalną, w której dało się usłyszeć przebrzmiewające frazy „Summertime”.
Moment wieczoru, który bez wątpienia podniósł ciśnienie na sali i pojawił się również na bis, to „Funky-Punky” - nawiązujący w tytule – jak zaznaczył Pawlik - do nazwiska kontrabasisty tria, znakomitego muzyka Pawła Pańty. Tutaj warto od razu wspomnieć o perkusiście, Czarku Konradzie, który stanowi absolutną czołówkę polskiej sceny jazzowej.
Wykonane przez trio „Zezowane Tango” w swoim tytule było nie tylko ukłonem w kierunku reżysera klasyki polskiego kina, ale również nawiązaniem do wcześniej wykonanego iście dynamicznego w swojej formie, utworu o przewrotnym tytule „Blue Munk”.Niezapomnianym momentem koncertu była jazzowa interpretacja Nocturnu b-dur Ignacego Paderewskiego. Utwór ten, na prośbę publiczności pojawił się również na bis.
Włodek Pawlik po raz kolejny udowodnił swoją wielkość. Nic dziwnego, że to właśnie jemu przypadła tak prestiżowa nagroda, jaką jest Grammy Music Awards, którą muzyk otrzymał za płytę „Night In Calisia” w 2014 roku. Wszystko wskazuje na to, że była ona tylko początkiem, ponieważ nagranie „America” to kolejna pozycja zasługująca na najwyższe noty i wyróżnienia.
Kamila Czerniawska